Menu
Gildia Pióra na Patronite

Ona - pragnienie miłości, przemyślenia niedokończone

szpiek

szpiek

Miłość. Temat numer jeden na tym portalu. Tyle tu tekstów o jej niespełnieniu, tęsknocie, braku, aż czasem chce się napisać, weźcie się za siebie, w niektórych przypadkach dosłownie, za siebie nawzajem, bo skoro tyle osób jest samotnych, to aż się prosi. Ale po chwili pojawia się myśl, przygarniał kocioł garnkowi - spoglądam na swoje podwórko, życie nie jest takie proste, a może tylko tak nam się wydaje z perspektywy naszych lęków, dużych oczekiwań, uprzedzeń, nieporozumień i innych upośledzeń?

Chyba tyle jest jej definicji, ile uczuć to słowo ma określać. Jakże jest inna miłość rodzicielska, do rodziców, partnera, rodzeństwa, przyjaciela, bliźniego, czy choćby ukochanej drużyny piłkarskiej, czy innego hobby. Poeci piszą, że człowiek bez miłości usycha, jak roślina bez wody, coś w tym jest, empiryczne zdaje się to potwierdzić eksperyment średniowiecznego cesarza niemieckiego Fryderyka II Hohenstaufa, który chcąc dowiedzieć się jaki język był pierwotny, nakazał odebrać kilkoro maleńkich dzieci matkom i oddał je obcym kobietom, które nie mogły odzywać się do podopiecznych i okazywać im czułości. Wychowywane w tych warunkach dzieci szybko zmarły, mimo że zaspokajano ich potrzeby fizjologiczne.
I tu kończąc ten przydługi wstęp zacznę te niby opowiadanie, niby rozważania.
To nie będą prawdy objawione i inne punkty widzenia są jak zwykle u mnie mile widziane.
Jak mówi przysłowie, czym skorupka za młodu nasiąknie, tym na starość trąci, co zauważył choćby Freud, upatrując problemy swoich pacjentów w dzieciństwie.
Ona, tak bezimiennie nazwie bohaterkę, chyba nigdy nie była dzieckiem. Od maleńkości dźwiga na swoich ramionach swoją rodzinę: rodziców i młodsze rodzeństwo i ich potomstwo. Dla rodziców jedynym sposobem na życie był alkohol. Nieważne czy było z górki, czy pod górkę. Matka częściej była trzeźwa, jej też udało się później wyjść z nałogu. Ojciec był wręcz synonimem problemu. Gdy tylko zaczęło się układać, był względny spokój, pojawiał się pijany i zaczynały się awantury i to ona musiała być ojcem i matką dla rodzeństwa.
Ona szukała wytchnienia, spokoju w świecie fantazji i książek. Z czasem sama zaczęła pisać wiersze, przelewać myśli na papier.
Ma dwie cechy, którym trudno oprzeć się mężczyznom, urodę i umiejętność wczucia się w ich rozumowanie i emocje, coś, co nazywa się inteligencja emocjonalna, dzisiaj rzadka cecha, choć płeć piękna pewnie się ze mną nie zgodzi, ale dziś ludzie te cechy częściej trenują na zwierzętach niż na ludziach, co potwierdzają statystyki, że najwięcej zwierząt domowych żyje w dzielnicach zamieszkiwanych przez singli.
Miała dziwną słabość do chłopaków z problemami. Może dlatego, że przypominali jej ojca. Odnajdywała się w takich relacjach, jako terapeutka, matka, opiekunka. W pewnym sensie do pewnego momentu dawało jej to paradoksalnie poczucie bezpieczeństwa i kontroli, bo to ona mogła i też musiała podejmować decyzje.
Gdy zaszła w ciążę, wyjście za mąż było dla niej dobrą okazją też do wyrwania z domu. Za jednym zamachem chciała skończyć studia, pracować i być matką i żoną. Przy mężu, który nie dawał jej wsparcia i był tak naprawdę jej drugim dzieckiem, było to ponad jej siły. Mąż popadał w kolejne nałogi, długi i pewnie gdyby nie to, że takie warunki odbiły się na psychice syna, nigdy by się nie rozwiodła.
Dalsze jej życie uczuciowe przypomina błądzenie we mgle na polu minowym.
Pojawił się Internet, co ułatwiło poznawanie nowych osób. Pewnie można byłoby wystawić drużynę piłkarską z poznanych mężczyzn.
Skąd młody człowiek ma wiedzieć jak zbudować związek? Uczy się tego na przykładzie rodziców. A co jeśli miłość rodziców wygląda jak piekło? A miłość w książkach i serialach jest pasmem orgazmów i kończy się przy pierwszym kryzysie. Potem zaczyna się kolejna, później wraca stara i znowu nowa i tak 5000 odcinków, po których wszystkie perypetie spływają po bohaterach jak woda po kaczce.
Jej związki zaczynały się jak w bajce. Jedność ciał i dusz. Podobne doświadczenia z dzieciństwa, choć inne okoliczności, porażki młodości, tyle podobnych wspomnień. Seks gdy świeżość i nowość, orgazmy jak w harlequinach. Kiedyś sielanka się kończy, którejś ze stron przestaje wystarczać związek na weekend, na odległość. Trzeba podejmować decyzje, kompromisy i nie ma złotego środka.
I tu pojawiał się lęk. Z jednej strony męczyło ją podejmowanie decyzji, bo ileż można brać odpowiedzialności, ale gdy to druga strona próbowała brać sprawy w swoje ręce, to oznaczało utratę kontroli i potęgowało niepewność. Może przypominał się jej wtedy ojciec, który zawsze oznaczał problemy, bo za wszystko, co tylko się brał, to to spieprzył.
I tak mijają lata... i co dalej?
Mówią, że życie zaczyna się po czterdziestce. Matematykę nie da się oszukać, większość naszego życia przypada na wiek po czterdziestce. I spędzenie tego czasu w samotności, to nie są raczej miodowe lata.
Uroda przemija, burze hormonalne też. Ludzie nabierają przyzwyczajeń, zaczyna irytować choćby, gdy ktoś przestawi nam szczoteczkę do zębów na drugi koniec półki. Może wcześniej też by nas to irytowało, ale będąc pod działaniem hormonów, takie sprawy są nieistotne.
Podobno w tym wieku w doborze partnera kierujemy się nabytymi rozczarowaniami, nie mówiąc o innym bagażu doświadczeń... W tym wieku mamy już jakąś pozycję zawodową, mamy więcej do stracenia, coraz trudniej znosimy zmiany, stajemy się mniej odważni, mówią przecież, że starych drzew się nie przesadza.
Kiedyś do ustatkowania się motywowały ludzi choroby weneryczne, niechciane ciąże i strach przed piekłem. Nie osądzam, czy takie motywacje były dobre, ale skoro pewne zasady trwały przez wieki i w różnych częściach świata, to raczej dlatego, że się sprawdzały.

