Menu
Gildia Pióra na Patronite

SIERPNIOWY OGRÓD

fyrfle

fyrfle

Odjechały i odleciały wnuki do wielkich aglomeracji miejskich w Polsce , do dalekich krajów na północnym - zachodzie Europy. Można zacząć ponownie snuć się w ogrodzie wraz z poranną mgłą na pajęczynach i ponownie zrosnąć się z florą ogrodu i towarzyszyć jego faunie przez zachwyt nad jej barwami i prostotą życia w służbie dobra naszego i wszechświata. A wszystko zaczyna się już od porannej kawy na północnym balkonie.

Na końcu czerwca, a najpóźniej u początków lipca lwie paszcze przekwitły. Zostawiłem im po najdorodniejszym ze starych pędów z zawiązanymi torebkami nasiennymi. Po zimie przypomnę miały osiem do kilkunastu pędów kwietnych i niektóre z tych pędów osiągnęły wysokość metra. Po ich przekwitnięciu przyciąłem górne części łodyg, tak aby rozrastały się licznie wyrosłe pędy boczne. I rzeczywiście krzewinki lwich paszczy stały się przez lipiec miniaturowymi drzewami o silnym i gęstym rozgałęzieniu. W ostatnich dwóch dniach ponownie zaczęły rozkwitać ich cudne kwiaty i z powrotem zaczęły odwiedzać wnętrza tych kwiatów ogromne trzmiele. Teraz znów kwitną bardzo obficie i piękno ich, że "klękajcie narody"!

Inaczej niestety jest w zachodniej części ogrodu, na rabacie warzywnej. Przez trzy miesiące prawie codziennie padające intensywnie deszcze, często ulewnie, spowodowały, że zmarznięta fasola, nie powiodły się kolejne zasiewy kopru, marchwi, pietruszki. Marnie rosły ogórki, cebula, a czosnek trzeba było wcześniej ewakuować z ziemi przed wygniciem. Około dwudziestego lipca na liściach i łodygach pomidorów zaczęły się pojawiać czarne przebarwienia - zaraza ziemniaczana i zaczęło się powolne ich zamieranie. Robimy co możemy, ale zdaję się, że nasze starania skazane są na bolesną porażkę, bo pomidory w tym roku rosły pięknie, już mają prawie dwa metry i ładnie kwitły, a z kwiatów zawiązały się liczne grona owoców.

Pocieszeniem w tej sytuacji jest ostatnia tegoroczna lilia zakwitła na liliowej i irysowej rabacie, w kolorze śnieżnej bieli i bardzo intensywnym aromacie. Tak silnym, że wieczorem wypełnia on cały ogród i jesteśmy przeszczęśliwi zażywając zdroju takiej aromaterapii.

Piękne dla zmysłu wzroku i dla ducha jest to, co teraz dzieje się na rabacie jeżówek w południowo -zachodniej części ogrodu. Najlepiej przyjść tam w przedpołudnie upalnego dnia. Rabata wtedy buzuje życiem. Rusza się jak plaster z czerwiem w ulu. To setki pszczół, trzmieli, much i motyli konkurują o pyłek tych niebiańsko cudownych kwiatów, które zostaną z nami do przymrozków. Dzięki nim wreszcie doczekaliśmy się w naszym ogrodzie wielu kolorowych motyli, o pięknych mozaikach na skrzydłach. Są tak zajęte ucztowaniem, że przez wiele minut cieszą nasze oczy i pozują mi do zdjęć.

Ogród sierpniowy jest cudny. Dla prozaika, to kopalnia opowiadań. Dla poety wiele chmur, z których można zrywać poematy, haiku, liryczne wiersze, czy wiele stron prozy poetyckiej i powklejać je pomiędzy promienie ot choćby słonecznego poniedziałkowego poranka.

Mirosław

297 746 wyświetleń
4773 teksty
34 obserwujących
Nikt jeszcze nie skomentował tego tekstu. Bądź pierwszy!