Menu
Gildia Pióra na Patronite

KRONIKI RODZINNE(Dziadek i Babcia ze strony Mamy)

fyrfle

fyrfle

Mieszkali w Ćmiłowie, obok Lublina. Urodzili się pewnie na początku dwudziestego wieku. Chyba mieli sześcioro dzieci, w tym moją Mamę. O Babci nic w zasadzie nie wiem. Domyślam się, że przy tylu dzieciach była gospodynią domową, czyli wychowywała dzieci i dbała o Dziadka. Prała, gotowała, sprzątała, chodziła w pole, uprawiała ogródek i hodowała przydomowe zwierzęta. Być może dużo czytała, bo zaszczepiła to w mojej Mamie. Nie wiem kiedy zmarła. Nie wiem gdzie jest pochowana. Nie wiem czy jej grób jeszcze i Dziadka w ogóle istnieje. Mama pewnie coś o niej więcej mówiła, ale nie pamiętam nic. Będąc tam nikt nigdy nas grób ich nie zaprowadził, a będąc tam nigdy nie zapytałem. Szkoda. Żyłem podczas tych wizyt czym innym. Pewnie więcej okazji o dopytanie nie będzie. Kontakt z tamtą stroną rodziny się po prostu w moim przypadku urwał. Jesteśmy z różnych gałęzi ludzkości.

Dziadek? Też wiem o nim nie wiele, ale trochę więcej. Religijnie przynależał do "Badaczy Pisma Świętego" i Mama mówiła, że faktycznie studiował Biblię i chodził na spotkania. Przez większość katolicką byli więc pogardliwie albo tylko ironicznie nazywani "Badace", ale chyba raczej z przymrużeniem oka, bo z opowiadań Mamy wynika, że byli bardzo szanowaną rodziną. Zresztą, to była totalna wielokulturowość, nawet na wsi: Żydzi, Jehowi, Protestanci, Katolicy i Bóg jeden wie kto jeszcze oraz mieszanka narodowości. Coś w ogóle sobie przypominam, że Badacze Badaczami, a w domu Mamy to panował ateizm i ogólne zasady uczciwości. Dziadek i Babcia stawiali raczej na kulturę, naukę i oczytanie, a nie zmuszali nikogo do jakichkolwiek praktyk religijnych. Także przypuszczam, że współbadacze z Dziadkiem też mieli jazdę.

Dziadek i Babcia byli szanowani za uczciwość i profesję dziadka, bo był świetnym stolarzem, cieślą budowlanym, więc na brak pracy i klienteli nie narzekał, a zatem jego rodzina nie narzekała na głód, co wtedy było normą. Nie narzekali na brak ubrań, czy butów, co wtedy było normą. Wiele dzieci, jak opowiadała Mama chodziła chodziło boso do szkoły, a zimą w drewnianych trepach, wewnątrz, których były nogi opatulone w szmaty. Dlatego Dziadek i Babcia nie tęsknili za II RP po wojnie, anie dzieci. Życie toczyło się dalej. Jak Mama charakteryzowała II RP? Ano wszawica, świerzb i tyfus, to chyba były symbole i szeptuchy, zielaeki, znachorzy oraz wszystko to, co się nazywało bieda, zabobon i ciemnogród razy kilkanaście wyznań, tradycji ciemnokulturowych.

