Menu
Gildia Pióra na Patronite

Ty wiesz...

Sheldonia

Sheldonia

Letnia noc. Ona (U) i on (P) siedzący na podłodze na balkonie. Butelka wina wędruje z ręki do ręki, z ust do ust.

U: Żal mi trochę…
P: Czego?
U: Straconej przyjaźni z mężczyzną, która trwała 5 lat…
P: A co się stało?
U: Zakochaliśmy się w sobie.
P: Byliście razem?
U: Nie.
P: Jak to się skończyło?
U: Powiedziałam mu prosto w twarz, że nie chcę być jego przyjaciółką. Zrobiłam to wbrew sobie. Ale wiedziałam, że będąc „przyjaciółmi” on nigdy nie zakocha się w innej i nie będzie mógł być szczęśliwy w taki sposób, na jaki zasługuje. Czytałam gdzieś, że każdy człowiek ma takie jedno kłamstwo, którego najbardziej w życiu żałuje. Dla mnie takim kłamstwem są właśnie te słowa, że nie chcę być jego przyjaciółką.
I wiesz, nie walczył. Po prostu się poddał, jakby to nie było ważne. Chociaż wydaje mi się, że to dobrze, bo oboje byliśmy już zbyt zmęczeni ciągłym udawaniem…
P: Brakuje ci go?
U: Tak. Chociaż staram się o nim nie myśleć. Ale czasami się zapominam, że go już nie mam. Gdy przytrafia mi się coś na co długo czekałam, nie raz wyjmuję komórkę by napisać mu o tym w sms’ie… ale potem sobie przypominam, że przecież już nic nas nie łączy, a w spisie telefonów nie ma już żadnego numeru pod literką „w”… Chyba wtedy brakuje mi go najbardziej. Kiedy nie mogę się podzielić z nim swoim szczęściem, bo już nie jest kimś kogo to obchodzi.
Brakuje mi go w tych wszystkich miejscach, w których spodziewam się go spotkać przypadkiem. Brakuje mi jego spontanicznych napadów śmiechu w sytuacjach kompletnie beznadziejnych. Brakuje mi takiego poczucia, że posiadam ważną więź z drugim człowiekiem, że on jest dla mnie, a ja dla niego. Że mogę zadzwonić do niego w środku nocy, a jedyne o co będzie zły, to o to, że dzwonię, a nie przychodzę od razu do jego mieszkania. W środku nocy! Brakuje mi poczucia, że jest ktoś kogo obchodzą moje problemy i zrobi wszystko, by mi pomóc je rozwiązać. Brakuje mi go na tych wszystkich spotkaniach z naszymi wspólnymi znajomymi, bo nie mam z kim wymieniać porozumiewawczych spojrzeń, które nie potrzebują słów. Za to nienawidzę tej ciszy jaka zapada przy stole, kiedy ktoś wspomni jego imię… Tak, cholernie mi go brakuje. Po prostu jako człowieka, którego się uwielbia.
P: Czemu nie spróbujesz się z nim pogodzić? Przeprosić?
U: Jest mi wstyd. Wstyd, że człowieka którego znałam tak dobrze i tak długo potraktowałam w ten sposób. Wydaje mi się, że jest już za późno. Że było już za późno kilka sekund po wypowiedzeniu mu tych słów prosto w oczy.
Zastanawiam się czasem, czy na przykład nie zadzwonić w dniu jego urodzin, by złożyć mu życzenia, by wiedział, że pamiętam… Ale zaraz potem myślę: po co? Co to zmieni?
Gdy mijają ostatnie minuty starego roku myślę o tym gdzie teraz jest i kogo całuje, gdy niebo tonie w kolorowych płomieniach. I słyszę ten brak dźwięku telefonu, który zawsze dzwonił kilka minut po północy i rozmiękczał mi serce tym, że zamiast zwykłego „cześć” najpierw rozbrzmiewał jego szczery śmiech. A teraz spoglądam na telefon, a on milczy. Zastanawiam się, czy on też o mnie myśli w tych wszystkich chwilach, które zawsze spędzaliśmy razem, tworząc nową tradycję. Czasami mam wrażenie, że nawet mój telefon tęskni za jego głosem…
P: Co byś zrobiła, gdyby dziś zapukał do twoich drzwi?
U: Chciałby przeprosić?
P: Tak. Może nawet miałby bukiet kwiatów ze sobą.
U: Nie, on przyniósłby kwiatek w doniczce. Wie, że kwiaty cięte mnie zasmucają. Bo boli mnie widok piękna, które przemija tak szybko…
P: Niech będzie wiec, że stoi pod drzwiami z kaktusem w glinianej doniczce. Co robisz?
U: Spojrzałabym w jego zielone oczy, by zachować ich obraz w pamięci. Bo już nie pamiętam tak naprawdę jak wyglądały jego oczy, gdy się uśmiechał.
P: A potem?
U: Zamknęłabym mu drzwi przed nosem.
P: CO!? Dlaczego?
U: … bo zasługuje na coś, czego nigdy mu nie dałam i czego nigdy, by ode mnie nie dostał. Szczerości…

