Moje wypociny. Wiem, że jest długie, ale zawsze można czytać na części. Postanowiłam, że dodam w całości, aby nie marnować dni na dodawanie po jeden, czy dwa rozdziały dziennie, skoro i tak już je skończyłam. Zapraszam do przeczytania . ;)
Poznanie.
Były wakacje, poznali się przypadkowo. Na imprezie u wspólnych znajomych. Ona nazywała się Karolina, miała 17 lat. Była dość wysoką brunetką, z błękitnymi oczami. Wybrała się na urodziny Maćka. Maciek był jej 19- letnim, dobrym kumplem. Wiele ich łączyło, mieli sporo tych samych zainteresowań, dobrze się rozumieli. Maciek był wysokim, brązowookim brunetem.
Maciek był jej najlepszym kumplem. Pomagał jej, kiedy miała jakiś problem, robił dla niej dobre rzeczy, ale i również te gorsze, z punktu widzenia rodziców. Załatwiał alkohol na imprezy itp. Był dla Niej jak starszy brat, który zawsze wyciągał ją z opałów. Czasem zdarzało się także, że wciągał ją w jakieś kłopoty, ale to przez imprezy. Na tą imprezę Karolina, przyszła spóźniona, chciała zrobić takie „dobre wejście”. Postanowiła, że nie będzie piła ze swoją „bandą”, że tym razem postąpi inaczej, przecież na trzeźwo, także można się dobrze bawić. I tak właśnie zrobiła.
Poznała paru nowych, całkiem sympatycznych ludzi, z którymi poznała wspólny język. Jednym z nich był Piotrek, z którym najłatwiej jej się rozmawiało, tańczyło i najmilej spędzało się czas. Dowiedziała się o Jego zainteresowaniach: rysował, grał w piłkę. Był jasnym brunetem, ciut od niej wyższym, miał zielone oczy. Traktowała Go jak kolegę. Dowiedziała się, że jest wolny. Nic to dla niej nie znaczyło- kumpel, to kumpel.
Więcej niż przyjaźń?
Z Maćkiem spędzała, jak zwykle sporo swojego wolnego czasu, chodzili po okolicach wybrzeży miasta, w którym mieszkali, tam było im najprzyjemniej, najciszej, nikt im nie przeszkadzał, robić to co kochają robić. Uczył ją grać na perkusji, podobało się jej to, jak grał. Zbudowali sobie „klub”, w którym grali popołudniami. Spędzali tam cały swój wolny czas, nie stanowiło to dla nich żadnego problemu, lubili swoje towarzystwo.
Po jakimś czasie, gdy spędzali ze sobą coraz więcej czasu, Maciek zaczął dawać Karolinie sygnały, o których nie wiedziała co myśleć. Jednym z nich było np. trzymanie za rękę, przytulanie się bez powodu, jednak nie przeszkadzało jej to, czuła się bezpieczna w Jego ramionach, nie wiedziała, czy ma to traktować jako coś więcej, więc nie przeszkadzało jej to, nie rozmawiała z Nim o tym.
Nowi znajomi.
Minęło sporo czasu, odkąd nie widziała się ze znajomymi z imprezy swojego najlepszego przyjaciela. Postanowili się wszyscy spotkać. Wybrali pizzę. Umówili się na weekend na późne popołudnie. Wszyscy przyszli. Kaśka, Iga, Rafał, Piotrek i inni, których nie poznała aż tak bardzo na imprezie, niektórych imion nawet nie zapamiętała. Było ich sporo na owym spotkaniu. Zamówili więc pizzę i usiedli przy stoliku, który zamówili przed rozpoczęciem spotkania. Karolina postanowiła, że chce bardziej zaznajomić się z Piotrkiem, ale i nie chciała opuszczać Maćka. Maciek, podszedł z nią do Piotrka, trzymając ją za rękę. Nie przeszkadzało im to, jednak Karolina zauważyła, iż Piotrek dziwnie nie przyjemnie patrzy na ich splecione dłonie. Jakby to było coś złego.
Ciekawość.
Kiedy cała reszta była zajęta rozmową na jakiś wspólny temat, Karolina i Piotrek zostali sami dla siebie. Maciek gadał z resztą paczki, a dwójka pozostałych głównych bohaterów znalazło temat dla siebie. Bowiem, Piotrka zainteresowało to, czy Karola z Maćkiem, są parą. Uśmiechnęła się zakłopotana, ale zaprzeczyła, nie chciał jej w to uwierzyć. Twierdził, że wyglądają, jakby byli parą. Karolina powiedziała, że wie, że to rzeczywiście może tak wyglądać, ale są najlepszymi przyjaciółmi i, że jej osobiście to nie przeszkadza, ciepło Maćka, nie jest dla niej niczym krępującym. Chłopak, zwrócił uwagę na to, że dla jego konkurenta to „ciepło” chyba nie oznacza tego samego, co dla Niej. Dziewczyna zaczęła o tym myśleć, powiedziała, że zauważyła ostatnimi czasy, że Maciek próbuje się do niej zbliżyć jeszcze bardziej, niż kiedyś, niż jest, ale kiedyś rozmawiali o tym, wyznaczyła granice, mówiła, że nie szuka nikogo. Dla niej na miłość było za szybko, nie chciała tego, nie oczekiwała tego od nikogo, od żadnego z chłopaków, których znała. Piotr, powiedział, że skoro nie chce tego, powinna dać to jakoś chłopakowi do zrozumienia, żeby mu o tym powiedziała, a ona na to, że dobrze wie, co ma zrobić.
Z punktu widzenia Karoliny i jej myśli.
Dziewczyna straciła rachubę, nie wiedziała, co ma myśleć, ani co robić. Była już niemal całkowicie pewna, że i Maciej, jak i Piotrek coś do niej czują. Czuła się zakłopotana, bo rzadkością było to, aby jakiś chłopak chciał się do niej zbliżyć, jak była z którymś blisko, to był to kolega, dobry kolega, ale trzymała zawsze ten dystans, nie przywiązywała się, nie chciała tego, bała się tego. Nie potrzebowała ranienia, zarówno z czyjejś strony, jak i ze swojej w stosunku do kogoś. Nie lubiła czuć się raniona, i nie lubiła ranić. Bo skoro mogła z tym poczekać, to wolała czekać. Obojgu chłopaków, chciało się z nią spotykać jak najczęściej. Wydawało się to tak, jakby ze sobą rywalizowali, jakby obaj chcieli udowodnić sobie, który z nich zdobędzie Karolinę. Uważała to za prawdę. Nie podobało jej się coś takiego. Maćka w dalszym ciągu uważała za przyjaciela, jednak ciągnęło ją coś do Piotrka.