Osobny, choć krótki wtręt, poświęcę Dziadka i Babci stosunkom z Żydami. Jak opowiadała mi wielokrotnie zaważyli tutaj wędrowni żydowscy handlarze, którzy sprzedawali Polakom straszliwy badziew i zachwalali, jak Cyganie, że to "cuda, niewida i na kiju". Dziadek naciął się raz, a potem to już psa spuszczał i brał lagę, gdy taki chabetą i tym wozem na drewnianych kołach podjechał, a słychać go już było od początki wsi jak mordkę darł, zachwalając sprzedawane dziadostwo. Kiedyś jeden taki sprzedał ojcu buty, akurat dla Mamy i jej Sióstr. Miały być cudne i ze skóry pewnie żubrów z Puszczy Kampinowskiej, a rozpadły się, gdy dziewczynki pobiegały po mokrej trawie. Sprzedał im tekturowe atrapy, ale świetnie podrobione pod skórę. Wtedy Dziadek zaczął Żydów traktować bardzo bardzo podejrzliwie i z wielkim wielkim dystansem odbywały się jego i rodziny kontakty z tą nacją. A doszedł jeszcze z biegiem lat fakt drugi. Oni naprawdę zaczęli mówić szyderczo "wasze ulice, nasze kamienice". To Polaków doprowadzało do szewskiej pasji. Potem wzrastała wyniosłość wielu Żydów i izolowanie się od reszty nacji. Zamknęli się getcie. Nie mówili po polsku. Stawali się samowystarczalni, zwłaszcza wodzowie religijni parli ku syjonizmowi. Tak opowiadała Mama. Synowie Dziadka i Babci, czyli moi wujowie bili się non stop z Żydami. Tak, to chyba u progu wojny była nienawiść i faktycznie Żydów już prześladowano, nawet drwiąc w nich w szkole, a polskie dzieci , aby dojść do szkoły, to musiały przejść przez dzielnicę żydowską, gdzie były konwojowane przez rodziców. Żydzi zwłaszcza młodzi nie cierpieli blondynek, w które rzucali kamieniami, które zaczepiali, rozplątywali im warkocze. Prawdopodobnie miało to coś wspólnego z ich zabobonami religijnymi i ciemnogrodem kulturowym. Ponoć w 99 procentach Polacy byli szczęśliwi, gdy na początku wojny Niemcy zrównali z ziemią dzielnicę żydowską, a Żydów rozstrzelali na miejscu, bądź wywieźli do obozów koncentracyjnych.

Potem były lata okupacji. We wsi stacjonowała dywizja SS. Obok domu Dziadka i Babci domy zostały pozajmowane na kwatery esesmanów. Niemcy zaczęli budować magazyny żywności sprzętu dla dywizji i na front wschodni. Dziadek oczywiście został zatrudniony. Nie wiem, czy przymusowo, czy za pieniądze. W sąsiednim przez drogę domu mieszkał główny kwatermistrz dywizji. Esesman, historyk z wykształcenia z Bawarii i katolik. Siłą wcielony nie przestał być człowiekiem i zaprzyjaźnił się z Dziadkiem i wujem Jankiem. Przyniósł radio do domu mojej Mamy i w nocy słuchali alianckich radiostacji. W tajemnicy też przynosił wielkie jak koło od wozu sery szwajcarskie, holenderskie, francuskie i konserwy, czekolady, a nawet whisky. Dzięki niemu przetrwali bardzo głodne przednówki bardzo ciężkie zimy. Nie mogli się dzielić z innymi mieszkańcami, nad czym ubolewał dziadek, ale byli tępi i kłapali o wszystkim, więc o tej koegzystencji też by donieśli albo wygadali się przed przełożonymi esesmana. Czy można napisać dobry esesman? Czy to nie sprzeczność sama w sobie? Latem 1943 roku dywizja SS poszła na front. Kwatermistrz zginął, a powracający żołnierze Niemieccy już bez buty, a ze łzami przekazali pamiątki po kwatermistrzu Babci, aby się nimi zaopiekowała. Nie wiem czemu tak się stało. Mama to mówiła, ale nie pamiętam. Czy jego rodzina zginęła lub wymordowali ją hitlerowcy? Jakoś tak.

Druga część tej kroniki u mnie na stronie.

297 746 wyświetleń
4773 teksty
34 obserwujących
  • 23 April 2021, 14:12

    Ciekawe. Pozdrawiam. :)

    od fyrfle
    • fyrfle

      23 April 2021, 14:31

      Każde życie jest ciekawe z perspektywy kilkudziesięciu lat,czyjeś. Pozdrawiam.