Menu
Gildia Pióra na Patronite

Legenda znad jeziora

Dydek

Legenda odnośnie jeziorka na zboczu Magurycza Dużego sięga połowy XVII w. Wedle Łemkowskich przekładów teren ten był w wyjątkowy sposób unikany odkąd tylko pojawiła się tam ludność. Z niektórych źródeł dochodziły najróżniejsze powody owego unikania tego miejsce, jednak jedna powtórzyła się kilkakrotnie. Legenda ta dotarła do nas z wielu zupełnie niezależnych od siebie źródeł.

Według owej legendy na początku XVII wieku kiedy prosta ludność wierzyła w najróżniejsze zabobony na jeziorko na zboczu góry padł blady strach. Pewnego pracowitego dnia, matka wysłała swoje córki po wodę do owego zbiornika. Gdy po kilku godzinach nie wracały matka poszła ich szukać. Spokojny wieczór w wiosce przerwał przeraźliwy krzyk mężczyzny, ludzie wychodzili z domów sprawdzając co się stało ujrzeli owego mężczyznę całego we krwi z głową swojej żony w rękach. Opowiadał on ludziom że szukał swojej żony i córek które poszły nad jezioro wiele godzin temu, a znalazł głowę żony pośród robaków dobierających się do niej nad jeziorem no zboczu. Podania mówią że wieśniacy wzięli wszystko co mieli pod ręką, mężczyzna zabrał sierp którym kosił owego dnia zboże i poszli szukać córek , jednak to co znaleźli ich przeraziło. Wszędzie nad jeziorkiem w cieniach pochodni były porozrzucane części ciała, wszędzie było pełno krwi. Jeden z wieśniaków zauważył nad przeciwnym brzegiem jeziora kogoś a raczej coś. Gdy padł na to „coś” blask pochodni ludzie ujrzeli postać, jakby wilka, wysokiego na dwa metry, ubranego w długi płaszcz i kapelusz. Można by uznać iż to był człowiek jednak twarz jego była w kształcie psiego pyska, a oczy cale czarne, niczym diabła. Nagle rozległ się przeraźliwy krzyk niby zwierzęcia i szaleńca w jednym. Wieśniacy zaczęli uciekać do wioski. Gdy nastał poranek, mieszkańcy zebrali się większą grupą i poszli nad jezioro. Bo wczorajszej nocy nie było śladu. W blasku wschodzącego słońca jeziorko wyglądało uroczo. Po powrocie do wioski, życie wróciło do normy, no może poza jednym wyjątkiem. Owy mężczyzna który stracił córki i żonę owej nocy widziany był ostatni raz. Niektórzy mówią że z rozpaczy targnął się na swoje życie, inni zaś przysięgają iż widzieli go nad owym jeziorem szukającego besti i chcącego wymierzyć sprawiedliwość.
Najstarsi z żyjących mówią iż pilnuje on jeziora przed zabłąkanymi wędrowcami. Na tym terenie do połowy XX wieku zaginęły tam jeszcze dwie osoby. Niektórzy mawiają iż nie obdarowali oni szacunkiem miejsca śmierci rodziny mężczyzny. Inni zaś straszą tym małe dzieci. Jednak czy aby na pewno to tylko bajki na dobranoc?

548 wyświetleń
13 tekstów
1 obserwujący
Nikt jeszcze nie skomentował tego tekstu. Bądź pierwszy!