Menu
Gildia Pióra na Patronite

Strategia przetrwania

whyou

whyou

Mama dzisiaj rano bardzo dużo piła.
Wchodzę do szkoły i rozglądam się, poszukując znajome twarze ludzi z klasy. Gdy nikogo nie zauważam, skręcam w stronę schodów i idę na pierwsze piętro.
Może po szkole pójdę do biblioteki? Chciałam też kupić sobie kawę, może wstąpię do sklepu? Albo przejdę się gdzieś ze znajomymi? Kurcze, będzie zła. Nie mogę się spóźnić do domu. Muszę być na czas. Pod żadnym pozorem, nie mogę się spóźnić. Nigdy. Muszę być na czas. Ale ona tak dużo wypiła... Będzie zła. Zawsze jest zła. Nie ma pieniędzy, co dzisiaj zje Wojtuś? Może w przedszkolu nie zauważyli jego siniaków na rękach? Kazałam mu ubrać długi rękaw.
Pod klasą jest już kilka osób, więc do nich podchodzę i się witam.
- Siemka – mówię z uśmiechem na twarzy. – Jak tam, umiecie na historię? – Nagle przypominam sobie, że nic się nie nauczyłam.
Mama wczoraj źle się czuła. Za dużo wypiła. Musiałam ją umyć, położyć do łóżka i zrobić kolację. Ale za co? Znalazłam coś w skarbonce Wojtusia, poleciałam szybko do sklepu i zrobiłam jej kanapki z żółtym serem. Była zła. Chciała szynkę. Skąd mogłam wiedzieć? Potem bolały mnie już tylko plecy po jej urodzinowym pasku.
- O nie! Nic nie umiem! – jęknęła Magda. – Z czego będzie pytała?
Śmieję się na głos, na co wydała głośniejszy jęk rozpaczy. Zaraz otwieram torbę i zaczynam szukać zeszytu z historii.
Płacząc, pakowałam się do szkoły. Możliwe, że nie wzięłam zeszytu z historii. Nie umiem go znaleźć i z czego będę się uczyć? W czym pisać? Wyrwę jakąś kartkę. Muszę zrobić to delikatnie, mama nie lubi jak wyrywam kartki. Przegląda moje zeszyty i szuka kawałków potarganych kartek. To jest chore. Patrzy, czy nie wychodzę na margines, czy ładnie piszę. Pod żadnym pozorem nie mogę pisać ołówkiem.
- Masz. – Szybciej ode mnie znajduje swój zeszyt Karolina i podaje go Magdzie. – Sprawdź sobie ostatnie trzy tematy.
Może sprzedam w antykwariacie książkę do historii? I tak jej nie używamy, a potrzebuję pieniędzy, żeby kupić coś do jedzenia. Wojtuś musi jeść. Ma dopiero sześć lat, przez cały czas rośnie. Powinien pić mleko, płatki śniadaniowe, ale mama nie chce dawać na to pieniędzy. W ogóle na nic nie chce dawać. Ale jak się dowie, że nie mam podręcznika, będzie zła. Muszę mieć. Co z tego, że nie dała mi pieniędzy, żebym je sobie kupiła – muszę je mieć! Koniec, kropka. Ona nie potrzebuje wyjaśnień.
Dzwoni dzwonek oznaczający początek lekcji. Gdy przychodzi nauczyciel i wpuszcza wszystkich do klasy, siadam tam na swoim miejscu. Siedzę z Magdą, więc wiem, że, gdy pójdę do odpowiedzi nie mogę u niej szukać pomocy. Na pewno znajdzie się ktoś, kto zechce mi podpowiadać i wyjdę z dobrą oceną. Muszę dostać dobrą. Muszę.
Piekły mnie oczy, gdy polała je jakimś płynem. Nawet tego nie zauważyła. Upadła na podłogę, głośno się śmiejąc. Zauważyłam tylko mokrą kałużę pod jej nogami i już wiedziałam, że na cały wieczór będę miała zajęcie. Jak ja mam się uczyć, gdy przez cały czas coś dla niej robię? Potem słyszałam jak Wojtuś płacze i do niego podeszłam. Siedział na krześle i był w trakcie jedzenia kolacji. Mama złapała mnie za rękę, żebym do niego nie podchodziła. „Jest już duży”, mówiła. „Niech przestanie płakać!”. Boże, czemu on nie przestał wtedy płakać?