Zazdrość.
I jeden i drugi okazywali zazdrość, z tego powodu, że Karolina przebywa z tym, a nie z tym. Jednak ona nie chciała, aby zarówno Piotrek jak i Maciek czuli się zazdrośni. Oboje byli dla niej bardzo ważni, ale nie chciała tak szybko przechodzić do rozwinięcia tego wszystkiego. Po pierwsze nie czuła się gotowa na jakikolwiek związek, a po drugie, gdyby związała się z którymś z Nich, zraniłaby drugiego. A to nie byłoby najlepszym rozwiązaniem dla jednego z nich i dla niej samej. Nie czuła by się z tym dobrze. Wolała, kiedy byli to tylko zwykli znajomi, kumple. Bez żadnych komplikacji, utrudnień.
Kłótnia.
Pewnego wieczora, grając z Maćkiem w ich kryjówce na perkusji, poruszyli temat Piotrka. Dziewczyna nie chciała o Nim rozmawiać, ponieważ domyślała się, że może się to skończyć kłótnią, albo czymś gorszym. Ale Maciek nalegał, więc rozmawiali. Powiedział jej więc, że słyszał od któregoś z kumpli, kogoś od Rafała, że Karolina i Piotrek spotykają się potajemnie, że są razem, ale robią wszystko, aby On się o tym nie dowiedział. Zrobiła wielkie oczy, i bez zastanowienia, od razu, wszystkiemu zaprzeczyła. Nie chciał jej w to uwierzyć, zagroził jej, że jeżeli nie powie mu teraz całej prawdy, to jest to koniec ich przyjaźni. Karolinie zrobiło się przykro, wiedziała, że nie ma żadnych argumentów na to, jak udowodnić, że to co powiedział któryś ze znajomych Rafała to nie prawda. Z bezradności na Jego oczach, popłakała się. Jedyne co powiedział jej wtedy potem Maciek, to „Już nie wierzę Twoim słowom”, następna rzecz, której jej powiedział, nie była już tak miła. „Spieprzaj stąd! Nie chcę Cię już więcej widzieć! Jak dla mnie mogła byś już nie żyć!” Nic mu nie odpowiedziała, bo co miała odpowiedzieć? I tak, nie wierzył jej, gdy mówiła, że wszystko, co usłyszał nie jest prawdą. Wybiegła stamtąd w płaczem, nic nie mówiąc.
Zwrot o 180 stopni.
Nigdy nie spodziewała by się tego po Maćku, tego, że mógłby jej nie ufać, nie wierzyć, że ufa koledze kolegi, a nie jej, swojej najlepszej przyjaciółce, której mówił wszystko. Podobno wszystko. Bo teraz nie była już pewna, czy to co jej mówił przez całą ich znajomość, było wszystkim, tak jak mówił, i czy było prawdą. Czy po tym co powiedział mogła mu wierzyć? Kolejne dni spędzała bez Niego, bez osoby, której ufała najbardziej ze wszystkich, bez osoby, której ufała bardziej, niż jakiejkolwiek dziewczynie. Osoby, której mogła powiedzieć wszystko, tak samo jak i ta osoba, mogła powiedzieć jej wszystko. Zaufanie wiąże się z zaufaniem obu stron. Jedna ze stron, Maciek, nie zaufała drugiej. Jak mógł nie uwierzyć w to, co mówi, zapewnia Karolina? Przecież byli sobie tak bliscy. Nigdy Go nie okłamała, nie było żadnej sytuacji, w której mogła by nadwyrężyć Jego zaufanie do swojej osoby.
W szkole nie zwracał na nią uwagi, poza szkołą także nie. Nie chodził w miejsca, w których się spotykali, ani nawet do „ich” klubu. Ona natomiast, cały czas przebywała w miejscach, gdzie mógłby być. Jednak, w żadnym z miejsc, w których najczęściej się spotykali, nie mogła go ujrzeć.
Przeprosiny.
Po upływie nie całych 3 tygodni, Maciek postanowił zawitać do Karoli i przeprosić, jakoś usprawiedliwić swoje zachowanie. Natomiast ona, z jednej strony chciała mu wybaczyć, ale z drugiej… przecież ignorował ją przez niemal trzy tygodnie, nie zwracał na nią uwagi, nie oddzwaniał, kiedy do Niego dzwoniła, pomyślała, więc sobie, że dlaczego ona miałaby mu teraz wybaczyć to wszystko, skoro on miał ją gdzieś przez cały ten czas. Twierdziła, że skoro potrafił ją olewać przez cały czas, to czemu ona nie mogłaby spróbować tego samego? On potrafi, to ona też. Była twarda przez 3 tygodnie, to teraz też będzie. Popatrzała się więc na Niego, i powiedziała „Chyba marzysz, jeżeli wydaje Ci się, że Ci wybaczę. Czy ja Ci wyglądam na maszynę? Zraniłeś mnie! Jak to sobie teraz wyobrażasz? Jeżeli myślisz, że Ci wybaczę, to nie wiem, z jakiej planety pochodzisz.” – i poszła przed siebie.
Z punktu widzenia Maćka.
Wiem, że to wszystko schrzaniłem. Zależy mi na niej, a sam na swoje życzenie to rozwaliłem. Nie mogłem znieść faktu, że Karolinę łączy coś z tym całym Piotrkiem. Mnie zna całe lata, a Jego zaledwie chwilę i są już na tym samym poziomie co ja i Ona. Nie umiałem tego wytrzymać, tego, że ja starałem się o to co miałem, przez tyle czasu, a On zyskał to w tak mało odległym czasie. Była moją przyjaciółką, najlepszą, nie wiem, jak mogłem to zniszczyć. Z zazdrości, o jakiegoś typa? Najgorsze jest to, że ona mi nie chce teraz wybaczyć, przez to co powiedziałem. Wyszedłem na ostatniego chama, nie potrafię już tego odbudować, za mocno ją zraniłem, tym, co wtedy powiedziałem. I pomyśleć, że zazdrość, może doprowadzić do czegoś takiego. I, że doprowadziłem się do takiego stanu. Chciałbym to jakoś naprawić, to co zawiniłem, tylko nie wiem, czy jeszcze mogę, czy mi to wybaczy. To powinno okazać się z czasem, bo czy jedna rozmowa może skreślić wszystko? Chyba nie. Lepiej byłoby, gdyby nie. Lepiej dla mnie, i dla wielu innych członków ludzkiej populacji.
