Menu
Gildia Pióra na Patronite

„Inny anioł”

Inel

Inel

Motto: „Byłem buntownikiem łagodnym, najłagodniejszym z możliwych, ale krańcowym. Poszedłem do końca. Czy za daleko?” (E.Stachura)

Muzyka: Totentanz - „Na koniec świata” i „Przeżyjemy zło”

Prowadziła samochód już od wielu godzin, co jakiś czas jakby mimowolnie sięgając ku paczce papierosów (która po prawdzie i tak już zarosła pajęczynami, wśród których uwięziona została osamotniona szluga). Ostatecznie zawsze tłumiła w sobie westchnienie, wsuwała do odtwarzacza kolejną ze sterty płyt i mechanicznie odgarniając za ucho kosmyk niesfornych czarnych włosów, rozpoczynała kolejne uporczywe bębnienie w kierownicę w rytm ostrej metalowej muzyki.
Zapomniała już niemal, dlaczego wybiegła z domu w środku bezdusznej listopadowej nocy, wiedziała jednak, że przypieczętowała w strugach lodowatego deszczu decyzję – teraz ostateczną i nieodwołalną. Dwie torby i otulona w połatany pokrowiec gitara, umieszczone na tylnym siedzeniu, przyciągnęły jej zmęczone spojrzenie. Uśmiechnęła się cierpko do całego „dorobku” swojego życia, który skromnie odbijał się w wewnętrznym lusterku, w które mimowolnie zerknęła.
Tak – pomyślała, znów skupiając się na bezkresnej wstędze drogi donikąd – Im dalej, tym lepiej...
Po prawdzie właśnie każdy kilometr, oddalający ją od TEJ mieściny, tak srogo przeklinanej w myślach, sprawiał, że jej zszarzała twarz nabierała kolorów, a na ustach począł igrać nieśmiały uśmiech, który jednak nie mógł nadal dosięgnąć przygaszonego spojrzenia.
Już od dawna przepełniało ją tylko jedno pragnienie: uciec i nigdy więcej TAM nie wrócić. Jedyne, co wciąż trzymało ją w rutynie szkoły- włóczęg po wszelkich pubach i przemykaniu po domu był On. A odejścia nie ułatwiał także młodszy nieporadny brat, którego ktoś musiał bronić przed despotyczną matką. Kiedy jednak po raz kolejny po powrocie po wyjątkowo ciężkim dniu w pracy w roli barmanki, zastała w domu pijaną rodzicielkę, wszechobecny bałagan i trwającego w narkotykowym śnie brata, zgarnęła wszystkie swoje najważniejsze rzeczy i nie bacząc na błagalne pokrzykiwania Młodego, który jakimś cudem oprzytomniał na chwilę, ruszyła przed siebie. Gdzie? Jak najdalej. Po co? By przekonać się, że jej życie ma jakikolwiek sens.
Ciche miauknięcie szaro-burego kota wyrwało ją z zamyślenia, a na bladą zmęczoną twarz wpłynął łagodny cień uśmiechu.
- Tak, Kropko, właśnie zakończyłam rozdział mojego życia opatrzony niewyszukanym tytułem „przeszłość” - mruknęła niby to do wpatrzonej w szczupłą ciemnowłosą nastolatkę kotki, niby to do siebie, jakby wypowiedzenie tych słów na głos urzeczywistniało jej decyzję.
Westchnęła cicho i niechętnie doszła do wniosku, że musi się zatrzymać – w baku już niemal nie było benzyny. Zatrzymała się na małej stacyjce benzynowej z całodobową spelunką, z której rzęsiście rozlewało się światło. Wziąwszy na ramiona kotkę, którą troskliwie okryła własną bluzą, przemierzyła opustoszały parking swoimi zdezelowanymi glanami.
- Czarną kawę proszę – mruknęła do bezbarwnego sprzedawcy, który zmierzył ją obojętnym spojrzeniem. Dziewczyna zerknęła na trzymany w drżących rękach tobołek i dodała nieśmiało: - A mleczko ciepłe mogę dostać dla kotka?
Mężczyzna skinął tylko głową i przyjął odliczoną zapłatę. Po chwili ciężkie kroki potoczyły się echem po małym zaniedbanym lokum, cichnąc w chwili, gdy nastolatka zatrzymała się przy jedynym stoliku. Dopiero teraz zauważyła, że nie jest jedyną przyjezdną w tej spelunie. Ktoś siedział w ciemnym kącie, kryjąc się w cieniu kaptura czarnej bluzy. Nie mógł jednak ukryć dość długich loków, które pod wpływem deszczu przykleiły się do bladej pociągłej twarzy. W jego nieostrych rysach rozpoznawała jednak coś znajomego.
- Przepraszam, mogę się dosiąść? - spytała w końcu, sprawiając, że młody chłopak odłożył czytany przez siebie tomik wierszy Stachury i nazbyt gwałtownym ruchem głowy zsunął kaptur, odsłaniając głębię brunatnych oczu. Zamarła i wyszeptała lękliwie: - Marcin?
Oto stanęła twarzą w twarz ze swoim aniołem, niepokornym upadłym stróżem. Po czarnych skrzydłach pozostały mu tylko dwie długie blizny, do złudzenia przypominające te, przebiegające przez plecy dziewczyny – pamiątkę nieudanej próby samobójczej, gdy skok z wieżowca zakończyła na drzewie i cudem, dosłownie, przeżyła. Gdy w szpitalu odwiedził ją jej stróż, przeklęła go i kazała odejść. Cóż miał zrobić? Pozostawił po sobie tylko czarne pióro ze skrzydeł, które utracił, ratując jej życie. Z pióra tego Ona utworzyła amulet, chroniący ją zamiast anioła. Marcin natomiast ruszył w samotną wędrówkę po ziemi.
To przypadek, czysty przypadek – gorączkowała się w myślach dziewczyna.
- Nie, M., ja nigdy ciebie nie zostawiłem – zaprzeczył spokojnie tak inny anioł – Zawsze byłem tuż obok, nie pozwalając ci odejść.
- Dlaczego? - wyjąkała tylko.
- Bo musisz TAM wrócić, wrócić do Niego – odparł z siłą, chwytając dziewczynę za dłoń.
Nie wiedziała, co skłoniło ją do powrotu. Po prostu obrała kierunek przeciwny do tego, który był jej wymarzonym. Wracała TAM, choć zaklinała się, że podjęła ostateczną decyzję. Marcin zniknął, pozostawiając po sobie jedynie ślad głęboko wypalony w sercu. Sercu, które pod wpływem zbyt wielu cierpień stało się kamieniem. Teraz znów płonęło bólem, który miał sens. I to właśnie rytm serca kierował ją TAM. Zatrzymała się na jednym z wielu szarych osiedli. Obładowana torbami i gitarą przytulała do siebie kotkę, gdy zastukała nieśmiało do jednych z wielu szarych drzwi. Chwila niepewności i w końcu szczęk kluczy. Kotka zeskoczyła z ramion swojej pani i przykucnęła przy odłożonych na bok torbach. Drzwi otworzyły się na oścież ukazując młodego, chudego chłopaka o nieco zaspanym spojrzeniu.
- Co jest do...?! - zaczął z wyrzutem, ale zamilkł, gdy dostrzegł, któż taki ośmielił się zakłócić mu sen.
Rzuciła się w jego ramiona i po raz pierwszy od kilku lat pozwoliła sobie na łzy. Płakała, rozumiejąc w końcu cóż takiego Inny Anioł tchnął w jej serce. Miłość, której tak się bała i której zupełnie nie rozumiała. A na jej ramieniu zaciskała się delikatnie niewidzialna dłoń, której już nigdy nie miała strącić – jej niepokornego anioła w ludzkiej postaci.

