Menu
Gildia Pióra na Patronite

Oczekiwanie

Venice

Venice

-Nazywam się Iza i nie piję od siedmiu miesięcy trzech tygodni i dwóch dni.
Oklaski.
Na spotkania AA Iza przychodziła od bardzo dawna. Od czasu, gdy rozpadło jej się całe dotychczasowe życie. Każde wtorkowe popołudnia spędzała właśnie tutaj. Poznawała ludzi, którzy tak jak ona wpadli w nałóg.
Gdyby chodziło tylko o nią, pewnie nigdy by się na to nie zdecydowała. Jednak tak naprawdę nie robiła tego dla siebie. W jej życiu istniała tylko jedna osoba.
Adam. Centrum wszechświata.
Odszedł, gdy zaczęła pić. To dla niego przestała licząc, że wróci. Minęło jednak już tyle czasu, a on nadal nie zjawił się w jej drzwiach. Marzyła o tym każdej nocy...
-Jak tam Iza?- Bartek, kolega z grupy AA jak zwykle zaczepiał ją po zajęciach.
-W porządku.- odpowiedziała obojętnie.
-Dałabyś się zaprosić na...?- zaczął nieśmiało.
-Przepraszam Bartek, ale to nie jest dobry pomysł.
-Nawet nie dałaś mi dokończyć...
-Zawsze prosisz o to samo. Przecież wiesz, że ja...
-Nadal wierzysz, że on wróci?
-Oczywiście. Zobaczy, że się zmieniłam i wtedy na pewno zrozumie jak wiele dla mnie znaczy.
-Niby jak ma się o tym dowiedzieć skoro całkowicie zerwał z tobą kontakt. Może już ma inną.
-Dlaczego tak mówisz?!
-Bo się o ciebie martwię. To świetnie, że chodzisz na terapię, ale powinnaś to robić dla siebie. Wyłącznie dla siebie.
-Daj mi spokój, proszę. Wiesz, że cię lubię, ale...
-Wiem. Liczy się tylko on- Adam.
Westchnęła. Bartek był uroczy, ale nie jego kochała. Taka rozmowa powtarzała się za każdym razem. Iza obstawała przy swoim. Czekała na Adama. Bardzo cierpiała, bo on wciąż nie wracał. Nie mogła tego zrozumieć. Gdy się rozstali myślała, że on szybko pojmie, iż nie może bez niej żyć. Kiedy tak się nie stało poszła na terapię. A on i tak nie wrócił. Nawet nie odbierał jej telefonów. Bartek i reszta grupy byli w to wszystko wtajemniczeni. Odkąd Adam odszedł miała tylko ich.
Mijały kolejne miesiące samotności. Iza zaczęła tracić nadzieję. Zbliżyła się trochę do Bartka, ale wciąż myślała tylko o jednym mężczyźnie... Czuła, że to obsesja.
Pewnego grudniowego dnia, była na zakupach w centrum handlowym. Chciała kupić ozdoby choinkowe. I wtedy zobaczyła coś okropnego. Adam stał przy drzewkach choinkowych z jakąś kobietą. Obejmowali się i całowali. Nawet nie zobaczyli zrozpaczonej Izy stojącej tuż obok.
Iza zapłakana wybiegła ze sklepu. Powinna już iść na spotkanie AA,ale nie była w stanie. Zatrzymała się przy sklepie monopolowymi po chwili wahania kupiła butelkę wina. Schowała ją pod płaszczem i poszła do domu.
Postawiła butelkę na stole i patrzyła na nią przez kilka minut. Łzy ciekły jej po policzkach. Stało się. Już nie ma nadziei. Adam odszedł na zawsze. Jak mogła być tak głupia? Przecież tak naprawdę on nigdy jej nie chciał. To ona troszczyła się o ten związek. Problem z alkoholem był tylko pretekstem do rozstania. Teraz to wszystko do niej dotarło. Złość mieszała się z żalem. Wzięła butelkę do ręki i odkorkowała ją. Już miała wziąć pierwszy łyk, gdy ktoś nagle wyrwał jej butelkę z rąk i wylał do zlewu. Bartek. Stanął tuż przed nią, chwycił za ręce i powiedział zdecydowanie::
-Koniec tego. Koniec użalania się nad sobą. Koniec czekania. Teraz ja będę przy tobie.
Pocałował ją. Nie opierała się. Wszystko stało się dla niej jasne. Adam nigdy jej nie kochał. Teraz miała przy sobie mężczyznę, który był dla niej gotów na wszystko. Czego więcej mogła chcieć?

2229 wyświetleń
25 tekstów
10 obserwujących
  • obito

    14 November 2010, 11:59

    Ładnie zakończone :)

  • pierdzielsie

    17 July 2010, 16:56

    jak dobrze, że B. wylał to wino...
    dobre opowiadanie :)