Menu
Gildia Pióra na Patronite

Miłość sensem życia...

Żelek

Żelek

Mijał 16 rok mojej życiowej wędrówki. Wędrówki nieodzownie związanej z cierpieniem, szykanowaniem, poniżaniem i brakiem akceptacji. Poniekąd byłem jednak zadowolony, że los pokierował mnie taką drogą, ponieważ dzięki zdobytemu doświadczeniu stałem się takim człowiekiem, jakim do dzisiaj jestem. Nigdy się nie poddawałem i twardo stawiałem czoła wszystkim przeszkodom spotykanym na swej drodze.

Jednak tego listopadowego wieczoru poczułem, że nie wytrzymam już ani sekundy tego melancholijnego życia, bez celu i sensu. Zrozumiałem, że nie mogę udawać, że pasuję do tej szarej i chorej rzeczywistości, w której się znajdowałem. Dotarło do mnie, że czas uwolnić kogoś, kto tkwił głęboko we mnie, ze strachu przed otaczającym światem. Kogoś o wielkim sercu, kogoś, kto potrafi dostrzec piękno, którego nie widzą oczy. Wiedziałem, że to najwyższa pora by powiedzieć pas, zmienić coś w swoim życiu, nadać mu sens. Potrzebowałem wtedy rozmowy z bliską osobą, lecz każdy z moich dobrych znajomych wolał tego dnia, jak zwykle zresztą, zapijać się gdzieś do utraty przytomności. Zdany sam na siebie siedziałem na łóżku. Zastanawiałem się nad tym, czego mi zawsze brakowało. Szybko doszedłem do wniosków, że nie doświadczyłem prawdziwej przyjaźni, miłości, odpowiedniej ilości ciepła i bliskości. Poderwałem się nagle na nogi i po chwili usiadłem przy biurku. Wziąłem jakiś stary, pożółkły notes i zacząłem wypisywać "rzeczy", które uczyniłyby mnie szczęśliwym. Początkowo było ich sporo, ale po dłuższym zastanowieniu coś mnie tknęło i wykreśliłem wszystko oprócz miłości. Tylko miłość była tak naprawdę dla mnie ważna, gdyż ona była w stanie zapewnić mi w przyszłości szczęśliwą rodzinę, a cała reszta była tylko tłem. W pamięci miałem jeszcze niedawny związek z dziewczyną, w której widziałem wszystko to, czego nie posiadała. To jednak było zwykłym, nastoletnim zauroczeniem, a nie żadnym głębszym uczuciem.

Podsumowując, odkryłem tego wieczoru sens swojego życia, lecz nadal pozostawała kwestia drugiej połowy. Niełatwo bowiem w tych czasach znaleźć godną wybrankę dla serca, a przecież nie szukałem przygody, tylko naprawdę szczerego, prawdziwego uczucia. Zanim położyłem się spać wyjątkowo pomodliłem się do Boga, prosząc go o to, by pomógł mi znaleźć drugą połowę, kobietę, która oczaruje mnie swym zniewalającym spojrzeniem, cudownym uśmiechem i zachwyci wrażliwą, romantyczną duszą. Usnąłem. Następnego dnia w szkole nic nie wyglądało jak dawniej. Czułem się kilka lat starszy, na ludzi patrzyłem z pewnym dystansem i niezrozumieniem. Sam już nie błądziłem, jak dziecko w mgle, dobrze wiedząc za czym podążam. Te kilka godzin jakoś minęło i nic nie zapowiadało tego, co czeka mnie po powrocie do domu. Tradycyjnie zjadłem i usiadłem do komputera. Tym razem nie włączyłem żadnej idiotycznej gry. Słuchałem muzyki i rozmyślałem nad tym, co dzisiaj źle zrobiłem. Nigdy tak nie miałem. Poczułem, że pragnę być lepszym człowiekiem, nie dla poklasku, czy sławy, ale po to by służyć wszystkim pomocą, pomagać im w odnalezieniu siebie, w stawaniu się lepszymi ludźmi. W trakcie tych przemyśleń przypomniałem sobie żenujące zachowanie moich kolegów z klasy wobec jednej dziewczyny ze szkoły. I mnie, w pewnym stopniu, dręczyło sumienie, że nie do końca zachowałem się tak, jak powinienem. Postanowiłem znaleźć jej profil na portalu społecznościowym i szczerze przeprosić. Jak zaplanowałem, tak uczyniłem. Wtedy nie wiedziałem jeszcze, że zrobiłem najmądrzejszą rzecz w życiu. Dosyć szybko nawiązała się dyskusja, a ja z każdą kolejną wiadomością nabierałem pewności, że to dziewczyna, o której śniłem i marzyłem. Nie wiem, czy to Bóg odpowiedział na moją wczorajszą prośbę i pokierował mną, tak bym poznał tą cudowną istotę, ale w każdym bądź razie spotkałem nareszcie tą na pozór niewybijającą się z tłumu osobę, która jednak miała w sobie to coś, co sprawiało, że nie byłem w stanie przejść obok niej obojętnie. Tej nocy nie mogłem usnąć i wiedziałem już, że chociaż dopiero ją poznałem, to zdążyłem już ją pokochać.

Tego dnia dotarło do mnie, że los nie zawsze bywa okrutny i nawet jeżeli pozwolił mi poznać tą kobietę-anioła, tylko po to bym później cierpiał, to czułem, że jestem w stanie zrobić wszystko by stać się częścią jej życia. Wiedziałem, że jeżeli będę walczył, to wszystko leży w moich rękach i obiecałem sobie, że póki me serce będzie biło dla niej, gotowy będę poświecić wszystko. I chociaż dla wielu wydawało się to dziwne i pewnie wciąż nie jest do końca logiczne, ta dla mnie jest rzeczą normalną, że kochałem i nadal kocham, a minął już prawie rok, tą niezwykłą kobietę, w której z pewnością tkwi moje przeznaczenie.

(Autentyczne, wygrzebane ze starych zapisków)

24 366 wyświetleń
215 tekstów
222 obserwujących
  • Żelek

    28 December 2010, 18:36

    Dziękuję za opinie, również pozdrawiam :)

  • mercy

    20 December 2010, 15:32

    Podoba mi się, może to ta autentyczność tak do mnie przemawia. Pozdrawiam :)