Menu
Gildia Pióra na Patronite

Obrazoburca w sensie ścisłym cz. 1/?

Michał Kościej

Michał Kościej

Maria Paszkowska, data urodzenia 4 grudzień 1992 rok, miejsce urodzenia Kraków, miejsce zamieszkania os. Bohaterów Września, Kraków Nowa Huta, a w zasadzie jej kres, czyli ukres, Ukraków popularny Urów.

W szkole mówili na nią Maria, rodzice Marysia, dla przyjaciół zawsze była Mysią. Kim była dla mnie? Nikim, niemowlęciem drącym się całe noce. Dzieckiem biegającym po osiedlowym trawniku na utrzymanie, którego spółdzielnia ściągała od nas krocie. Dziewczynką, całą wieczność wstrzymującą sklepową kolejkę, nie wiedząc czy 50 groszy przeznaczyć na gumę, czy lizaka. Panienką, której piesek zostawiał na chodniku kupy równie wielkie i paskudne co on sam. Ot zwykła córka mojej niezwykłej sąsiadki, i jej nieprzeciętnie przeciętnego męża. Paszkowscy byli pierwszymi ludźmi, których poznałem w 1991r. Był to mroźny listopad, nawet jak na tamte lata. – 7 stopni nie zachęcało do niczego, a mnie w tym czasie przyszło się przeprowadzać. Pośpiesznie przenosząc cały dobytek ze stolicy do exstolicy zapomniałem jednej rzeczy bez, której nowoczesnemu człowiekowi u krańca milenium żyć niepodobna – czajnika. Gdy tylko pierwsze wstępne rozpakowanie zakończyłem o kubku gorącej herbaty zamarzyłem i wtedy zrozumiałem, że herbaty nie będzie. Desperacją do śmiałości prowadzony zapukałem do sąsiadów piętro niżej. Czemu niżej, a nie naprzeciwko? Zawsze uważałem, że w dwusegmentowych klatkach ludzie mieszkający w prawym pionie są wrogo nastawieni do swoich lewopionowych na-przeciwników. My jesteśmy prawica oni są lewica, a jak my jesteśmy lewica to oni prawica, lepiej trzymać z najgorszą szują z jednego pionu, niż ze świętym zna przeciwka. Taką naukę wyniosłem z domu i jak każdą z domu wyniesioną nie potrzebowałem żadnych dowodów, ani rozmyślań, brałem tą prawdę na wiarę, nie tylko moją, ale i moich blokobytczych przodków. Drzwi otworzyła mi Karolina, świeżo zaobrączkowana żona Wojtka, zakochałem się znacznie szybciej niż przeprowadziłem. Oczywiście zaprosili mnie do siebie, bez zbędnej otoczki, czasy były inni, ludzie też, życzliwi z natury. Tak zaczęła się moja znajomość z Paszkowskimi i cielesna zażyłość z Karoliną, trwała tylko pół roku, potem pojawiła się Maria. Nie pojawiła się w sensie ścisłym, a jedynie jako kilkukomórkowy twór zapowiadający istotę ludzką, ale wystarczył do zniszczenia jedynej miłości mojego życia. Jak już mówiłem Maria Paszkowska była dla mnie nikim, a nawet kimś więcej obiektem szczerej nienawiści, nienawiścią samą w sobie, nie czułem do niej nienawiści ja interpretowałem nienawiść jej osobą.

Luty 2007 roku, śnieg po czoło, opuszczenie przetartych łopatami ścieżek groziło śmiercią. Z mieszkania wychodziłem jedynie po żywność i to też pod warunkiem, że głód doprowadzał mnie do płaczu. Czas mijał mnie na…

833 wyświetlenia
31 tekstów
14 obserwujących
  • fyrfle

    23 January 2016, 19:15

    Tak trzymaj!:)

  • Michał Kościej

    23 January 2016, 19:13

    dzięki Mirku, cieszy mnie że to coś jeszcze nie wiem co Ci się spodobało

  • fyrfle

    22 January 2016, 15:54

    Świetnie mi się czytało.