Menu
Gildia Pióra na Patronite

Zaplątana - cz.3.

***Gosiek

***Gosiek

-Natala, Filip już przyszedł? –Szef wyjrzał ze swojego gabinetu, gdy tylko zegar wybił godzinę czternastą. –Jeszcze go nie ma?

-Za chwilę jest pan umówiony z nowym fotografem. –przypomniała kątem oka zerkając na tablicę z karteczkami.
-Przesuń go na poniedziałek.
-Szefie, ale on przyjechał aż z Poznania.
-Zapłać za jego pobyt w Sopocie. Zabierz go do siebie. Cokolwiek. Po prostu to załatw. –zarządził ze zdenerwowaniem spoglądając na zegarek. –A gdy przyjdzie Filip to... W końcu jesteś! –zareagował na otwierającego drzwi bruneta. Dzisiaj był ubrany w granatowe dżinsy, białą koszulę i czarną kamizelkę. Uśmiechnął się do poważnej Natalii i uścisnął dłoń kolegi. –Wchodź. Musimy podpisać umowę i wszystko ustalić.
-Pani Natalko, mogę prosić o kawę? –mrugnął do szatynki, a potem zniknął w gabinecie Szefa. Nastawiając wodę zastanawiała się dlaczego dręczą ją złe przeczucia. Miała wrażenie, że ten mężczyzna wszystko zniszczy. Przypominał jej chłopaka z przeszłości. Też był tak przystojny i pewny siebie. Dopiero z czasem okazało się, że jest bezczelny i zależy mu jedynie na dotarciu na szczyt nawet po trupach. Wyciągnęła z szafki filiżankę i wsypała do niej czarny proszek wciąż myśląc o Filipie. Nie chciała żeby przez niego Szef stracił to, co jest dla niego naprawdę ważne.

-Dzień dobry pani Natalko. –usłyszała, gdy skupiona przepisywała listy. Podniosła głowę i zobaczyła stojącego naprzeciwko szatyna. Jego niebieskie oczy wpatrywały się w jej poważną twarz. –Szef jest?
-Panie Wojtku. –wstała próbując się uśmiechnąć. -Bardzo mi przykro, ale panu Karolowi wypadło nagle spotkanie.
-Nie przyjmie mnie?
-Naprawdę mi przykro.
-Cholera. –zaklął pod nosem. –Przepraszam, nie powinienem, ale... Przyjechałem z Poznania tylko po to żeby to usłyszeć?
-Próbowałam się do pana dodzwonić, ale telefon był poza zasięgiem. –tłumaczyła starając się brzmieć chłodno, ale pod wpływem spojrzenia tego mężczyzny nie potrafiła być jak głaz. Patrzył na nią tak jak Młody. –Redakcja pokryje koszty pana pobytu w Sopocie. Proszę nam tylko podać numer konta, na które przelać pieniądze.
-Dziękuję, ale potrafię sam za siebie zapłacić.
-Panie Wojtku. Po prostu chcemy panu zrekompensować to, co się stało. Redaktor chciałby się z panem zobaczyć w poniedziałek. Zgadza się pan? –za wszelką cenę chciała załagodzić sytuację. Widziała portofilio tego fotografa i wiedziała, że byłby naprawdę cennym nabytkiem dla redakcji. Młody, ambitny i zdolny. Te trzy słowa w tym świecie gwarantowały murowany sukces.
-Jak mogę się na to zgodzić skoro pani szef nie traktuje mnie poważnie?
-Pan Nowak załatwia właśnie bardzo ważną sprawę, która wpłynie na poprawę jakości naszego pisma. Proszę mi zaufać. –powiedziała w końcu zaciskając palce na piórze, które leżało na biurku. Ten moment. To od niego zależała po części przyszłość redakcji i pracujących w niej ludzi. Wszystko znowu było na jej głowie. Zapanowała niezręczna cisza. Natalia z niecierpliwością czekała na odpowiedź wpatrującego się w podłogę fotografa. Tik tak, tik tak. Zegar nieuchronnie zmierzał do przodu nie zatrzymując czasu nawet na chwilę. Tik tak, tik tak. Sfrustrowana popatrzyła na tarczę i nagle poczuła ochotę rzucenia w nią czymkolwiek byleby tylko mechanizm przestał wydawać z siebie ten denerwujący dźwięk. Tik tak, tik tak.
-Dobrze. O której to spotkanie?
-O dziewiątej?
-Zgoda. Ale to jedynie przez wzgląd na panią. –podszedł i pocałował ją w rękę delikatnie się uśmiechając. –Potrafi pani załatwiać sprawy.
-Staram się.
-Do zobaczenia w takim razie. –ukłonił się i wyszedł cicho zamykając drzwi. Wykończona opadła na fotel wypuszczając głośno powietrze. Kolejny krok do przodu. Zadowolona z siebie wyciągnęła z szuflady kalendarz i batonika. Rozwinęła folijkę i jedząc go sprawdzała, co ma jeszcze w planach. Nagle z notesu wypadła na podłogę prostokątna kartka. Podniosła ją powoli i odwróciła. Fotografia. Cztery osoby. Uśmiechnięte. Przytulone. Szczęśliwe. Tik tak, tik tak. Zacisnęła powieki ze wszystkich sił i włożyła zdjęcie pomiędzy strony. Zatrzasnęła kajet, wrzuciła go z powrotem i zamknęła szufladę na klucz. Tik tak, tik tak.
-Dałbyś w końcu spokój. –syknęła patrząc na zegar. Ten jednak nie posłuchał jej prośby i dalej uparcie tykał idąc do przodu. Starając się nie myśleć o schowanej fotografii wróciła do pracy. Jednak w jej głowie wciąż pojawiał się obraz przedstawiający cztery szczęśliwe osoby.