Z punktu widzenia Piotrka.
Karolinę poznałem na urodzinach u Maćka, była jakąś jego kumpelką. Spóźniła się jako jedyna na całą imprezę. Wszyscy byli już w dość kiepskim stanie, a ona trzymała się bardzo dobrze. Ze mną także nie było najgorzej. Natomiast Ona, nie wypiła ani kropli. Spodobało mi się to. Mimo, że wszyscy pili, jak jeden mąż, ona nie wypiła nic. Spodobała mi się też z wyglądu, więc pomyślałem sobie, że ją zagadnę. Nie byłem pewien, czy powinienem podejść, mogła być przecież zajęta, ale zrobiłem to i zagadnąłem ją. Dowiedziałem się o Niej paru rzeczy, gadało nam się bardzo łatwo i przyjemnie. Nie mieliśmy większych problemów z dogadaniem. Pomyślałem sobie wtedy, że chciałbym ją jakoś bliżej poznać, a skoro była wolna, z tego co mi powiedziała, to nie widziałem w tym żadnych problemów. Ona chyba też nie. Po imprezie spotkaliśmy się parę razy, jako kumple, poznawaliśmy się bardziej, bliżej. Nie podobało mi się to, jak Ona traktowała Maćka, a Maćkowi także nie podobało się to, jak traktuje mnie. Karola natomiast uważała, że obojgu nas traktuje, jako przyjaciół, jednak nie było to przekonywujące, oczekiwałem czegoś więcej, tego, że może kiedyś moglibyśmy być razem. Karolina i Maciek, niby przyjaźnili się parę lat, ale ostatnimi czasy przyuważyłem, że Maciek jakoś dziwnie zachowuje się w stosunku do niej. Jakieś takie dziwne gesty, jak trzymanie za ręce, przytulanie, i te podobne. Pogadałem więc o tym i z nią, i z nim również. Ona zaprzeczała temu, że są razem, uwierzyłem jej. Uwierzyłem jej w to, że nigdy by mnie nie okłamała, on także zaprzeczał temu, że są ze sobą, ale kiedy zapytałem go o to, czy ma coś do Niej…, nie odpowiedział, odpowiedzi domyśliłem się sam. Każdy z resztą mógłby się jej domyśleć, było to proste i logiczne. Kiedy ktoś unika odpowiedzi, nie chce, aby ktoś się o czymś dowiedział. Popatrzałem mu prosto w oczy i powiedziałem, że i tak znam prawdę, że może mi o tym powiedzieć. W końcu przyznał się do tego, że coś do Niej czuje. „Wiedziałem”- odpowiedziałem, bo wiedziałem, ale nie spodobało mi się to. Wolałbym już, żeby mnie okłamał i powiedział, że nic do Niej nie czuje. Ta cała sytuacja była coraz bardziej skomplikowana. „Niech wygra lepszy”- powiedziałem, odpowiedział to samo z niepewnym uśmiechem na twarzy. Z drugiej strony mogę okazywać się egoistą, jestem zbyt pewien siebie.
Wypad nad jezioro.
Był weekend. Karolina, Maciek, Piotrek i ich dobra koleżanka, Iza, postanowili, że wybiorą się nad okoliczne jezioro. Wszyscy stwierdzili, że to bardzo dobry pomysł. Umówili się więc na następny dzień i pożegnali się. Następnego dnia rano, wszyscy podjechali rowerami pod przystanek autobusowy, przy którym się umówili poprzedniego dnia wieczorem. Przywitali się, przytulając całą czwórką i pojechali w wybrane przez siebie miejsce. Po jakichś 40 minutach jazdy, znaleźli się na miejscu. Kupili więc bilety wstępu i poszli w miejsce, w którym było cicho i rozłożyli tam swoje rzeczy.
Kiedy wszyscy byli już gotowi, weszli do wody z piłką od siatkówki i zaczęli ją odbijać, bawić się, odpoczywać.
W pewnym momencie kiedy Iza i Karolina poszły kupić dla każdego po lodzie, chłopacy zostali sami. Kiedy dziewczyny wróciły, nie widziały już ich w miejscu, w którym kiedy odchodziły, widziały ich po raz ostatni. Zdziwiły się, że nie ma ich tam, gdzie ich zostawiły, ale się nie przejęły, poszły z powrotem do wody, pływać. Nagle, przez głośniki, które znajdowały się nad jeziorem usłyszały: „Proszę o uwagę: Dwójka młodzieńców biję się, prosimy ochroniarzy o pomoc.” Dziewczyny przestraszyły się, że to mogli być Piotrek wraz z Maciejem. Wybiegły z basenu, i poszły od razu w miejsce, które po chwili określił jeden z ratowników. Na miejscu okazało się, że rzeczywiście, to byli oni. Nie łatwo było ich rozdzielić, każdy z nich co najmniej kilka razy powiedział, lub raczej wykrzyczał drugiemu w twarz „Ona jest moja!”, drugi zaś odpowiadał mu na to ciosem. Dziewczyny zaczęły mówić głośno, że mają przestać, po co oni się biją, nie mają powodu, mają skończyć. Kiedy w końcu dali sobie spokój, wyrzucono ich wszystkich z kąpieliska. Iza chciała dowiedzieć się, o co, a raczej o kogo bili się chłopcy. Oboje milczeli, żaden z nich nie chciał jej powiedzieć, dziewczyna dalej nalegała, aby powiedzieli jej o co poszło, natomiast oni nie powiedzieli ani słowa, dalej milczeli. W końcu wtrąciła się Karola, nie chciała już słuchać marudzenia koleżanki, o tym, że mają jej powiedzieć, nie wytrzymała już tego napięcia pomiędzy nimi, i powiedziała „Iza…, ja chyba wiem, o co im poszło…”, „O co?”- zapytała koleżanka, dziewczyna wzięła głęboki oddech i głośno wypuszczając z siebie powietrze, odpowiedziała „O mnie.” Zarówno chłopacy, jak i zdziwiona Izka, wybałuszyli oczy na Karolinę. Po chwili koleżanka, spytała chłopaków, czy to co druga z dziewczyn powiedziała, jest prawdą, żaden z nich chyba nie zamierzał udzielić odpowiedzi. Po chwili jednak, Piotrek raczył wydobyć z siebie głos i odpowiedzieć „Tak, to prawda.” Po chwili dziewczyny skręciły, bez pożegnania z chłopakami w swoje ulice, a Oni w swoje.
Bez wieści.