103 413 wyświetleń
1204 teksty
141 obserwujących
  • szpiek

    12 November 2020, 15:41

    Dziękuję za odwiedziny i poświęcony czas

    od yestem
  • 12 November 2020, 15:29

    Tak sobie pozwoliłem jeszcze raz przeczytać Twój tekst. Dobry.
    Choć mam wrażenie, że na tym portalu tematem nr 1. jest miłość... własna... z nielicznymi wyjątkami. :)
    Większość utworów mówi o poezji z wielką nadzieją na wzajemność ze strony poezji. ;) A może tylko wydaje misię, albo zwyczajnie taka twórczość drapie moje oczy? ;)
    Tak, w pewnym wieku ludzie stają się wygodni, nie chcą rezygnować z przyzwyczajeń, liczą koszty, a zyski niepewne... a w dodatku tak wiele osób szuka tylko chwilowej rozrywki, choćby kosztem drugiej osoby...
    Wgłaskują więc swoje uczucia w psa, albo kota... w rozpieszczone dzieci z nieudanych związków, w gadżety, w pracę... w alkohol...
    A Ona czeka i dźwiga sama cały świat...
    Pozdrawiam. :)

    od szpiek
  • szpiek

    5 November 2020, 11:19

    Jak tytuł wskazuje, to są przemyślenia niedokończone 😊
    Tekst pisałem w dużych odstępach czasu i w pewnym momencie poddałem się, nie miałem pomysłu by wszystko ładnie, spójnie połączyć, jeden akapit wyrzuciłem, może niepotrzebnie

    od onejka
  • onejka

    5 November 2020, 10:58

    Przede wszystkim, bardzo fajnie napisane. Czytałam z ciekawością, choć tak 3/4 teksu od początku jest bardzo spójne, to pod koniec trochę sporo odniesień i co to jest to ustkowanie ?
    Myślę, że jednak to dzieciństwo kształtuje nasze późniejsze relacje z innymi, nasze związki. I nie tylko powszechny jak świeże bułeczki w Polsce temat alkoholizmu, ale występujące powszechnie straszydło pod nazwą " co ludzie powiedzą". Człowiek. kiedy tak się zastanowić, ma tak wiele ograniczeń i w sobie i wokół, że trudno mu przebić się przez mur pragnień i woli jednak psa lub kota, bo zwierzaki kochają bezwarunkowo i bezproblemowo. A w ogóle to temat rzeka, ile ludzi tyle zdań.

  • szpiek

    4 November 2020, 21:26

    Niezgadzanie się jest u mnie mile widziane, lubię też pochwały, ale jestem ciekawy innych punktów widzenia.

  • kati75

    4 November 2020, 19:48

    Mariusz mądrze napisane,to co z pozoru wydaje się Nam łatwe ,w realizacji już takie nie jest.pozdrawiam🙂