Czuję jak zbierają mi się do oczu łzy, ale szybko je otarłam. Nachylam się więc nad zeszytem i piszę numer lekcji. Gdy nauczyciel rozpoczyna już swój wykład, jestem mu wdzięczna, że dzisiaj jest trudny temat, który wymaga ode mnie skupienia. Mogę oderwać się od niechcianych myśli.
Na przerwie również jestem zbyt zajęta, żeby zamartwiać się tym, co będzie jak wrócę do domu. Staram się odsunąć myśli od tego wszystkiego i skupić się na ludziach mnie otaczających. Głośno się śmiejąc i rozmawiając o jakichś totalnych głupotach, czuję, że poprawia mi się nastrój.
- Pamiętajcie o kasie na wigilię. – Podchodzi do nas przewodniczący klasy, przypominając nam o tej zbiórce już po raz któryś.
Kasa na wigilię. Cholera jasna. Skąd ja wezmę pieniądze? Nie mam na jedzenie dla Wojtusia, skąd mam więc wziąć na głupią wigilię? Może nikt nie zauważy jak nie zapłacę?
Uśmiecham się do niego, machając lekceważąco ręką.
- Spoko, nie denerwuj się.
- Gadam o tym od dwóch tygodni, a posłuchało mnie tylko sześć osób – warczy, po czym odchodzi od nas, mrucząc jeszcze coś pod nosem.
Nie pójdzie jednak tak łatwo, jak myślałam.
Kolejna lekcja i kolejne niechciane, bolące myśli. Im dłużej siedzę w jednym miejscu i próbuję naprowadzić tor moich rozważań na coś przyziemnego, dalej siedzę głową w moim domu. To nie jest coś, od czego łatwo ucieknę.
Nie wiedziałam, czy czerwone oczy są powodem do wizyty u okulisty. A jakby zadał pytanie jak to się stało? Musiałabym skłamać. Powiedzieć, że przewróciłam jakieś pudełko z płynem prosto na swoje oczy. Czy takie coś jest w ogóle realne? Czym ona mnie oblała? Wojtuś siedział obok mnie na muszli klozetowej i uważnie się przyglądał. Miał napuchnięte worki pod oczami od płakania, ale dzielnie znosił ten dzień bez łez. Wie już, że nie może płakać.
Karolina zadaje mi jakieś pytanie, ale go nie słyszę. Gdy powtarza, dowiaduję się, że pyta się mnie czy wszystko jest w porządku. Zauważa moje niewyspanie.
Wyśmiewam ją.
- Muszę się nauczyć, że nie można czytać do późna książek – kłamię płynnie, udając żartobliwy ton. Wszystkie dziewczyny uznają moją odpowiedź za prawdziwą, nikt chyba nawet nie orientuje się, że nigdy nie jestem wyspana. Gdy wierzy się w kłamstwa, one stają się prawdą w czyichś ustach. Nauczyłam się tego jak byłam małą dziewczynką, więc okłamywanie ludzi wokół nigdy nie było dla mnie trudnością. Musiałam to robić, by nikt nie poznał prawdy. Taka strategia. Moja technika życia. Okłamywać i udawać. Uśmiechać się przy ludziach, udawać szczęśliwą, mówić im to, co chcą usłyszeć. Tak się to we mnie zakorzeniło, że nie jestem pewna czy kiedykolwiek jeszcze będę umiała normalnie żyć. Bez iluzji i pustego, nieszczerego uśmiechu. Ale, gdy zaczynałam takie życie, wiedziałam jakie będą tego konsekwencje. Przyjmę je z godnością, nie porzucę mojej jedynej strategii przetrwania.

23.09.2011 r.

7457 wyświetleń
85 tekstów
17 obserwujących
  • Sheldonia

    11 February 2012, 20:11

    Ciężki i trudny temat do udźwignięcia. Smutne, ale niestety bardzo prawdziwe.