Menu
Gildia Pióra na Patronite

Gęsto od słów

Sheldonia

Sheldonia

Leżałam w łóżku, a tuż obok parowało z nadmiaru emocji jego nagie ciało. Czułam jak gładzie ręką moje plecy, kiedy ja byłam wtulona w jego ramię, opierając głowę na jego klatce piersiowej. A serce tak się szarpało pod żebrami. Znaliśmy się zaledwie miesiąc, kiedy poszliśmy do łóżka. Od początku wiadome było, że chodzi tylko o cielesność, o zwykłe zaspokajanie popędu seksualnego. Nie było w tym żadnej magii. Nie chciałam niczego więcej, jemu zdarzało się, że czuł, że chce… Teraz leżeliśmy w łóżku, a od naszego pierwszego spotkania minęło pół roku. Nie spotykałam się z nikim innym poza nim, mimo iż oboje mieliśmy do tego prawo. Nie potrzebowałam tego, miałam, a raczej miewałam, jego. Tamtej nocy, gdy leżeliśmy, a powietrze było przesiąknięte seksem, zapytał:

- Dlaczego nie chcesz, żebyśmy byli parą?
- Och… Przecież praktycznie jesteśmy razem. Ale nie chcę, żebyś mnie nazywał swoją dziewczyną…
- Staram się to zrozumieć, ale nie potrafię, bo nie chcesz mi nic wytłumaczyć... – Mówi z pretensją w głosie, mimo iż stara się ją ukryć.
- Bo rozumiesz… gdybyśmy byli razem, ty mówiłbyś mi te wszystkie rzeczy, które ja chcę usłyszeć. Tylko one trzymały by mnie przy życiu, karmiłbyś mnie nimi, a ja połykałabym je łapczywie. A potem rozmyślałabym o nich godzinami, po nocach, aż bym cię pokochała tak naprawdę, że nie umiałabym już bez tych słów żyć. A potem ty odejdziesz i mi zostaną tylko te słowa, które sprawią że będę wierzyć, że wszystko było dobrze. Bo tak jest zawsze… Z wszystkich swoich związków pamiętam tylko słowa, którymi mnie karmiono. Moje byłe związki to tylko słowa, którym minął termin ważności. Po tobie nie chce żeby zostało mi cokolwiek, wtedy jest łatwiej zapomnieć i mniej boli.
- Jak możesz… Ja nigdy bym cię nie zostawił. Wiesz… Przy tobie czuję się szczęśliwy. Uzależniłem się od ciebie.
- Już to robisz.
- Co?
- Mamisz mnie nadzieją, że nasze pieprzenie jest jakieś magiczne i ma coś wspólnego z metafizyką. Nie ma w tym nic magicznego. Zaspokajamy tylko swoje potrzeby seksualne oraz potrzebę przebywania z drugim człowiekiem. Dobrze wiesz, że to nic nie znaczy. Mówiłam Ci od samego początku, żebyś się we mnie nie zakochał. Tego się trzymaj..
Zamilknął na chwilę, a potem położył dłoń na moim rozgrzanym policzku. Pochylił się nade mną. Gdy mówił, jego usta ocierały się o moje wargi, a ja oddychałam jego oddechem…
- Wtedy kiedy to mówiłaś już było za późno. Więc się chyba nie liczy. To tak jakby dopisać jakiś warunek po tym, jak umowa została już podpisana…
Serce zaczyna mi bić coraz szybciej, bo sytuacja wymknęła się spod kontroli. To nie tak miało być! Znamy się tak krótko, a mam już tyle jego słów… Patrzę mu w oczy. Trwamy tak, mijają minuty i faktycznie, czuję to. Miał rację, czuję tę cholerną magię.

