Menu
Gildia Pióra na Patronite

Maria

Spero

Spero

Mario,
doprawdy, żal mi ciebie. Po wielu latach znalazłem w sobie w końcu odwagę, by przelać na papier te słowach, których nigdy nie miałem odwagi wypowiedzieć na głos w twojej obecności. Szeptałem je za twoimi plecami, krzyczałem na pustych ulicach naszego miasta po zmroku.
Moja najdroższa. Chciałabym, aby prawda była mniej okrutna, pozbawiona swojej zwykłej brutalności i szczerości, przyozdobiona w kolorowe piórka i słodkie słówka. Jednak prawda nie może kłamać, a gdy mierzymy się z nią twarzą w twarz – potrafi trafić w nasze największe słabości.
Mario, mimo moich najszczerszych życzeń szczęścia i pomyślności dla ciebie, życia przepełnionego dobrocią, nie mogę cię dłużej okłamywać. Ty nie możesz już dłużej okłamywać samej siebie, wykorzystując mnie niby marionetkę w swojej zabawie. Pora zakończyć tą żałosną szaradę, którą oboje przejrzeliśmy już dawno temu.
Mario, ty nigdy nie będziesz w życiu szczęśliwa.
Myślę, że już dawno zapomniałaś znaczenie tego pompatycznego słowa "szczęście" lub jego siostry – "radości". Ty oddychasz pełna piersią, śmiejesz się do łez, tańczysz do utraty tchu. Skaczesz, malujesz, śpiewasz, biegasz, przytulasz cały świat wokół siebie. Jesteś duszą każdego towarzystwa, w którym się znajdziesz i sprawiasz, że nikt nie potrafi przejść obok ciebie obojętnie. Jesteś rozkoszą dla wszystkich, których otaczasz. Najlepszym wspomnieniem, przyjaciółką, siostrą i powierniczką. Jesteś promykiem słońca, który przypadkiem zaplątał się między ludzi. Jesteś szczęściem, jednak już na zawsze pozostaniesz nieszczęśliwa.
Wiem, że twoje źrenice rozszerzyły się nagle ze zdziwienia. Skąd we mnie tyle pychy, by pisać do ciebie tak zuchwałe słowa? By narzucać ci swoje mroczne przemyślenia, wyrywać cię z twojej idealnej bańki? Ja, który jestem zaledwie jedna z wielu figur w twoim życiu. Ja - znaczący niewiele więcej niż pyłek kurzu na twojej ulubionej książce. Lecz jednak to ja poznałem cię na lepiej. Obserwowałem najdokładniej, badając każdy gest czy wypowiedziane słowo. Uważnie słuchałem dźwięku twojego śmiechu i przyglądałem się, ile zmarszczek tworzy się wokół twoich oczu, gdy się uśmiechasz. Czy wiesz, że twoje oczy nigdy się nie śmieją? Są ciepłe, nieraz przepełnione łagodnymi łzami, jednak nigdy się nie śmieją. Dla mnie zawsze przypominały dwa ciemne punkciki wpatrzone w coś, co tylko ty możesz dostrzec – w odległą przeszłość lub przyszłość, która nie pozwala ci skupić wzroku na teraźniejszości. Dlatego one nigdy się nie śmieją, bo wiecznie czekają. Czekają na coś, co nigdy nie nadejdzie lub jest dopiero daleko przed nimi. Wiecznie jedynie wypatrują, oczekują, spodziewają się wszystkiego innego niż to, co je teraz otacza.
Ty cała czekasz. Twoje sylwetka, pomimo swojego pozornego rozluźnienia, zawsze skierowana jest w stronę drzwi. Zawsze siadasz na skraju lub oparciu fotela, niczym przyczajona kotka. Nie pozwalasz, by ludzie trzymali się za ręce lub obejmowali ramieniem – robisz się wtedy niespokojna i nerwowa, jakby ktoś zakładał ci obroże na szyję i zamykał w klatce. Mario, ty cała zawsze jesteś gotowa do ucieczki. Gotowa do biegu za tym, na co tak wytrwale czekasz od lat. Jakbyś ponownie nie mogła pozwolić temu umknąć, zniknąć, rozwiać się.
Najdroższa. Żałuję. Głęboko i szczerze. Żałuję, że to nie na mnie czekasz. Żałuję, że to nie mnie poszukujesz wzrokiem. Byłbym wówczas dla ciebie, nie oddalał się poza zasięg twojej dłoni. Już zawsze budziłabyś się u mojego boku i zasypiała w moich ramionach. Twoja herbata nigdy nie byłaby zbyt gorąca lub zbyt zimna – dokonałbym wszelkich starań, by uczynić twoje życie doskonałym. Mario… ileż bym oddał, abyś to za mną tak rozpaczliwie tęskniła. Tak, jak w każdej minucie każdego dnia tęsknisz za nim…