22 631 wyświetleń
434 teksty
46 obserwujących
  • No_One_

    8 November 2011, 17:10


    Dobra rada ;>

    Mnie niespecjalnie obchodzi
    co myślą inni o moim wyglądzie .
    Żeby nie powiedzieć ,że wcale... ;)

    Miłego, M. ;)

  • Inel

    8 November 2011, 16:52

    Zamkniesz oczy, otworzysz serce i po sprawie - ono nie oślepnie. ;)
    Dobry wygląd, nie ma co się przejmować tym, że innym się on może nie podobać. ;)
    Miłego, A. ;)

  • No_One_

    8 November 2011, 00:43


    Ja tam
    wyglądam jak na
    cudzym pogrzebie...;>
    Militarne buty,
    skórzana kurtka,
    koszulka z ciekawą,
    wymowną grafiką,
    męski zegarek i ...
    o to jestem Ci ja ;)

    Ja tyle w tym cieniu siedzę M.,że
    jak światło zobaczę
    to chyba momentalnie oślepnę... ;)

  • Inel

    8 November 2011, 00:31

    Dobra, dobra, ja może i wyglądam zawsze jak na "imprezach typu pogrzeb" i to w dodatku, jakby to mój własny był (nieodłączna czerń ubrań, glany, długie farbowane na czarno włosy splecione w warkocz plus blada, niemal biała karnacja). Ale uśmiech, wiesz, nie zawsze musi być widoczny na twarzy. Trzeba mieć roześmiane wnętrze. ;)
    A kreatywny człowiek zawsze znajdzie promień uśmiechu w cieniu życia. ;)

  • No_One_

    8 November 2011, 00:26


    Kreatywnie oczywiście,
    natomiast z uśmiechem mogą
    być małe problemy...

    Ja zwykle wyglądam jak
    na imprezach typu pogrzeb ,
    więc będziesz musiała
    mieć w zanadrzu jakiś
    dobry dowcip ;)

  • Inel

    8 November 2011, 00:24

    Co cieszy mnie niezmiernie. ;)
    Jasne, że damy radę. Kreatywnie i z uśmiechem na twarzy przed siebie. ;)

  • No_One_

    8 November 2011, 00:22


    A jakże...
    Damy radę ;)

    Z moją siłą łopatologiczną,
    i Twoją przestrzenią na
    której mogę praktykować,
    no to moja Droga...

    Nie ma to tamto... ;)

  • Inel

    8 November 2011, 00:18

    Łopatologicznie dokopiemy się do odpowiedzi? ;)

  • No_One_

    8 November 2011, 00:16


    Pojętna jesteś M.,
    jakoś łopatologicznie dojdziemy do tego... ;p

  • Inel

    7 November 2011, 23:05

    Więcej opowiadań ogólnie czy losów M.?
    A., nie wiem, czy mogę się tego nauczyć, ale postaram się. ;)