Później...
A W. stoi gdzieś tam na rynku z przyjacielem w tłumie ludzi odliczającym ostatnie sekundy starego roku i spogląda na wyświetlacz tej cholernej komórki, która od kilku lat w sylwestra bezczelnie milczy, a serce tak dziwnie boli.
- Wiesz, czasem mi jest trochę żal…

Dla W.
Przepraszam...

4845 wyświetleń
120 tekstów
43 obserwujących
  • Przemio

    7 January 2012, 08:53

    myślę, że po takich słowach by zmiękł ; )

  • Sheldonia

    6 January 2012, 19:30

    Nie odważyłabym się, bo możliwe, że mnie nienawidzi:)

  • Przemio

    6 January 2012, 15:04

    ładnie i szczerze opisane ; ) proponowałbym jednak z nim porozmawiać albo pokazać mu ten tekst, np. wysłać anonimowo listem ; ]

  • Sheldonia

    3 January 2012, 17:29

    Wam również dziękuję. Miło mi, że się podoba. To jest bardzo motywujące:) W sumie jest mi trochę lepiej ze świadomością, że ktoś miał podobnie, bo to chyba znaczy, że to nie była tak do końca zła decyzja...

  • Pinky

    3 January 2012, 15:16

    Najbardziej w tym wszystkim smuci mnie świadomość tego jak bardzo realna jest sytuacja z twojego opowiadania. Odtrącamy innych by im pomóc - jesteśmy dobrzy i źli jednocześnie.
    To piękne opowiadanie. Czytając, pomyślałam o osobie, która dla mnie jest właśnie takim "W".

    Pozdrawiam. ;-)

  • Canaletta

    2 January 2012, 17:13

    Tak, "Ty wiesz", dokładnie, wyraża więcej, niż tysiąc słów.
    A tekst... ech, szkoda gadać, bo żadne piękne słowa nie są wstanie tego opisać. ŻADNE. Jest po prostu prawdziwie, ślicznie i... wiem. Zrobiłam kiedyś to samo.

  • Sheldonia

    1 January 2012, 18:02

    Ja... bardzo Wam dziękuję. Ciesze, że się podoba. Przyznam, że ten tekst jest dla mnie bardzo ważny. Może i najważniejszy.
    Albercie, "Ty wiesz..." wyraża więcej niż tysiąc słów:)
    Pozdrawiam.

  • 1 January 2012, 17:04

    Do mnie także wróciły wspomnienia...
    :)

  • anita022

    1 January 2012, 17:01

    Przypomniałaś mi... super opowidanie

  • Albert Jarus

    1 January 2012, 16:17

    Zapomniałem dodać- tytuł dałaś...
    No, aż się wkurzam. 1 tak mówiłem.... nie musiałem nic mówić, tłumaczyć ona wiedziała....
    Idealny tytuł.