Menu
Gildia Pióra na Patronite

Dmuchawce, latawce, wiatr

Gomorra

Lubiła naturę. Najbardziej tę zieloną łąkę, tuż za domem. Potrafiła tam przesiedzieć długie godziny , nie nudząc się w ogóle. Czasem brała ze sobą książkę, kiedy w pustych dłoniach gościła pustka przyglądała się dmuchawcom. Uwielbiała je fotografować. Są takie delikatne i kruche, jak życie...a przy tym piękne. Ta kruchość była znacząca. Wiatr szperał w jej włosach układając i przekładając treść głowy , to na lewo, to na prawo. „Treść głowy” , zabawne, bo nie chodzi o zawartość, tylko dokładnie o włosy! Atrybut kobiety, można nimi zatrzepać jak rzęsami i masz faceta w garści. Tak mówią, a tu proszę, wiatr nimi zawładnął. Gdyby teraz zobaczył ją jakikolwiek mężczyzna pewnie wzdrygnął, by się , a nie zakochał. Włosy wróciły na miejsce, a skadrowany dmuchawiec stracił część swojej czupryny. Dziwne, bo nie stracił na swym urokliwym wyglądzie.

Kiedy tak bacznie diagnozowała dmuchawca , on diagnozował od jakiegoś czasu śliczną dziewczynę. Uroda w jego typie, tylko to jej zachowanie. Siedzi na trawie i przygląda się kwiatom, mówi do siebie. Dziwne, może jakaś ten teges …
I w tym momencie, kiedy podpatrujesz, ba, podglądasz kobietę dzwoni telefon. Jasny szlag, mogłem go wyciszyć.
Dźwięk dzwonka był głośny i stanowczy, na tyle głośny, że dziewczyna odwróciła się z przerażeniem w jego stronę. Myślała, że jest sama. Zresztą, jak zwykle. To dziwne, że rzadko kto odwiedzał to miejsce. Choć dla niej to było wybawienie...taka oaza , zielona oaza spokoju. I nagle ten dźwięk dzwonka. Wróciła na ziemię. Odwróciła się i ujrzała mężczyznę, wiek ...hm, jakieś 30 parę lat, blondyn, koszula w kratkę, spodnie jeansowe.
Na jedno spojrzenie sporo informacji. Wstała dość szybko , odwróciła wzrok od mężczyzny i z impetem ruszyła z miejsca. Jakby się czegoś bała.
Dom za rogiem, jestem bezpieczna. Zaraz, czy czułam się zagrożona ? No tak, to mógł być morderca, zboczeniec, porywasz. Jasna cholercia, to tylko facet, może chciało mu się siusiu.A fe, w takim miejscu ?
A co, ty nie siusiasz w krzaki ? Czasem, na szlaku...albo na polnej drodze, albo...no dobra, siusiam.
W ogóle, to po co myślę o nim. Był i po sprawie.
Następnego dnia ponownie wybrała się na łączkę. Słonće świeciło tak pięknie, jej dmuchawiec był na swoim miejscu, a wiatr , nie było nawet lekkiego zawirowania. I jego też nie było. Skojarzyłam mężczyznę z wiatrem. Władca wiatru ma dziś wolne.
I nagle z lekka zawiało, odwróciła się , a on stał. Patrzył na mnie, a jego długie dłonie namieszały mi we włosach. To był dobry dotyk, ciepły, letni…
Mężczyzna podszedł do mnie, przywitał się. To dziwne, chciałam żeby wiało…
- Cześć, głos jego brzmiał jak...powiew górskiego wiatru, nie, nie halny. Taki podmuch mówiący, że coś się wydarzy. Złowieszczy ? Nie koniecznie…
-Cześć, odpowiedziałam grzecznie.
-Często tu przychodzisz ? Zapytał z zaciekawieniem.
-Często, lubię to miejsce, ale ciebie widzę drugi raz.
-Wczoraj , to był przypadek. Dziś był zamierzony …
Zamierzony? Czyli, że chciał się ze mną spotkać ?
Zarumieniłam się w myślach…
-Wczoraj zgubiłem telefon…
I czar prysł. Zamierzony...władca wiatru zgubił telefon. Zaśmiałam się .
-A co w tym śmiesznego ? Zapytał.
-Nie, nie...coś mi się przypomniało. Pomóc ci w poszukiwaniach telefonu ?
-O, super. We dwójkę będzie i raźniej i szybciej.
Szukaliśmy wszędzie. I nagle stał się cud. Ten sam dźwięk telefonu , a głos pochodził z kieszeni spodni władcy wiatru.
Od tamtej pory władca wiatru bywa częstym gościem na łące. Dźwięk telefonu wciąż ten sam, a dmuchawiec ? Dmuchawiec połączył nas dwoje. Fotografujemy naturę, razem...ja i władca wiatru.
Dobrze być sobą, dziwnie innym człowiekiem, może odmieńcem, ale sobą.
Za rok znowu będzie lato i będą dmuchawce, a nas będzie troje.
Dmuchawce, latawce, wiatr…..

9494 wyświetlenia
83 teksty
1 obserwujący
Nikt jeszcze nie skomentował tego tekstu. Bądź pierwszy!