Cała czwórka nie spotykała się już razem. Karolina spotykała się sam na sam z Izą, czasami, z którymś z chłopaków. Chłopaki nie spotykali się ze sobą wcale. W szkole się unikali, na ulicy kilometr od siebie, unikali miejscy, w których mogliby się spotkać wszyscy razem. Ani dziewczyny, ani chłopacy nie potrzebowali spotkania całą czwórką. Ruszali szybkimi krokami przed siebie, kiedy tylko mijali się na ulicy. Egoistą nie okazał się Piotrek, lecz Maciek, któremu tak bardzo zależało na znajomości z Karoliną, a nie zrobił po raz kolejny nic, aby naprawić to, co zepsuł swoim zachowaniem. Karolina, od czasu do czasu pisała z Piotrkiem, ale nie chciała się z nim jeszcze spotkać, nie była pewna czy potrafiła mu wybaczyć, to co zrobił poprzedniego dnia z jej najlepszym przyjacielem, z jej byłym najlepszym przyjacielem.
Co dalej?
Po jakimś miesiącu bez spotykania się z którymkolwiek, postanowiła, że spotka się z Piotrkiem. Kiedy zadzwonił do Niej po raz, któryś już z rzędu, powiedziała mu, że postanowiła, że może się już z Nim spotkać, wcześniej wolała Go unikać. Spotkali się za godzinę w parku, w którym mieli w zwyczaju się spotykać, taki stary nawyk. Ubrała się jak na zwykłe spotkanie, jak zawsze, bluzka na krótki rękaw, do tego spodenki Jeansowe, chłopak zaś ubrany był na luzie, jak zwykle, szerokie spodnie, długa za pas żółta koszulka, do tego czapka z daszkiem. Karolina podeszła do Niego niepewnie, i powiedziała cicho „hej”, Piotrek chciał do Niej podejść i przytulić, tak jak kiedyś, ale nie był pewien, czy może, więc zrobił to samo, co ona.
Poszli więc przed siebie, skrępowani. Chłopak postanowił przeprosić ją za tą bójkę z Maćkiem i za to, że chciał ją do siebie „przywłaszczyć”, z to, że uważał, że Ona jest już jego. Karolina nie potrafiła dłużej się na Niego gniewać, więc po chwili, wtuliła się w Niego jak małe dziecko, mówiąc „Ja też przepraszam, że nie chciałam się z Tobą spotkać, musiałam to wszystko sobie przemyśleć. Tak bardzo mi Ciebie brakowało…”- Piotrek zauważył, że tutaj ugryzła się z język, ale nie wymagał, żeby dokończyła to, co planowała powiedzieć dalej. Cieszył się tym, że jest przy nim i, że jest właśnie w jego objęciach, nawet jako objęciach kumpla, trudno, skoro nie chciała czegoś więcej, nie chciał się narzucać. Przekazał jej właśnie te myśli. Dziewczyna po głębszym zastanowieniu powiedziała, że jest dla niej bardzo ważny, i chciała powiedzieć coś jeszcze, ale postanowił wziąć sprawy w swoje ręce. Zatkał jej usta palcami i delikatnie aczkolwiek stanowczo, wiedział, że chce to zrobić, był pewien, wybrał sobie ten moment. Na głowę biło jej setki pytań myśli, czemu nie chciała zakończyć tego pocałunku, czemu było jej tak przyjemnie. Nie tylko pytania przechodziły jej przez myśli. Były też twierdzenia. W pewnym momencie pomyślała sobie „Jakie On ma delikatne usta, chciałabym, żeby ten pocałunek trwał wiecznie.” W innej chwili pomyślała sobie, że z nikim nie całowała się tak jak z Nim. Był zdecydowany, namiętny, ale nie nachalny. Kiedy w końcu oderwali się od siebie, On zaczął ten pocałunek i to On musiał go skończyć, Karoliny oczy były bardzo szklane, nie jakby miała się za chwilę popłakać, ale jakby czuła się najszczęśliwszą dziewczyną na ziemi. Jakby to właśnie pocałunek Piotrka, był dla niej, tym najbardziej odpowiednim. Jakby to Jego usta były stworzone dla jej ust. Ich usta idealnie do siebie pasowały, jakby robili je na zamówienie. Ten sam rytm, ta sama passa.
Czy mogą myśleć o czymś więcej?
Po całym wydarzeniu, Piotrek odprowadził Karolinę pod dom i pożegnał ją jeszcze jednym, delikatnym pocałunkiem. Ona podziękowała mu za to jednym ze swoich najpiękniejszych uśmiechów. Cała zadowolona, weszła do domu. Aż skakała z radości. Nie przejmowała się tym, że rodzice dziwnie się na nią patrzą, aż zapytała ich „Czy szczęście to coś złego, że tak na mnie dziwnie patrzycie?” –„Ależ nie...”- odpowiedzieli jej na to wspólnie. Karolina poszła prosto do wanny, a potem, gdy już wyszła, pobiegła prosto do łóżka, włożyła słuchawki do uszu i rozmyślała o minionym dniu. Na samym początku, zastanawiała się, czy to aby na pewno stało się naprawdę, uwierzyła w to, dopiero wtedy, kiedy dostała od Niego wiadomość o treści „Idealnie całujesz maleńka, dobranoc.;-*” Chociaż nadal nie była tego wszystkiego pewna, może to był tylko sen? Tylko, czy sen mógłby być tak idealny? Może to nie był sen, może to jawa? Nie odpisała mu, po chwili przyszła następna wiadomość „Wiem, nie wierzysz w to, co się między nami stało. Jeżeli nie chciałaś tego, to przepraszam, nie chciałem się narzucać, to się już nigdy więcej nie powtórzy.” – Teraz postanowiła mu odpisać. Napisała „Ależ nie, nie mam Ci tego za złe, to właściwie dobrze, że tak się stało, nie przepraszaj, wszystko jest w porządku, jak najlepszym. Idę spać.” Przez cały czas myślała o minionym zdarzeniu, przez pół nocy nie mogła zasnąć. Odtwarzała sobie co chwilę to zdarzenie w myślach. Nie chciała, aby to był tylko kolejny ze snów, który miałby nigdy się nie spełnić. Tylko dlaczego coś tak idealnego, coś o czym tak bardzo marzyła, coś o czym nikt nie wiedział, miałoby się spełnić?
Następny dzień.
Kolejny dzień Karoliny zapowiadał się taki sam, jak każdy inny, tyle, że minimalnie miał się różnić od każdego, który przeżyła do tej pory. Ona miała być najszczęśliwszą na ziemi, która może powiedzieć, że zyskała chłopaka, o którym marzyła.