Właśnie dlatego, Mario, nigdy nie będziesz szczęśliwa. Bo wiecznie czekasz na tego, który odszedł i nigdy nie wrócić. Bo twoje miłość w tej rzeczywistości jest niczym biały kruk. Kochasz bez pamięci, całym sercem i cała sobą. Każdy fragment twojej skóry pragnie jego dotyku, każdy mięsień drży w jego obecności, każdy oddech jest mu oddany. Nie ma w tobie miejsca na kłamstwo, gdy kochasz. A jednak… Jednak jego nie ma. Przypuszczam, że zostawił cię wiele lat temu. To jedynie moje domysły, nigdy nie zdradziłaś się nawet słowem, że człowiek, który posiadł twoje serce, jest choćby realny. Moja wyobraźnia tworzy jego wypaczony obraz i tylko zgaduję, że ktoś taki kiedykolwiek istniał. To w mojej ocenie jedynie wytłumaczenie twojego nieszczęścia, wiecznego wyczekiwania i chęci pogoni za tym, co dawno utraciłaś.
I dopiero tutaj pojawia się geneza mojej tezy: najdroższa, będziesz nieszczęśliwa, bo kochałaś prawdziwie, złamano ci serce, serce, które nie zna kłamstwa i nie potrafisz już drugi raz kochać, nie potrafisz oszukać samej siebie. Szukasz przyjemności w kontaktach z innymi, znajdujesz innych mężczyzn, których trzymasz przy sobie, blisko, zarówno w dzień, jak i w nocy. A jednak czułem tę odrazę, gdy obejmowałem cię nad ranem w naszym łóżku. Czułem, jak walczysz ze sobą, by nie odwrócić twarzy przed moimi pocałunkami. Jak zamykasz się przed każdą czułością. Och, nie martw się – jesteś doskonałą aktorką i większość twoich przyjaciół i partnerów nigdy nie podejrzewałaby twoich uczuć o nieszczerość. Jednak ja… Ja pokochałem cię naprawdę. I dzięki tej miłości poznałem twoją istotę i odszedłem, gdy odkryłem prawdziwość twoich uczuć. Mario… Czekasz na człowieka, który nigdy nie wróci. Kochasz tego, który złamał ci serce i nie pozwalasz, by ktokolwiek pomógł ci je wyleczyć, bo boisz się, że on mógłby uznać to za zdradę. Kochasz go wciąż, mimo bólu jaki zapewne ci sprawił, samotności, na jaką cię skazał. Nie potrafisz zmusić się do życia z kimś, kto nie jest nim, dlatego zmieniasz partnerów z każdą porą roku. Nie umiesz okłamywać samej siebie. I właśnie dlatego Mario, będziesz nieszczęśliwa. Twoja nieodwzajemniona tęsknota, twoje wieczne oczekiwanie, twoje ucieczki…
Mario. Twoje życie w moich oczach przypomina karciany domek, z którego ktoś przypadkiem zabrał jedną z dolnych kart – to jedynie kwestia czasu nim cała konstrukcja rozsypie się w nieskładną talię. Boję się, że pewnego dnia to właśnie ty, niezdolna już dłużej trwać samotnie, rozsypiesz się na miliony drobnych kawałków, których już nigdy nie zdoła pozbierać. Dlatego błagam cię – zapomnij o tej miłości! Czy naprawdę warto poświęcać dla niej cała siebie? Czy była zaprawdę tak niezwykła, pasjonująca i wyjątkowa? Czy naprawdę nigdy już nigdy nie zajmie jego miejsca, a ty już zawsze będziesz skazana na jednostronną tęsknotę? Proszę, Mario, zapomnij. Zaklinam cię! Zapomnij o nim…
Wiem, że wierzysz, że życie pozbawione miłości jest nic nie warte, jednak, czy naprawdę warto poświęcić wszystkie przyszłe radość dla tego jednego uczucia? Czy naprawdę jego wspomnienie jest warte tego ogromu bólu, który już zawsze będziesz musiała nosić w swoim sercu, niezdolna otworzyć się na nowe? Dlaczego to "nowe" ma być gorsze, już nie wystarczające dobre?
Mario, dlaczego pozwalasz, by twoja najważniejsza miłość była nieszczęśliwa, tchórzliwa i przepełniona tęsknotą, uczepiona mary z przeszłości?

Zawsze ci oddany,
Adam

15 712 wyświetleń
178 tekstów
20 obserwujących
  • WilceeQ`

    5 November 2015, 15:12

    Piszesz,
    piekielnie smutnie. Nawet mnie, mimo zdysansowania do spraw "ważnych" dotknęła ta opowieść.
    Gdzieś wewnątrz drżałam, mimo dziwnego uśmiechu.
    Zostawiłaś mi na koniuszku języka zamyślenie.
    Czy warto...?

    Kolejna sprzeczna informacja w zagmatwanej gonitwie zwanej życiem.
    Kłaniam się,
    tym razem nie odszukałam jakiejkolwiek nieprawidłowości.