Menu
Gildia Pióra na Patronite
Seneka 18

Seneka 18

Odnalazła mnie…i poprosiła o spotkanie…
Byłem zaskoczony, ponieważ od kilkunastu lat nie widywaliśmy się. Ja wyjechałem daleko w świat, ona została w rodzinnym mieście.
Przez te wszystkie lata każdego dnia myślałem o niej… nie, dlatego, że kiedykolwiek nas coś łączyło, ale z powodu, iż była jedyną osobą, która nigdy nie przebaczyła mi moich win i krzywd, jakie jej wyrządziłem swoim głupim, młodzieńczym postępowaniem…
Zaakceptowałem nawet już ten ból, który miał mi towarzyszyć do końca moich dni i pogodziłem się, że tak naprawdę nigdy już nie będę do końca z tego powodu w pełni szczęśliwy…
Jej głos w słuchawce telefonu przywołał wszystkie wspomnienia, obrazy tamtych dni…
Mimo, że dzieliła nas ogromna odległość, niemal kosmiczna, odpowiedziałem „dobrze przyjadę”.
W podróż wyruszyłem nocą, natychmiast uznając, uznając, że tak powinienem...
Jakaś siła kazała mi osiągać zawrotne prędkości, by jak najszybciej dotrzeć na miejsce.
Do dzisiaj dziwię się jak można przejechać 500 kilometrów w cztery godziny na polskich drogach i w dodatku nocą…
Pod adresem, który mi podała mieściło się hospicjum. Zaparkowałem samochód „byle gdzie”i czym prędzej w recepcji zapytałem o jej nazwisko.
Leżała w pojedynczej salce, położonej gdzieś na końcu korytarza. Przekroczyłem próg…spojrzała na mnie z uśmiechem szepcząc „dobrze, że jesteś”...
Była bardzo zmieniona, gdyby nie piękne duże, niebieskie oczy nie poznałbym jej…
Usiadłem a raczej ukucnąłem delikatnie całując jej dłoń...
Spodziewałem się rozmowy,…ale to nie był dialog…Ostatkiem sił palcem dotknęła swoich ust, dając mi do zrozumienia, że mam milczeć…
Milczałem, słuchając jej opowieści…To była najpiękniejsza lekcja miłości, jaką kiedykolwiek otrzymałem…lekcja kończąca się słowem „przebaczam ci”.
Chwilę po wypowiedzeniu tych słów odeszła… zamarłem wraz z nią... trzymając jej dłoń w swoich dłoniach...
Od tamtej pory moje życie zmieniło się diametralnie…stałem się innym człowiekiem… w jednej chwili… tak po prostu… jakbym doświadczył cudu.
Trzymając się za dłonie przekroczyliśmy próg między życiem a śmiercią…ona przeszła na tę drugą stronę, ja ze śmierci powróciłem do życia…
Zrozumiałem, że ciężar krzywd wyrządzonych innym ludziom, nigdy nie pozwoli prawdziwie żyć…dopóki nie uzyskamy przebaczenia…
Ale też dowiedziałem się czegoś ważniejszego, że nie przebaczając mimo wszystko też zabieramy ze sobą ciężar, z którym trudno jest iść przez życie…Niekiedy fakt, że komuś nie przebaczymy wydaje się dla nas tak jakby satysfakcją, daje nam wyimaginowaną przewagę nad krzywdzącym… ale wcale tak nie jest… Każdy w ostatecznym rozliczeniu z życia pragnie przebaczyć tak samo jak uzyskać przebaczenie…
Kumulowanie latami uczucia nienawiści, pretensji nie pozwala żyć w pełni…nie pozwala radować się szczęściem z całych sił. W prawdzie radują nas rzeczy, ludzie, sytuacje, ale sfera naszego ducha pozostaje ciągle do końca niezaspokojona…Dusza nie tylko potrzebuje piękna, ale też lekkości uczuć by móc fruwać na skrzydłach miłości…
Dzisiaj nie posiadam wrogów… wybaczyłem wszystkim, nawet tym, którzy niekiedy rzucają mi pod nogi same kłody. Nie zmienię ich, ale też nie zamierzam się mścić… Żal mi ich jedynie, bo nie wiedzą, co czynią…nie wiedzą jak piękne mogłoby być ich życie, w którym zamiast kłód oferowaliby ludziom kwiaty... z dobrych uczynków i słowa, sercem wypowiadane…

189 976 wyświetleń
1575 tekstów
600 obserwujących
  • 1 February 2012, 17:19

    nie wiedzieć czemu to było pierwsze opowiadanie jakie wybrałam z możliwych i bardzo mnie poruszyło:)

  • Seneka 18

    30 January 2011, 13:49

    Hmmm...cieszę się, że w jakiś sposób za moją przyczyną coś zmienia się na lepsze...

  • KieszonkowaMysz

    30 January 2011, 12:00

    wiesz co ja zrobiłam jak to przeczytałam?
    napisałam do osoby ktorą zraniłam. wyjasniłam jej to, dlaczego tak zrobiłam.

    miej świadomość, że to pod wpływem Twych słów.

  • Irracja

    11 January 2011, 08:21

    ... tak, widok śmierci zmienia ludzi... lecz wiesz co jest najpiękniejsze w tym opowiadaniu?... sama zaprosiła, dała przebaczenie nie prosząc o wybaczenie dla siebie... kilka razy byłem świadkiem takich scen... nawet byłem jej uczestnikiem... jak z mym ojcem... zaprosił na kolację wigilijną... jego ostatnią, miesiąc później zmarł... i zawsze wtedy słyszę słowa "proszę wybacz mi a i ja tobie wybaczę"... tak właśnie w tej kolejności... i choć stojąca śmierć nadaje powagę chwili, to jakoś nie mogłem się wyzbyć wrażenia sztuczności... strachu przed śmiercią i próbą szantażu jej obecnością... brakowało mi poczucia miłości i szczerości...

  • Shehappy

    19 November 2010, 16:51

    Piękne przesłanie. Przepięknie ujęte.

  • obito

    8 November 2010, 07:55

    Życiowy tekst...
    Pozdrawiam :)

  • IBELLA

    6 November 2010, 20:02

    Zgadza się, że "każdy w ostatecznym rozliczeniu z życia pragnie przebaczyć tak samo jak uzyskać przebaczenie…"

  • Bezsens

    5 November 2010, 22:44

    Cudowne..
    :)

  • Jadzia_poem

    5 November 2010, 18:21

    Piękne przesłanie...