Nazywam się Stres. Oczywiscie moje imie brzmi inaczej, ale jesliby przyjrzec sie dokladniej, blizej... Wejdzmy w glab... tego, co czuje, co kryje sie gdzies tam gleboko we mnie. Moimi najblizszymi przyjaciolmi sa Zawisc, Zazdrosc, Klotnia i Klamstwo. Z Klamstwem znam sie najdluzej, odkad trafilismy do tej samej klasy, nie odstepujemy siebie na krok. Po pewnym czasie poznalam reszte moich dotychczasowych znajomych, Zawisc i Zazdrosc tez zawsze chodzily w parze. Z Przyjaznia od czasu do czasu pomachamy sobie na powitanie, unikamy sie jednak. Naiwnosc ma umiejetnosc manipulowania i niejednego potrafi owinac sobie wokol palca. Casem czuje sie przy niej tak mala, ze gdy tylko podejdzie, jestem jakby na jej rozkazy. Te swoje nadzwyczajne umiejetnosci sciagnela od Sprytu, z ktorym sie przyjaznila, jednak i jego wykiwała. Z Radoscia swietnie sie dogadywalam, jednak wtracila sie Klotnia i.. od tego czasu stracilam z nia kontakt. U boku Euforii zawsze czulam sie tak blogo, tak cudownie. Jednak Zazdrosc zauwazyla nasza pogawedke i przylaczyla sie do rozmowy. Krotka sprzeczka i.. z Euforia juz takze sie nie zadaje. Czasami przechodzac korytarzem Zycia spogladam na Smutek, ktory stoi w kacie i roni lzy. Nikt nie chce sie z nim kolegowac. Wszyscy trzymaja sie od niego z daleka, stara sie pocieszac tych ktorzy cierpia. Zwykle mu sie to nie udaje, dlatego kazdy z nas omija go szerokim lukiem. Usmiech mial swietne umiejetnosci w zabawie w chowanego, gdy wszyscy zebrali sie, by go poszukac, nikomu sie nie udalo. Tak jest do dzis. Nikt nie wie co sie z nim stalo. Czasem popadajac w gleboka zadume, zastanawiam sie... a Szczescie? Szczescie... juz nawet nie pamietam jak wyglada.