-Udało nam się Natalko. Właśnie podpisałem umowę z Filipem. –poinformował sekretarkę siadając naprzeciwko niej w fotelu. –Możemy zacząć świętować.
-Jest pan pewien, że to dobry pomysł? –spytała odkładając kartki na bok.
-A dlaczego miałby być zły? Dzięki temu zastrzykowi gotówki staniemy w końcu mocno na nogach. O to nam przecież chodziło.
-Długo zna pan Filipa?
-Właściwie od dziecka. Jest synem mojego kolegi, ale nie rozumiem tych twoich pytań. –zmrużył oczy przypatrując się szatynce. Spuściła wzrok i powiedziała ze znaną sobie pewnością w głosie:
-Ja mu po prostu nie ufam. Facet jest zbyt pewny siebie. Pozer.
-Natalio! –wbiła się w fotel słysząc podniesiony głos Szefa. Takiej reakcji się po nim nie spodziewała. –Pozwolisz, że każde z nas zajmie się swoimi sprawami. Do twoich obowiązków należy obsługa sekretariatu, nieprawdaż? Więc nie mieszaj się do rzeczy, na których się nie znasz.
-Ja po prostu mówię, co myślę. Mam nadzieję, że moje przeczucia są mylne.
-Dziękuję ci bardzo za zabranie głosu w sprawie, która ciebie nie dotyczy. Listy wysłałaś?
-Tak.
-To teraz jeszcze przejrzyj CV odnośnie nowej dziennikarki. Tylko znajdź kogoś młodego.
-Szefie. –zająknęła się pod wpływem jego surowego spojrzenia. –Dlaczego pan nawet nie przejrzał moich artykułów?
-Nie skończyłaś jeszcze studiów.
-Czy to znaczy, że jedynie studia uprawniają mnie do pisania i publikowania?
-Skończ studia to wtedy porozmawiamy.
-Odpowie mi pan na wcześniejsze pytanie? –uparcie wpatrywała się w mężczyznę. Wiedziała, że jest zły, ale musiała kuć żelazo póki było jeszcze gorące.
-A skąd wiesz, że ich nie czytałem? Myślę, że...
-Kazał mi pan ostatnio uporządkować rzeczy w swojej szafce i znalazłam moje artykuły pokryte kurzem na samym dnie. Nawet pan się nimi nie zainteresował.
-Nie pasuje ci praca na sekretariacie? Wszyscy są z ciebie zadowoleni ze mną na czele. Spisujesz się świetnie i nadajesz się do tej pracy.
-Tylko, że ja nie chcę spędzić całego życia za tym biurkiem parząc kawę. Stać mnie na więcej.
-Jesteś za młoda. –rzucił jeszcze i zatrzasnął drzwi do swojego gabinetu. Wiedziała, że nie przeczyta tego, co napisała. Te materiały poleżą u niego jeszcze z kilka miesięcy aż w końcu wyrzuci je jak gdyby nigdy nic. Westchnęła sięgając po teczkę, na której dużymi literami napisane były dwa słowa: „DZIENNIKARKA - NABÓR”. Próbując się skupić zaczęła przeglądać CV kandydatek. Wybrała dwie i odłożyła je na bok. Resztę schowała i zawiązała sznureczek. Teraz będą czekać na dnie szafki aż ktoś kiedyś je dostrzeże i da im szansę.

Wróciła do mieszkania wyczerpana po ciężkim dniu. Rzuciła płaszcz na fotel i położyła się na łóżku nawet nie zdejmując ubrań. Marzyła tylko o tym żeby zasnąć i obudzić się dopiero jutro. Zerknęła na szybę, o którą rozbijały się kolejne krople deszczu. Odwróciła głowę, zamknęła oczy i przytuliła się do poduszki. Już prawie zasypiała, gdy rozdzwoniła się jej komórka. Sięgnęła leniwie po torebkę. Wyciągnęła z niej telefon i spojrzała na wyświetlacz. Otworzyła klapkę i nacisnęła na czerwony przycisk. Zaczekała aż ekran zrobi się czarny i odłożyła ją na podłogę. Przykryła się kocem i tak po prostu zasnęła. Miała wolne.

8973 wyświetlenia
72 teksty
5 obserwujących
Nikt jeszcze nie skomentował tego tekstu. Bądź pierwszy!