Menu
Gildia Pióra na Patronite

Droga Donikąd- Wydawnictwo Zacisze Matylda (Fragment)(4)

Grażyna P.

Grażyna P.

Nie była już tą małą dziewczynką z zadartym nosem i piegami na policzkach, uczesaną w mysie ogonki z różowymi wstążkami, którą pamiętał i zabierał na lody lub watę cukrową. Stała przed nim młoda, piękna kobieta. Serce zabiło mu mocno. Przypomniał sobie, że to cząstka jego dawnej miłości, i poczuł tępy, przykry ból w okolicy serca.

Nie potrafił zatrzymać żony, a świadomość, że córka też może go zostawić, bardzo go męczyła. Mimo to nie potrafił przyznać się do miłości, nie umiał rozmawiać ani postępować z Matyldą. Wychowaniem dziecka miała zająć się żona. To nie tak miało być, nie powinna niespodziewanie odchodzić z ich życia. On czuł się w obowiązku tylko utrzymywać rodzinę. Reszta była ponad jego siły.
Jedli śniadanie w ciszy, przyglądając się sobie nawzajem.
Tak bliscy i kochający ludzie, a zarazem obcy.
Wspólne milczenie to był dla nich pewien rodzaj rozmowy, uzmysławiania sobie przepływu czasu, spoglądając tylko na siebie.
Córka w pewien sposób kochała ojca, ale nie umiała znaleźć nici porozumienia, obawiając się jego reakcji, wstydziła się tematów które mogłyby być dla nich trudne. Obiecała sobie dzisiaj, że pójdzie na wszystkie lekcje, bo w końcu to jej życie. Szkoła do której poszła była jej wymarzoną, ale niestety nie czuła się tam komfortowo.
Uczęszczała tam młodzież z bogatych, pełnych, odpowiedzialnych rodzin. Byli ubrani w markowe ciuchy, opowiadali o zagranicznych wakacjach a ona nie miała czym się pochwalić więc wolała uciec w świat fantazji tam, gdzie wszystko jest piękne, ale nierealne. Często pisała wiersze, do których szkicowała obrazki. Zaczęła układać sobie wersy w pamięci. Męski głos sprowadził ją do rzeczywistości.
-Córciu, ja niestety uciekam do stałych obowiązków a Ty zabieraj się co prędzej do swoich.
Miłego dnia w szkole - powiedział delikatnie dotykając jej ramienia. - Ok. tatku - cicho wymówiła te słowa wzdychając, z szuflady biurka wyjęła ołówek, i notes, w którym zapisała treść wiersza.

Namaluję coś na wzgórku szalonej treści
przeniosę z szarości w magię uniesień
oplotę dłońmi muskając palcami delikatnie
czując ciepłe powietrze muskające twarz
schowam pod poduszkę liliowe marzenie
głęboko, aby nikt nie skradł mojego sekretu
poznasz mnie pojawiając się w moim śnie
ogrzejesz blaskiem migotliwych światełek.

Kiedy skończyła pisać, przez chwilę siedziała bez ruchu, jakby z nudów obgryzając końcówkę nakładki, zakrywającą gumkę do mazania.
Potem, w łazience wzięła na przemian to gorący to zimny prysznic, po jej gładkim pięknie opalonym ciele spływała biała piana, która przez chwilę zatrzymywała się jedynie na dekolcie i sprężystym biuście, odznaczająca jednocześnie czerwone sterczące sutki.
Przyjemność jej sprawiało, dokładne wmasowanie w skórę głowy delikatnie palcami dłoni, nawilżającego szamponu Zielone Jabłuszko upajając się jednocześnie jego intensywnym zapachem.(ciąg dalszy nastąpi)

3819 wyświetleń
48 tekstów
1 obserwujący
Nikt jeszcze nie skomentował tego tekstu. Bądź pierwszy!