Wyskoczyła z łóżka jak oparzona, nie chciała marnować czasu, na bezczynne leżenie. Postanowiła, że dzisiaj zjawi się w szkole wcześniej, niż zazwyczaj, więc poszła do łazienki, zrobić poranną toaletę. Uznała, że pomaluje delikatnie oczy cieniem i nałoży odrobinę różu na policzki. Zauważyła, że świecą jej się oczy, jej rodzice, także tego nie przeoczyli, kiedy tylko zeszła na dół, do kuchni, zjeść śniadanie. Na widok rodziców, Karolina uśmiechnęła się szeroko, i zamiast wydukać ciche „cześć”, jak codziennie rano, powiedziała „dzień dobry wszystkim”, odpowiedzieli jej to samo, z zadziwionymi minami, i równie szerokimi uśmiechami, jak ich szesnastoletnia córka. Kiedy zjadła już śniadanie, poszła umyć zęby i się uczesać, spojrzała na telefon, czekała ją miła wiadomość. Brzmiała ona „15 minut przed dzwonkiem na lekcje, widzę Cię pod głównym wejściem. Piotrek.” Bardzo ucieszyła się tą wiadomością. Nie spodziewała się, że do niej napisze do niej, aż tak szybko. Spieszyła się, żeby nie spóźnić się w umówione miejsce. Wyszła z domu 10 minut szybciej, niż zazwyczaj, ponieważ pomyślała, że coś może ją zatrzymać, a nie powinna się spóźnić. Pod koniec drogi do szkoły, postanowiła trochę zwolnić, po co miała czekać pod szkołą, skoro mogła dojść na czas? Na miejscu była punktualnie, tak jak się umówili. Na 15 minut przed dzwonkiem. Podszedł do niej i przywitał ją delikatnym pocałunkiem w same usta. Odwzajemniła ten buziak z zadowoleniem w głębi siebie. Postanowili, że tego dnia urządzą sobie małe wagary, a więc zamiast pójść do szkoły, poszli w dokładnie odwrotnym kierunku. Czas lekcji, spędzili, rozmawiając, o tym, co im tylko ślina na język przyniosła. Głównie siedzieli w parku, oraz na placu zabaw.
W pewnych momentach, siedzieli cicho bez słów, i wpatrywali się sobie w oczy. Ta cisza nie przeszkadzała im, ani nie krępowała. Tak jak i wcześniej rodzice, tak teraz przechodni, jakby dziwnie się patrzyli na Karolinę i Piotrka, tak jakby ich radość była czymś dziwnym, niecodziennym, niezwykłym, jakby im tego zazdrościli, bo sami nie mogli cieszyć się takim szczęściem.
Przykra niespodzianka.
Tego dnia, nie tylko Karolina i Piotrek postanowili wybrać się na wagary. Idąc za ręce, przez park, Karolina w przedniej, lewej kieszeni poczuła wibracje telefonu, oznaczające przychodzącą wiadomość. Wiadomość od Maćka, z treścią: „Odwróć się, idę za Wami, widzę Was. Chcę pogadać, powiedz mu, żeby poczekał.” Dziewczyna spojrzała na Piotrka i po chwili powiedziała, żeby zaczekał na nią, bo Maciek chce z nią pogadać. Chłopak nie widział nic przeciwko temu, więc podszedł do najbliższej ławki i usiadł na niej, spodziewając się, że rozmowa jego ukochanej z ich wspólnym znajomym będzie długa, jak i również może być nie miła, więc cały czas czuł się gotowy wtrącić do rozmowy, postanowił, że będzie obserwował gesty swojej dziewczyny.
Maciek podszedł do niej z wyraźnym niezdecydowaniem. Czekała na to, co ma zamiar powiedzieć.
-A więc to koniec? Przegrałem? To z Nim chcesz być, nie ze mną?- zapytał po chwili milczenia.
Nie była pewna co ma Mu odpowiedzieć, jednak po chwili skupiła się i odpowiedziała mu z pełną powagą :
-Jeżeli chodzi Ci o to, czy kiedykolwiek będziemy razem, to odpowiedź jest taka jak myślisz.
Maciek udawał, że nie wie, o co jej chodzi:
- A więc jak brzmi ta odpowiedź? Jak ja niby myślę?
Karolina mu na to:
- Nie udawaj, chcesz, żebym Ci to powiedziała?”- w skoncentrowaniu pokiwał powoli głową, dziewczyna kontynuowała: -Nie, nigdy nie będziemy razem… Jestem z Piotrkiem i już nic nie jesteś w stanie zrobić... – Słysząc tą drugą część zatkało Go, nie wiedział, że to aż tak szybko, że aż tak szybko straci cel swojej walki, że to o co walczył straci sens, w ciągu zaledwie kilkunastu dni. „Nie to niemożliwe, Oni nie mogą być razem, przecież ledwo co się znają, nie to niemożliwe!”- powtarzał sobie w duchu co chwile.
- Wiem, że wydaje Ci się to niemożliwe, że to wszystko za szybko, i tego typu rzeczy… Jednak, chyba nie chcesz usłyszeć szczegółów, więc może Ci je pominę…” – nie odpowiedział nic, mówiła więc dalej „…co do nas… Zawsze byliśmy przyjaciółmi i zawsze byliśmy przyjaciółmi, i jak dla mnie… nadal możemy nimi być… Wiesz… Piotrkowi to nie przeszkadza, akceptuje to, rozmawiałam z Nim o tym.” Maciek patrzał na Nią z żalem w oczach, nie wiedział co ma jej powiedzieć, jednak po chwili wydukał z siebie :
- Dziewczyno, jaką przyjaźń? Nie zauważyłaś, że jestem w Tobie zakochany na zabój?! Nie wyobrażam sobie bez Ciebie dalszego życia, nie potrafię przestać myśleć o Tobie na pięć minut.
Kompletnie nie wiedziała co Mu odpowiedzieć zdobyła się tylko na ciche:
- Ja wiem… Ja Cię przepraszam, że tak wyszło, ale wiesz jak jest…
- Nie potrafisz mnie pokochać, tak?
- Właśnie tak. Przepraszam, że tak wyszło... jesteś moim najlepszym przyjacielem, kocham Cię, jak brata, kocham, ale nie jestem w Tobie zakochana. Przepraszam, tak najwidoczniej musiało być. Przykro mi.
-Tobie przykro?!
- Tak, przykro mi, zależy mi na Tobie, ale nie mogę z Tobą być.
- Nie możesz, czy nie chcesz? – powiedział z sarkazmem.
- I nie mogę, i nie chcę po części.-odpowiedziała trzęsącym się głosem.
