Menu
Gildia Pióra na Patronite

PLOTKA

fyrfle

fyrfle

Mirosław!!!
Mirosław!!!
Mirosław!!!
Mirosław!!!

Hej!!! Heeee! HEEEEEEEEEEEEEJ!!!

Cytaty!!! Jesteście taaaaaaaaam!!!

Dajcie głooooooooossss!!!

Niech usłyszy Was cała Internetiaaaaaaaa!

Siostry i Bracia w ogromnych połaciach ludu naszego drugiego narodu wybranego, króluje plotka, a jej imię to sprzątaczka, mecenas, a nawet pospolita dewotka. Ale my tutaj żadnych undergroudów nie uczynimy, a po prostu na ubiegłotygodniowej myśli się zasadzimy, do kolubryny naszej ją wsadzimy i w dzisiejszy poniedziałek ponownie czyli apiat wypalimy. Pamiętacie, wiem, że pamiętacie droga siostro drogi bracie te sprzątaczki na szpitalnym etacie. Umiejętnie sobie to zaplanowały, jadem plotki wszystkich zatruwały. Któryś lub któraś im się nie spodobali, się do sprzątaczek nie dostosował i nie dostosowały, zaraz od razu plotką ich omotały. I nagle komu trzeba szepnęły, że są gejem albo lesbijką, że mają nieślubne dzieci z ciapatym albo szpiegującą ojczyznę Chinką. I tak ryły powodując zady, niestabilnymi, więc w szpitalu był kadry. Nawet kornik w patio drewnie, nawet on nie czuł się pewnie. Przychodził przychodził do chorych i nawet ksiądz kapelan, no i on też został rozstrzelan, bo nie takie według plotkarek w treści głosił kazania, za mało w nich było cierpienia, a za dużo człowieka miłowania. Do kurii i do ministerstwa pisały donosy, kto by je zliczył - po prostu stosy. W końcu ksiądz biskup pogubił się - ten potomek hipiski i skina i omalże o posługę w szpitalu poprosił rabina.

Jeszcze!!!
Jeszcze jeden!!!
Jeszcze jeden!!!

Cytaty - Kochani jesteście!!!
Gotowi na odpał!!!???

Mirosław !!!!
Mirosław !!!

Łapki w górę i wszystkie klaszczą!!!

Plotka, plotka, plotka, to nie jest historia, to nie jest rzeczywistość, zatem nie prawda, tylko smutek tragedia obmowy, choć, kiedy ja Wam o niej napiszę, to fakt faktem - wychodzi zajebistość. Prozy i poezji radość, satyry pełnokrwistość. Zatem była młoda, miała lat czterdzieści, miała więc prawo do kolejnych w życiu treści. Kiedy mąż umierał, ona go pielęgnowała, ale on jej nakazał i ona mu obiecała, że nie nie będzie smutkiem, nie będzie w żałobnych ciuchach chadzała, więc w kilka miesięcy po pogrzebie do kościoła z nowym mężem już pod ramię się prowadzała. jak ją parafianie, a zwłaszcza parafianki zobaczyły, to omal trupem nie padły, prawie więc śmiertelnie się obraziły i doniosły braciom i szwagierkom! Domysłów nie było końca i intrygom i gierkom. Nagle sobie szwagierka przypomniała i wnet plotka we wieś pognała. Przecież nie kto inny tylko ona na stypie do niego dzwoniła, a logicznym zatem, że pewnie kilkanaście lat z nim się goniła. I wieś cała pełna wszelkiej cnoty, miała przez niesłuszną ich miłość totalne kłopoty, bo chodzili trzymali się za ręce, a oni ich mijali, obchodzili w totalnej męce.Byli jak drogowy walec, najchętniej by im pokazali, ao pokazali? Ano serdecznie namiętnie środkowy palec. Ale przecież byli z dziada pradziada praktykami hipokryzji, więc umieli się zachować "jak Bóg nakazał" na życia wizji. Się nawet niektórzy kłaniali, co wrzodami przypłacali i jeszcze mówili dzień dobry i Szczęść Boże, cóż powiedzieć, jak tylko powiedzieć - plotka jest jak morze, martwe , w którym życie się zwija, a zwija się w papier toaletowy, której zawartość ma kolor cuchnący i brązowy, ale przecież miliardom, to mus czekoladowy.

Mirosław!!!
Mirosław!!!

Dziękuje kochani!!! Bajali dla Was - Ciocia Zosia, Wuj Stach, Bonifacy Gulgewanc oraz Wam szczególnie umiłowany Jonatan Fyrfl!!!

Dawaj Bis!!!
Chcemy Bis.

Dziękuję serdecznie, że nie chcecie się ze mną rozstać, choć przecież do przeczytania i zgłębienia czekają głębokie myśli zawarte w poezji tak wielu tutaj wspaniałych, wielkich i proroczych!

Opowiem Wam deser, co mi zięć opowiedział, a było to nie dawno, jakąś chwilę temu - stali przy oknie i na ulicę patrzyli: babcia, mama i mąż mamy i tak grunt potrzebny do powstania plotki mamy. Patrzyli na ulicę, a tam człowiek jechał radosny na rowerze, przed nim dziecko córka biegło w dobrej wierze i zaraz zostali złożeni plotce w ofierze. Babcia powiedział - zobaczcie dziecko przed nim ucieka, trzeba powiadomić Policję, nie wolno zwlekać. Jakby było mało, dziecko za drzewem się schowało. Tu już butnie autorytatywnie wkroczyła mama, trzeba schwytać pedofila, czujecie jak wypełnia się schizy rama. A że byli wyborcami totalnych i członkami kodu, wręcz oczywistym, że w dziecku zobaczyli ofiarę katolickiego ciemnogrodu. Ten na rowerze, to na pewno ksiądz czarny, zaraz więc dopadnie dziecinę i zgwałci w sposób ordynarny. W cieniu drzewa jednak nie był blady, jego cera podpowiadała zatem ciapaty, czyli śniady, chcąc nie chcąc doznały nowego bodźća, a jednak prawdę mówili - ten tu gwałciciel, to na pewno uchodźca. Rowerzysta się zatrzymał, dziecko wybiegło zza drzewa, ojca ukochało, a to dopiero oliwy do ognia plotkarek dolało. Wniebogłosy krzyczały, że dziecko zbeszczeszczone i już do praktyk pedofilskich przyzwyczajone. Babcia zaraz pobiegła do sąsiadki, wykleić u niej plotki w makatki, mama zaś rowerem podyrdała na Policyję, donieść armagedonską dzielnicowemu sensacyję. Mąż tylko jak to mąż, zapisał w wszystko w pamięci, pokiwał głową i butelkę Bociana odkręcił.

297 714 wyświetleń
4773 teksty
34 obserwujących
Nikt jeszcze nie skomentował tego tekstu. Bądź pierwszy!