Menu
Gildia Pióra na Patronite

Pierwszy krok

Albert Jarus

Albert Jarus

- Mam na imię Inga. Mam 29 lat. Pracuję w świetlicy środowiskowej, dodatkowo kończę kurs pedagogiczny… Radzę sobie dobrze. W stałym związku jestem już 7 lat, jednak jest to związek nieformalny. Nie umiem przekonać się do ślubu. Moi rodzice się rozwiedli, więc nie wiem czy ma to sens.

Matka… Mama, nie umiem mówić o niej „matka”, to jest takie obraźliwe. Więc mama starała się jak mogła żeby nas dobrze wychować. Była ekspedientką w pobliskim sklepie. Było nas troje. Ja starsza siostra i młodszy brat. Nie czułam, że jestem niechcianym dzieckiem. Mama bardzo nas kochała. Jak byliśmy mali nie brała do ust alkoholu. Potem… Potem to się trochę zmieniło, ale to chyba po śmierci dziadka. Sama nie wiem. Dziś jest już dobrze. Z ojcem praktycznie nie utrzymujemy kontaktu. Nie widziałam go już kilka lat… Może cztery, czy pięć. Nie pamiętam. Nie liczę tych dni. Rodzice rozwiedli się jak miałam 13 lat. Wszystko już rozumiałam, a przynajmniej tyle, żeby wiedzieć, że to jest najlepsze rozwiązanie dla nas wszystkich. Ojciec pił cały czas. Nie wracał nocami, a gdy już się zjawił zawsze były jakieś awantury. Mama przez to wszystko chodziła zdenerwowana. Zdarzało nam się oberwać. Co prawda częściej od ojca, ale nie wyglądało to jak przemoc domowa. Przynajmniej tego nie odczuwałam.
Rodzeństwo jakoś poukładało sobie życie. Z boku wyglądamy na bardzo fajną, kochającą się rozbitą rodzinę. Święta spędzamy razem, jest naprawdę dobrze. Mama w końcu jest na emeryturze i ma sporo czasu dla siebie. Jest zrelaksowana i zawsze chce nam pomóc.
Problem pojawił się… Bo jestem tu… W tym miejscu, bo zaczęłam stosować przemoc. Pierwszy raz mi się to zdarzyło. Zawsze zwalałam to na stres w pracy, szkole, na napięcie przedmiesiączkowe i wszystko inne tylko nie to…
Dwa dni temu wrócił do domu wypity… Mój narzeczony… Exnarzeczony. Okłamał mnie, miał tylko załatwić jedną sprawę… Miał być najpóźniej o dwudziestej. Nie odbierał telefonów, spóźnił się cztery godziny… Martwiłam się… Było po północy. Nie mogłam spać, zresztą tej nocy przespałam tylko godzinę. Tak wyszło... Wszedł do mieszkania z butelką piwa, choć nie wiem po co mu ona była, bo wyglądał strasznie. To nie był pierwszy raz. Miesiąc temu zarzekał się, że już tak nie będzie. Jak go zobaczyłam… Sama nie wiem co we mnie wstąpiło, gotowa byłam go skatować. On nie podniósł na mnie nigdy ręki i nawet wtedy, gdy z wściekłości uderzałam go raz za razem, nawet nie próbował… Spakowałam go i wyrzuciłam z domu. Wczoraj zabrał resztę rzeczy. Nie pisnęłam słowem. Krzyczałam w myślach żeby został, jednak duma nie pozwalała mi otworzyć ust. Zostałam sama. Chwilami myślę, że to dobrze… Że nie miałam innego wyjścia…
Szykując zajęcia dla dzieci trafiłam na pewną stronę internetową. Szukałam coraz więcej i tak oto tutaj się znalazłam - powiedziała przełykając ślinę.
- Najważniejszy kroku już zrobiłaś. Postaramy się ci pomóc. DDA to syndrom, z którym przyszło ci żyć, ale to nigdy nie była twoja wina. Masz prawo czuć to wszystko. Złość, nienawiść… Masz prawo kochać. Nie ma dobrych i złych uczuć. Nikt nie powie ci co masz czuć - powiedział miły starszy pan.
W tej chwili pomyślała, jak bardzo została ograbiona z miłości i poczucia bezpieczeństwa. Gdyby jej ojciec patrzył z takim ciepłem i zrozumieniem na nią jak ten „miły starszy pan”.
Niewiele pamiętała z dzieciństwa. Najwyraźniej utkwiły jej w pamięci dwie sceny. Jedna, kiedy bawi się z ojcem zabawkami. To nic, że cuchnął wódką i ledwo co się trzymał na nogach, ważne że się bawił. Kochał i przytulał. Nie chciała widzieć tego, że pił. Jednak druga scena stawała jej przed oczami znacznie częściej i nie pozwalając zapomnieć, że jest alkoholikiem... Siedziała na małym krzesełku rysując jakieś kwiatki, domki… On zaś klęczał przed nią. Zamykał w swoich dłoniach jej małe rączki. Po policzkach spływały łzy, z ust zaś wydobywało się kilka słów powtarzanych w kółko: „Przepraszam… Córciu, przepraszam cię… Już więcej nie będę... Przepraszam… Kocham cię… Córeczko…”. Płakał jak małe dziecko. Nie rozumiała co się dzieje, uśmiechała się mówiąc: „Wszystko już dobrze”. Mówiła tak za każdym raz, gdy ją przepraszał. Tak naprawdę nie miało to żadnego znaczenia.
- Nie wiem co się ze mną dzieje. Nie umiem tego nazwać – do oczu niespostrzeżenie zaczęły napływać łzy. - Nie potrzebuję przyjaciół… Ludzie mnie przerażają. A najgorsze jest to, kiedy nic nie układa się tak jakbym chciała. Wiele kłótni wynikło z tego powodu. Bo wrócił później… Wcześniej… Bo do restauracji zabrał zaprzyjaźnioną parę… Bo nałożył nie tą poszewkę na kołdrę… Nie ten obiad… Lubiłam trzymać się zaplanowanych rzeczy. Każde odstępstwo kosztowało mnie nerwy… Niepotrzebne nerwy, a i on szybko wybuchał. Nie wiem co robić… Chce aby był ze mną. Chce walczyć, bo wiem, że wszystkie nasze kłótnie to mój problem. Zwalałam wszystko na niego, jednak to mój problem. I nie mogę budować swojego życia niszcząc życie komuś innemu. Najpierw muszę uporać się ze sobą. Niech mi pan pomoże.