- Mogła byś się w końcu zdecydować? – rzekł zdenerwowany.
- Dobrze, nie chcę. To chciałeś usłyszeć?
- Tak, właśnie o to mi chodziło. – powiedział ze stoickim spokojem.
- Dlaczego właśnie o to?
- Bo gdybyś powiedziała, że kochasz mnie tak, jak kochasz Jego, nie mógłbym sobie tego darować i walczyłbym do samego końca, a tak… nie mam po co walczyć, skoro wiem, że i tak to się nie zmieni, po co marnować ten czas, skoro mogę pójść i zapomnieć?
- Tak? To idź i zapomnij.
- Okej, to idę!- odpowiedział ciut agresywnym tonem – I poszedł.
Stała w miejscu, w którym przeprowadzali tę konwersacje i łzy napływały jej do oczu, było jej żal tego, że zniszczyła tą przyjaźń, obwiniała siebie, nie chciała słyszeć od Piotrka, że to jego wina, że gdyby się nie poznali, pewnie byłaby teraz z Maćkiem, szczęśliwa, nie płakałaby.
Koniec przyjaźni z Maćkiem, bardzo jej się nie podobała, przecież to jemu zawsze mogła wszystko powiedzieć, a On zawsze, w każdej sytuacji jej jakoś pomagał. Co raz bardziej pogrążała się w myślach… W pewnym momencie, kiedy zdawało się, że Piotrek nic nie mówi, poczuła, że nią lekko potrząsa.
- Może odprowadzić Cię do domu, co? Nie za dobrze coś wyglądasz.
- Przydałoby się.- odpowiedziała lekko przytłoczonym głosem.
Za jakieś dwadzieścia minut, znaleźli się pod jej domem. Piotrek dał jej buziaka na pożegnanie, ona zaś udając, lekko się uśmiechnęła i poczłapała do domu.
Przez praktycznie całą noc nie spała, udało jej się zmrużyć oko na jakąś godzinę, może dwie…
Przez cały czas, myślała, co by było gdyby nie było Piotrka, czy byłaby z Maćkiem? Jakby była, czy byliby szczęśliwi? Gardziła sobą za to, że potrafiła sobie wyobrazić wizję, zarówno siebie i Piotrka w przyszłości, jak, i siebie wraz z Maćkiem, nie wiedziała co ma o tym myśleć. Czyżby to było także i dla niej coś więcej, niż tylko zwykła przyjaźń...? –Jednak nie potrafiła udzielić sobie odpowiedzi na to pytanie.
Piotrek postanowił nie pisać do Niej tamtego wieczora żadnej wiadomości, zanim się pożegnali, powiedział jej, że jeżeli to z Maćkiem miałaby być szczęśliwa, to on się do tego dostosuje, że woli, żeby to ona była szczęśliwa. Nie chciała tego, chciała, żeby było tak jak jest, tylko, aby dalej bez żadnych przeszkód mogła przyjaźnić się z Maćkiem.
Kilka dni później.
Następne dni były takie same, jak te wcześniejsze, z taką różnicą, że nie spędzała ich z Maćkiem, przez chociażby pięć minut. On unikał jej. Kiedy mówiła coś do Niego, celowo nie odpowiadał. Gdy w końcu udało się jej Go zagadnąć i zapytać, czy chce, aby naprawdę to był koniec ich przyjaźni, odpowiedział tylko pod nosem, ciche „tak”- i odszedł od niej.
Mimo, że była pewna, że właśnie taką odpowiedź usłyszy, słysząc ją, stanęła, jak wryta. Nie oczekiwała niczego innego, a i tak do oczy naciekły jej łzy. Piotrek… nie chciał na to patrzeć, bolało go to prawie tak samo bolało to ją. Bolały go jej łzy, nie to, że nie przyjaźni się już z Maćkiem. Każde jej cierpienie, było jego cierpieniem, nie chciał, żeby musiała cierpieć, postanowił, nie pytając ją o to, porozmawiać ze swoim byłym rywalem. Nie chciał tego robić, bo był o Niego zazdrosny, ale skoro to miało pomóc, naprawić humor Karolinie, wolał z nim pomówić. Złapał go więc, na którejś z przerw, Maciek zdziwił się na jego widok, rozmawiać z nim nie miał ochoty, w końcu, jednak Piotrkowi udało się go poprosić o choć chwilę rozmowy. Maciek chciał udawać twardego, więc mocnym tonem i dość mocno zobojętniałym głosem, zapytał go, czego chce, odpowiedział mu więc, że widzi, że Karolina nie jest już tą samą dziewczyną, że do pełni szczęścia potrzebuje i jego… Wtedy Maciek zaczął się łamać. W jego oczach widać było ten płomyk co kiedyś, ten płomyk powracającej nadziei i determinacji, powrót wiary w siebie, w swoje możliwości, jednak Piotrkowi potrafił powiedzieć tylko, że przemyśli to, ale nie jest pewien, czy będzie chciał z nią pomówić, powiedział, że jak na chwilę obecną jest na „nie”- jednak to, że myśli inaczej, było widoczne i w jego oczach i w wyrazie twarzy, i nawet było to słychać po głosie, nie mówił już tak obojętnym tonem. Na końcu Piotrek, podziękował Maćkowi, za to, że zechciał z nim porozmawiać. W odpowiedzi, na podziękowanie pokiwał mu głową i odszedł. Piotrek, nie musiał się zastanawiać nad tym, czy jego kolega zechce pomówić z Karoliną, był pewien, że w końcu do Niej podejdzie, i choćby miał ją błagać, to by to zrobił, chociaż to raczej nie byłoby tu potrzebne. Był pewien, że wybaczy mu od razu. Sam Maciek, prawdopodobnie także to wiedział. Może chciał jeszcze trochę zaczekać, może chciał dać jej się wycierpieć?- To wiedział tylko on sam i nikt poza nim. A może najlepszym rozwiązaniem, dla Piotrka, było danie jej spokoju, zapomnienie o sobie, nie musiałaby się męczyć, mogłaby spokojnie, bez żadnej przeszkody przyjaźnić się w ciągu dalszym z Maćkiem, chociaż ta ich przyjaźń, przeszłaby zapewnie w coś więcej. Jego życie było by takie, jak do tej pory, a życie Karoliny, mogłoby być lepsze, niż jest. Tak myślał Piotrek. Karolina myślała inaczej. Mówiła, że nie potrafi wyobrazić sobie dnia spędzonego bez niego i, że nie chce tego zmieniać. Piotrek nie powiedział jej, o rozmowie odbytej z jej byłym przyjacielem. Nie widział potrzeby mówienia jej o tym, był pewien, iż Maciek, jeżeli będzie miał ochotę z nią porozmawiać, to nie powie jej, że Piotrek go do tego namówił.
