Menu
Gildia Pióra na Patronite

Nie rozmawiaj z nieznajomym.

- Musisz powiedzieć nam wszystko. Od samego początku. - powiedział policjant o ciemnych oczach i nacisnął guzik. Od tej chwili wszystko miało być nagrywane. Zaczęłam.

- To co się stało, stało się z mojej winy. Wszyscy zawsze mówili, by nie zaczepiać i nie rozmawiać z nieznajomymi. Ja właśnie to zrobiłam. Pamiętam, że miałam na uszach słuchawki. I właśnie w momencie gdy dały się słyszeć pierwsze mocniejsze dźwięki, do autobusu wszedł chłopak, a właściwie mężczyzna, o kruczoczarnych włosach i niezwykle przyciągającej urodzie. Wpatrywałam się w niego jak kupował bilet u kierowcy. Trwało to może z minutkę i gdy w końcu ruszył odwróciłam wzrok. Nie wiem dlaczego, ale gdy usłyszałam jak zajął miejsce, znowu zaczęłam na niego zerkać. Nie pozostawał mi dłużny. Na jego twarzy zauważyłam ciekawość i cień uśmiechu. Gdy zbliżaliśmy się do mojego przystanku, posmutniałam, bo zrozumiałam, że być może nigdy więcej go nie zobaczę. Postanowiłam, że muszę skorzystać z szansy i wychodząc uśmiechnęłam się do niego śmiało i mrugnęłam okiem. Chciałam by ruszył za mną. I wie pan co ? Zrobił to. Nawet wtedy nic nie podejrzewałam. No bo co ? Miałam wpaść na to, że okaże się gwałcicielem ? Byłam głupia. Teraz to wiem. Ale czasu się nie cofa. Wtedy skierowałam swe kroki do opuszczonych magazynów, myślałam, że tam będzie romantycznie. Pewnie myśli pan co może być romantycznego w brudnych, sypiących się budynkach. Sama nie wiem. Może chodziło o to, że świadomie zsyłałam na siebie drugie niebezpieczeństwo. Tam mnie w końcu nikt nie widział i nie słyszał. Czułam jego obecność tuż za sobą. Jego kroki odbijały się echem w moim sercu, które łomotało z podniecenia. No i potem sprawy potoczyły się swoim biegiem. Na początku było fajnie. Później wszystko minęło i krzyczałam ze strachu. Ale jak już mówiłam ; nikt mnie nie słyszał, ani nie widział. Próbowałam uciec, gryzłam go, biłam. Jednak był o wiele silniejszy ode mnie i wystarczyło by pociągnął mnie za ramię, a usłyszałam trzask łamanych kości. Przerażenie jakie wtedy mnie ogarnęło jest nie do opisania. Zdałam sobie sprawę jak krucha i słaba jestem. I jak wiele za chwilę złego się stanie. Nie czułam żadnego bólu, ramię tylko pulsowało. On chwilę wpatrywał się w nie swoim opętanym wzrokiem i w końcu sięgnął po moją drugą rękę. Zaczęłam błagać, prosić by mnie wypuścił, że zrobię wszystko... Zaczęłam histerycznie płakać i krzyczeć na całe gardło... Na nic. Po chwili usłyszałam drugi trzask. Tym razem ból przyszedł. Uderzył mnie z całą swoją siłą. Ogłuszył moje instynkty i poczułam tylko jak powoli opadam na ziemię. Nawet nie przejął się tym, żeby podłożyć mi coś pod głowę, z której ciurkiem sączyła się krew. Stał tak chwilę nade mną i zaczął mnie rozbierać. Robił to z taką agresją... Gdy zdejmował mi koszulkę chciałam umrzeć. Na nowo zaczęłam krzyczeć wierzgać, wtedy on sięgnął po kamień i groźnie zawisł nad moją nogą. Powiedział, że jeszcze trochę, a zmasakruje mi nogę. Zamilkłam. Później zachowywał się jak zwierze, które po prostu chce się zaspokoić. Wtedy stamtąd uleciałam i na jakiś czas nie byłam obecna przy tym wszystkim. Nie pamiętam tego, na całe szczęście. Widzę jak podnosi się ze mnie, patrzy z obrzydzeniem na moje nagie ciało i nienaturalnie powykręcane ręce. Wychodząc z budynku rzuca z pełną satysfakcją ' Następnym razem nie zaczepiaj nieznajomego'.

1594 wyświetlenia
43 teksty
2 obserwujących
  • Albert Jarus

    20 December 2011, 11:51

    Nikt się nie pokusił..., ale dla mnie fajnie się przez to szło.

  • Sheldonia

    19 December 2011, 19:53

    Oj, nie ładnie jest tak robić, dopiero co się rozkręciłam, a tu już koniec. Chcę jeszcze, dużo wręcz w tym klimacie:)