7033 wyświetlenia
113 tekstów
103 obserwujących
  • Albert Jarus

    12 March 2012, 11:36

    Dziękuję Marto. Każdy ma jakiś defekt - tak nazywam to coś co jest "złe" w człowieku i trudne do zmiany, czasem z przyczyn zupełnie niezrozumiałych. Dziękuje bardzo.

  • @rt1993

    12 March 2012, 09:52

    fascynujące są teksty które pisze mężczyzna, o kobiecie, jej myślach, odczuciach, emocjach...jest zmuszony wniknąć w jej wnętrze, duszę...co jest dla niego nie lada wyzwaniem;)
    ale dla dobrego pisarza to żadne wyzwanie!;)

  • WilceeQ`

    1 March 2012, 21:11

    Dziwne, nawet bardzo...Opowiadanie genialne, choć wróciłam do niego raz drugi, z racji części kolejnej i dziwnego zaniku pamięci... Nie pozostawiłam po sobie wcześniej śladu? Bardzo dziwne...

  • słoneczniki

    29 February 2012, 15:28

    Tekst niezwykły, ukazujący, że wśród nas - tuż obok - żyją ludzie uwikłani problemem...

  • Fraktal

    9 February 2012, 00:45

    Znałem technicznie syndrom DDA. Mam rozbudowane pojęcie o tym jak to wygląda...
    Ty po raz pierwszy sprawiłeś, że to poczułem. Naprawdę głęboko. Bezcenna zmiana punktu widzenia. Dziękuję.

  • Albert Jarus

    31 January 2012, 21:04

    fragment zaczerpniety z dda oddaje to co sie dzieje...
    Milosc? Milosc jest bardzo trudna. To jak wiele dajesz siebie okresla jej wartosc, wazne jednak by podazac w tym samym kierunku, wtedy pokonywanie najwiekszych trudnosci ma sens

  • Inel

    30 January 2012, 23:53

    Masz prawo czuć to wszystko. Złość, nienawiść… Masz prawo kochać. Nie ma dobrych i złych uczuć. Nikt nie powie ci co masz czuć
    Ten fragment jest magiczny. Jak całe opowiadanie. Aż łezka gdzieś swędzi pod powieką. Piękny tekst i tak smutny. Miłość nie jest prosta, prawda?
    Pozdrawiam. ;)

  • Albert Jarus

    30 January 2012, 09:08

    jesteś prawdziwą szczęściara :)

  • Sheldonia

    29 January 2012, 13:32

    Tekst niezwykły, jak każdy inny Twojego autorstwa.
    Co do samego problemu alkoholizmu się nie wypowiadam, bo z jednej strony wszystko zostało już napisane, a z drugiej, dorastałam w normalnej i szczęśliwej rodzinie i nie mam na szczęście nic subiektywnego na ten temat do powiedzenia.

  • Albert Jarus

    28 January 2012, 17:58

    no przemio chyba czas najwyzszy... Dla poprawienia nastroju.
    Moniko wielki uklon w twoja strone, brokat to moje male dziecko, najwazniejsze chyba, dziekuje raz jeszcze