Pojęcie Piotrka.
Następnego dnia, wieczorem, zadzwoniła do mnie Karolina. W jej głosie, nie było słychać niczego, prócz furii i zadowolenia. Domyślałem się, że powodem, była rozmowa z Maćkiem. Nie myliłem się, jednak, aby niczego się nie domyśliła, zapytałem ją, co się takiego stało, odpowiedziała, że rozmawiała właśnie z Maćkiem. Moja odpowiedź na to, co mi powiedziała, brzmiała „Mogłem się tego spodziewać”- zapytała mnie, czy ja to wszystko wymyśliłem, a, że nie chciałem brnąć w kłamstwa dalej, powiedziałem, że tak. Podziękowała mi za to. Powiedziałem jej, że nie ma, za co mi dziękować i dodałem, że chcę, aby była szczęśliwa, nic więcej. Postanowiliśmy spotkać się popołudniu całą trójką i pogadać, tak jak dawniej. Bez żadnych przeszkód. Po rozmowie z Karoliną, zadzwoniłem więc co Maćka i zapytałem, czy miałby ochotę spotkać się z nami, stwierdził, że zastanowi się, i oddzwoni. Najpierw spotkałem się z samą Karoliną. Było tak jak zawsze, rozmawialiśmy, przytulaliśmy się, spacerowaliśmy, itp. , po jakimś czasie, usłyszałem dźwięk, nadchodzącej wiadomości sms- byłem pewien, że nadawcą był Maciek, i nie myliłem się. Napisał, że nie może spotkać się dzisiaj- nie chciało mi się w to wierzyć- jednak, w dalszej części wiadomości, pisał, że nie może, ale np., jutro spotka się bardzo chętnie- wtedy już nie miałem żadnej riposty na to, żeby mu nie wierzyć. Następnego dnia, natomiast, nie mogłem ja, miałem jechać z rodzicami do rodziny, na imieniny ojca taty, a więc powiedziałem Karolinie, że jeżeli następnego dnia, chcą się spotkać, to sami, beze mnie, bo ja mam już takie plany, i nie bardzo mam, jak je odwołać, obiecałem rodzicom jakiś czas temu. Nie widziała nic przeciwko temu, powiedziała, że w porządku, spotka się z Nim w cztery oczy, jednak ja miałem jakieś dziwne przeczucia…
Niespodziewany obrót spraw.
Wstałam z samego rana, mało spałam, nie potrafiłam zasnąć, budziłam się w nocy co jakiś czas, a to wszystko przez stres przed spotkaniem, do którego miało dojść następnego dnia.
Obudziłam się przed piątą nad ranem, długo ślęczałam w łóżku, postanowiłam, że trochę się ogarnę, byłam pewna, że i tak nie zdołam już zasnąć. Poszłam umyć głowę, potem ją wysuszyć, zjeść śniadanie, oraz poćwiczyć, jak codziennie rano. Kiedy już skończyłam te czynności, postanowiłam, że pójdę zrobić zakupy dla mamy, o które prosiła mnie poprzedniego wieczora., że nie wiedziałam, co ma ze sobą zrobić, poszła do najdalszego sklepu od swojego domu, jaki tylko znałam.
Zdawałam sobie sprawę z tego, że dzisiejsze spotkanie z Maćkiem, będzie zależało od tego, czy Maciek zostanie moim przyjacielem, czy odwróci się ode mnie już na zawsze, czy może stanie się coś, czego żadne z naszej trójki się nie spodziewa. Nie wiedziałam, czego mogę spodziewać się po Nim dnia dzisiejszego, czy będzie wracał do tego, co zaszło pomiędzy mną, a Piotrkiem, czy może będzie unikał tego tematu świadomie, w każdym bądź razie, ja nie zamierzałam o tym rozmawiać, ponieważ nie chciałam, aby skończyło się to tak, jak ostatnio.
Kiedy wróciłam już z zakupów, poszłam do swojego pokoju, włożyłam słuchawki w uszy, i postanowiłam się „odłączyć”, nie myśleć. Jednak tak, jak każdym poprzednim razem, nie potrafiłam nie myśleć o tym, co było dla mnie ważne, stanowiło dla mnie dużą wartość. . Po jakimś czasie, miałam już dość słuchania dołujących piosenek, poszłam ogarnąć fryzurę. Po jakiejś godzinie, nic nie robienia, zorientowałam się, że nadeszła pora, do tego, żebym zaczęła się zbierać w miejsce, w którym umówiłam się z Maćkiem. Przyszłam pierwsza, On także się nie spóźnił, był punktualnie na czas. Podszedł do mnie i z wahaniem przytulił mnie na „cześć”, odwzajemniłam uścisk. Spotkanie było na ogół miłe, dobrze się rozumieliśmy, zupełnie tak, jak kiedyś. Rozmawiało nam się swobodnie, jednak żadne z nas nie zaczynało tematu, o którym myślałam, nie miałam odwagi, aby go zacząć. On także nie potrafił, unikaliśmy tej rozmowy świadomie.
W którymś momencie, Maciek zapytał mnie, czy pójdziemy do miejsca, w którym zawsze mieliśmy zwyczaj się spotykać, zgodziłam się, nie pytałam, dlaczego chce tam iść. Kiedy znaleźliśmy się na miejscu, wyjął dwa piwa z tylnej kieszeni spodni, jednak ja, patrząc na nie, powiedziałam mu, że nie mam zamiaru pić. Powiedział, że chyba sobie żartuję, że raz na jakiś czas mi nie zaszkodzi, chciał powiedzieć coś jeszcze, ale po słowach:” No chyba, że Pan…”- ugryzł się w język i nie dokończył tego, co chciał powiedzieć, po chwili zastanowienia, nie wiedząc co mam myśleć, wzięłam od Niego puszkę piwa. Wypiłam kilka łyków, Maciek był już w połowie swojego, w pewnej chwili zauważyłam, że jakby zaczął o czymś intensywnie myśleć, podejmować w świadomości jakąś ważną dla siebie decyzje, jednak nie zdążyłam zapytać o czym tak rozmyśla, kiedy już chciałam zapytać go o to, zauważyłam w Jego oczach wahanie. Potem krok. Jeden, drugi i następne. Spojrzał na mnie, w Jego oczach widać było, że targają Nim wątpliwości. Nie zdawałam sobie sprawy, jaką sama mam minę.