Jakoś tak się stało, że uwierzyłam, że tym razem obejdzie się bez bólu i rozczarowania. Zawsze się wierzy, że akurat obecny partner, to ten na zawsze. Wierzy się, bo wynika to z pierwotnego strachu przed byciem samotnym. W sumie nawet nie jest to wiara, bo podświadomie wiemy, że szanse na „i żyli długo i szczęśliwie” są tak naprawdę marne. Każdy potrzebuje w coś wierzyć. Dla jednych jest to miłość na całe życie, dla innych, że zupa trzymana trzy dni w lodówce zyskuje na smaku… Jaki człowiek taka wiara. Ja uwierzyłam, kolejny raz… Jak to jest, że człowiek mając trzydzieści lat zachowuje się jak ośmioletnie dziecko wierzące w świętego Mikołaja!? Może tak to jest, że od dziecka uczą nas wierzyć w rzeczy, które nie istnieją… Uwierzyłam i było nam świetnie. Czasami spędzaliśmy całe dnie w łóżku, jedząc i kochając się na przemian. Z racji pracy nie mogliśmy robić tego zbyt często. Spotykaliśmy ze swoimi rodzinami na tych wszystkich niedzielnych obiadkach, myśleliśmy o wspólnej przyszłości. Przyszłości, która w naszym wieku jest już poniekąd teraźniejszością. Rozglądaliśmy się za wspólnym mieszkaniem, bo przecież i tak wolny czas spędzaliśmy razem, raz u mnie, raz u niego. Nawet znaleźliśmy kilka ciekawych ofert. Byłam szczęśliwa jak nigdy dotąd. Minął rok, dwa, trzy lata… A my kochaliśmy się tak samo mocno, a czasami miałam wrażenie, że nawet mocniej. I tak któregoś dnia coś zaczęło się psuć. Teraz widzę, że psuło się od jakiegoś czasu, wtedy było to dla mnie niepojęte, że nagle z dnia na dzień jakaś osoba znika z twojego życia. Chyba żeby umarła, ale to inna sprawa, bo wtedy zostają ci po niej ubrania, rzeczy i nie zatrute wspomnienia…
I odszedł. Zostawił mnie z tymi pieprzonymi słowami, które odmierzały mi czas za dnia. Zaczęłam więcej spać. Przez sen się nie tęskni. Pragnęłam tego snu. Głowa huczała nadmiarem słów. Słowa wypływały przez oczy… I już wiele słów upłynęło od tamtego czasu. Zostały ze mną dwa najważniejsze, które jakoś nie chcą przeminąć. Przypominają o jego istnieniu w chwilach, gdy czuję się totalnie rozbita. Leżę wtedy w łóżku z pustą butelką po winie obok, ze wzrokiem utkwionym w sufit, który znam na pamięć, a czaszkę rozsadza echo słów: „kocham cię, kocham, cię, kocham cię…” Właśnie wtedy nienawidzę go najbardziej. A on mami teraz inną do której odszedł. Obdarowuje ją, zasypuje tymi słowami, które należały do mnie, które mi zabrała. Cieszę się, że teraz ona dostała swoją szansę. Zobaczy jak to jest, kiedy zostajesz z najpiękniejszymi słowami, na które nie ma dowodu w rzeczywistości...

4844 wyświetlenia
120 tekstów
43 obserwujących
  • Sheldonia

    26 March 2015, 11:40

    Napisalam maila:)

  • 26 March 2015, 00:01

    Hej! Jeśli się zgodzisz, to chciałabym Twój tekst wykorzystać na egzaminie do Państwowej Wyższej Szkoły Teatralnej, ale potrzebowałabym nazwiska autora.
    Czy mogę liczyć na kontakt? [email protected]

  • Spryciu

    23 February 2012, 18:16

    Bardzo życiowe i prawdzie wręcz namacalne są emocje postaci a zarazem narratorki. Doskonale można się z nią utożsami i łatwo zrozumieć. Pojąć jej postępowanie na podstawie własnych przeżyć. Ja jednak nadal będę zachowywać się jak ośmioletnie dziecko...

  • Albert Jarus

    13 February 2012, 09:18

    Aj... ładnie, cóż więcej...

  • migotka21

    13 February 2012, 05:17

    Opowiadanie pierwsza klasa, takie realne. Niestety wielu facetów postępuje w ten sposób. Rewelacyjne piszesz !

  • Sheldonia

    12 February 2012, 21:19

    Dziękuję Wam wszystkim:)
    Przemku, przyjaciel z bonusem albo seks przyjaźń jest świetna do momentu, aż któraś ze stron się nie zakocha. I zgadzam się, że są to przeważnie kobiety. Taka nasza wada fabryczna;)
    Doroto... Chyba masz rację. To zastanawiające, bo dopiero po Twoim komentarzu zdałam sobie z tego sprawę;) Romantyczny pesymizm hmm... może to z tęsknoty za miłością;)

  • Przemio

    12 February 2012, 17:41

    eh, chyba każdy marzy o seks przyjaźni ; D zazwyczaj to kobiety pierwsze zbyt szybko się przyzwyczajają i chcą czegoś więcej ale mimo to, znów bardzo ładnie opisałaś relacje damsko- męskie ; )
    pozdrawiam : ]

  • Canaletta

    12 February 2012, 16:27

    Prawda. Moje myśli są zapchane jego słowami, tak, jak i Twojej bohaterki... Hah. Ślicznie, Lauro.

  • Pinky

    12 February 2012, 15:35

    I zostają nam tylko słowa.
    Chciałabym móc wierzyć tylko w to, że ta zupa po trzech dniach jest lepsza... życie byłoby prostsze.

    Jak zawsze - bardzo mi się podoba. ;)

  • little_tears

    12 February 2012, 13:14

    Naprawde cudowny tekst i taki rzeczywisty... Dokładnie rozumiem uczucia podmiotu lirycznego... genialnie ujołes tą sytuacje