Menu
Gildia Pióra na Patronite

SEZON OGÓRKOWY IV

fyrfle

fyrfle

Od kilku minut na jednym z idealnie białych kwiatów jaśminu przycupnął motyl Rusałka Pawik. Cierpliwie wciąga pyłek, a może też upoił się magicznym zapachem tego i tysięcy innych kwiatów. Czwarty dzień lipca, a jaśmin w Kotlinie Żywieckiej jeszcze całkiem obficie kwitnie. W tym roku krzew zakwitł wyjątkowo późno, ale za to z całą odpowiedzialnością można powiedzieć, że nigdy jeszcze, w ponad dwudziestoletnich swoich dziejach, nie zakwitł tak przepięknie, jak w tym roku, najzimniejszej wiosny w ostatnich dwudziestu ośmiu latach. Dlatego zakwitł dopiero latem i może tak bujnie, gęsto i jaskrawo pokrył się kwieciem. Pięknie jest przez takie soczewki oglądać okoliczne sady, sąsiadów ogrody, majestatyczną górę, w kształcie grzbietu dromadera. Miło jest w jego towarzystwie przeżywać zachody słońca, zmierzchy, wschody księżyca. Słuchać kosich bogato aranżowanych melodii, oglądać wschody gwiazd i księżyca. Woń wdziera się w kosz balkonu i jakby staje się wonią palącej się świecy. To wokół jego kwiatów latają świetliki, nim lot swój skierują do ludzi i przysiądą na opalonych piersiach kobiety lub łysej głowie mężczyzny.

Woń. Coś, co sprawia, że często zatrzymują się pomiędzy gałęziami ogromnego krzewu jaśminu i trwają kilka minut w oczarowaniu, w uduchowienu, w jakby jedynym takim okadzidleniu? Może jeszcze bzy... . W tym roku kwitnienie trwa wyjątkowo długo, a zapach jest wyjątkowo intensywny. Jeszcze nigdy nie dane im było przeżywać i cieszyć się tak sporo czasu tą uszczęśliwiającą eterycznością. Widok krzewu jest naprawdę niesamowitym. Każde jego piękno, to inny rodzaj doznania. Inna perspektywa daje różne natężenia jakiegoś mistycyzmu, euforycznej radości. Z tarasu jest jakąś epopeją krystalicznej czystości. Z balkonu staje podpowiedzią, że na wszystko można spojrzeć pozytywniej, można dostrzec kolory i dobro W niby natężeniu chaosu i szarości. Z pomiędzy setek kwiatów spoglądają w błękitne niebo, udekorowane kształtami i obrazami chmur oraz radosnymi trajektoriami gracji jaskółek. Nie trzeba holenderskich i jamajskich instruktorów od kompozycji ziół.

Jest coś wciągającego w kobiercu, który pomiędzy słonecznikami i liliowcami, z płatków jaśminu, tkają czas, przemijanie i wiatr. Jest coś, co powoduje, że zatrzymują się i cieszą się, że mogą na to arcydzieło patrzeć. Nie bardzo chcą zbliżyć się. Jakby wstyd byłoby podeptać taką maestrię, takie źródło wzruszeń, jakiś rodzaj misterium dobra, swoistą chwilę, jakby odkrycie kwiatu jednej nocy.

Kim są wielbiciele jaśminu. Ona zwykły Anioł, perła w koronie cierniowej, jaką jest ludzkość. On, to diabeł, który marnie usiłuje być człowiekiem, bo pokochał go Anioł i on pokochał Anioła, od pierwszego spotkania. Diabeł wciąż dookoła pluje cierniami, ale czasem zagrzmi gromem, który jest czystą Miłością. Anioł walczy o niego, aby znowu nie strącił się sam za pokutę do piekieł.

297 721 wyświetleń
4773 teksty
34 obserwujących
  • kati75

    24 August 2021, 07:56

    Opis przyrody w twoim wykonaniu jest naprawdę piękny!

    • fyrfle

      25 August 2021, 05:46

      Dziękuję pięknie i pozdrawiam serdecznie.

      od kati75