Przeniósł ciężar ciała, z pięt na palce i ruszył do przodu. Żeby pokonać dzielące nas metry, wystarczyły mu trzy susy. Wiedziałam, że wykorzysta tę okazję do maksimum- niczego innego się nie spodziewałam. Zwiesiłam luźno ręce, zamknęłam oczy, zwinęłam palce w pięści i znieruchomiałam.
Ujął moją twarz w dłonie, a jego usta, odszukały moich z żarliwością, której niedaleko było do brutalności. Wyczułam, że rozgniewał się, kiedy natrafił na mój bierny upór. Jedną dłoń przesunął mi na kark i wplótłszy palce w moje włosy, zacisną je tuż przy skórze, a drygą schwycił mnie mocno za ramię, aż na moment straciłam równowagę. Przyciągnął mnie do siebie. Dłoń z ramienia, przesunęła się ku nadgarstkowi i szarpnięciem zmusiła mnie, abym objęła go za szyję. Cały ten czas zapamiętale mnie całował, usiłując wykrzesać ze mnie choć odrobinę entuzjazmu. Zyskawszy pewność, że się nie odsunę, puścił mój nadgarstek i uwolnioną ręką zawędrował w okolicę mojej talii, gdzie rozogniona dłoń odnalazła w plecach zagłębienie na linii bioder. Jego usta oderwały się od moich, ale wiedziałam, że do końca jeszcze daleko. Gdybym wyczuła jedynie, że triumfuję, być może mogłabym mu się oprzeć, ale bezbronność kryjąca się za tym wybuchem niekłamanej radości zupełnie przygasiła moją determinację. Mózg odłączył mi się od ciała i ani się obejrzałam, całowałam Maćka z taką samą gorliwością, jak On mnie. Wbrew wszystkiemu, moje wargi złapały ten sam rytm, by wypróbować czegoś nowego. Przyciągnęłam go bliżej do siebie. Był wszędzie. Widziałam, słyszałam i dotykałam tylko jego. Mózg bombardował mnie pytaniami. Dlaczego tego nie przerywałam? Dlaczego, co gorsza, nawet nie chciałam tego przerwać? Dlaczego, przywierając do niego ściśle całym ciałem, uważałam, że to jeszcze nie dość blisko? Był tak zajęty, całowaniem mnie, ja z resztą tak samo zajęta byłam całowaniem jego, że nie zorientowałam się, kiedy ten pocałunek przeszedł w pieszczoty. Po chwili, zmieniliśmy pozycję, ze stojącej, na leżącą. Nie byłam do końca świadoma, co robię, jedyne, czego chciałam, to być jak najbliżej Niego. Kolejną rzeczą, którą pamiętam, to, to, że Maciek przesuwa rękę z linii moich bioder, coraz wyżej i wyżej, aż dostał się do kołnierza bluzki, którą miałam na sobie. Potem czułam tylko, jak muska namiętnie moje ciało, od linii warg, przez szyję i niżej. Nie myślałam wtedy, o tym, co będzie potem, co z Piotrkiem, myślałam tylko o tym, co się dzieje w danej chwili, o tym, że ja jestem dla Niego i On dla mnie, mówiąc szczerze, zamierzałam powiedzieć Piotrkowi, że z nami koniec. Moje uczucie do niego, jakby wygasło, lub może nigdy go nie było? Może to było tylko zauroczenie, o czym nawet nie byłam świadoma? A może to tylko Maciek był obiektem pożądania?- Co do tego byłam stu procentowo pewna- tak nie było. Przecież z nim, to zawsze było coś więcej, niż tylko przyjaźń. Ja nie potrafiłam rozstać się z Nim, a On nie potrafił ze mną, zawsze musieliśmy do siebie wrócić. W tamtej chwili, zaczęło mi się wydawać, że nigdy, nic nie miałam do Piotrka, że jestem z nim tylko dla szpanu, bo to piłkarz, piłkarz- tak bardzo pożądany, przez niejedną dziewczynę, który czuł coś do mnie, a ja chciałam się tylko popisać przed większą grupą. Piotrek nie okazał się tym, którego chciałam, którego pragnęłam, tylko Maciek. Po nocy spędzonej z Maćkiem i wielu rozmowach z Nim, postanowiłam spotkać się z Piotrkiem i powiedzieć Mu prosto w oczy, że to koniec, zasługiwał chociażby na to.
Rozmowa z Piotrkiem.
Rozmowa z Piotrkiem, nic dla mnie nie znaczyła, była mi obojętna. Wolałam z Nim nawet nie rozmawiać, równie dobrze, mogłam napisać mu sms’ a, a w nim: „ Z nami koniec, to nie miało sensu”, ale wolałam mu to powiedzieć w cztery oczy i właśnie tak zrobiłam. Piotrek nie potrafił odpowiedzieć na to nic, zatkało go, więc powtórzyłam mu: „ Z nami koniec.” – nie zareagował, odwrócił się i poszedł. Od razu po tej „rozmowie” poszłam prosto do Maćka, opowiedziałam mu to i poszliśmy się przejść. To czy miałam być najszczęśliwszą dziewczyną, zależało od nas obojgu, to, co będzie działo się z Piotrkiem, zależało od tego, ile siły ma w sobie. Przecież nie mogłam mu tak naprawdę powiedzieć o tym, co wydarzyło się pomiędzy mną, a Maćkiem, wściekł by się, a nie chciałam, żeby doszło do powtórki z wypadu nad jezioro całą naszą trójką. Między mną, a Piotrkiem nie było już nic. Nie spędzaliśmy razem czasu, jedyne co nas łączyło to tylko wypowiedziane rano w szkole „cześć”, a to co miało łączyć mnie dalej z Maćkiem, miał pokazać czas.
Zakończenie.
Zapowiadało się tak, że Karolina i Piotrkiem już nigdy nie zamienią ze sobą chociażby jednego zdania, z Maćkiem, wydawała się być szczęśliwa, pełna życia, jakby miała wszystko, nic jej nie ograniczało, w głębi siebie, czuła jakby satysfakcję, że potrafiła zakończyć znajomość z Piotrkiem, z, którym jak uważała, nic ją tak naprawdę nie łączyło, czysty szpan. Zrozumiała, że przyjaźń między chłopakiem, a dziewczyną i czysta przyjaźń między nimi, to rzadkie zjawisko, a jeżeli już, to jedna lub dwie ze stron zakochują się w sobie. Tak było właśnie w jej przypadku. Nasz los, zależy od tego, co robimy ze swoim życiem. Wszystko zależy od nas.