CHORY KRAJ, A MOŻE TYLKO 100 LAT ZA MURZYNAMI(esemseska)
- Kocham Cię! Tutaj oczywiście emotki(serca)
- Też Cię kocham i bardzo bardzo tęsknię, więc, żeby zabić tęsknotę i pragnienie całowania Ciebie, wyszedłem do ogrodu.
- Też bardzo tęsknię.(emotki - twarze z sercami zamiast oczu) Nie przezięb się. Co robisz?
- Rozwaliłem balustrady, przetkałem rurę do kanalizacji, tą w słupku w płocie, zagrabiłem trochę liści i usunąłem stare spróchniałe gałęzie w krzewie forsycji.
- Wyhamuj, dbaj o kręgosłup.
- W porządku, schodzę z pola. Wydrukuj wykład Olgi Tokarczuk.
- Dobrze.
- Powoli zbieram się i wychodzę na autobus.
- Nie zapomnij rezonansu.
- Co tam?
- Jestem na miejscu, dostałem piąty numerek i pokornie,ale ze śmiechem czekam?
- ?
- Wypełniałem druk zgłoszenia się do leczenia. Stanęła przy mnie osiemdziesięcioletnia weteranka komuny i łypie mi w papier. Zauważyła to recepcjonistka i kazała jej usiąść, poczekać, dać nogom odpocząć. Przypomniała o RODO. Baba na to, że niczym ważnym tu nie handlujecie, więc nie ma co ukraść, a poza tym jest nauczycielką emerytowaną, a nie sędzią. Cała poczekalnia rykła takim śmiechem, że naprawdę kocham ten szalony kraj za takie sytuacje.
- emotki (żółte twarze,z ciurkami łez)
- Dzieje się! Przyszła kolejna komunistka i wykłóca się z recepcjonistką, że ma ją lekarz dzisiaj przyjąć. Okazuje się, że ma skierowanie na dwudziestego pierwszego stycznia. Klasyka. Dusza moja widzi znowu PRL.
- Bawisz się widzę świetnie!(emotki ze śmiechem)
- Służba zdrowia na śląską kasę chorych nigdy mnie nie zawodzi. Wszystkie mnie nie zawodzą.(emotki z ciurkami lejącymi się łzami z oczu)
- Tylko nie dostań zawału ze śmiechu.
- Jak już, to wolałbym przy szczytowaniu tak zwanym w sypialni, ale tymczasem dowiedziałem się, że na razie jeszcze pani doktor przyjmuje pacjentów z piątku, czyliż będzie to długie popołudnie.
- Kocham Cię.(emotki - serca) Wrócisz ze mną. Nie ma tego złego.
- Kocham Cię(emotka z promieniującym sercem falami miłości) Jakaś pięćdziesiątka teraz się awanturuje. Brzydka jak Niemcy. Rży, że od kwietnia czeka na wizytę i nie może się dostać, żąda natychmiastowego przyjęcia bez kolejki. Krzyczy, że to chory kraj. Dziadek z poczekalni mówi jej, aby wzięła z tym esesmanem, co mu jeździ jaja huśtać i wtedy w zdrowym kraju będzie się rehabilitować. Znowu salwy śmiechu i fanfary uznania ludzkości.
- Klasyka.
- Kurcze, ale lekarka wyszła i wziena ją bez kolejki. Ale nic. Dostała termin rehabilitacji na 10 czerwca i ząś rozdarła się, ale recepcjonistka nie ustępuje i baba poszła trzaskając drzwiami i pomstując na chory system, chory kraj i bezduszność ludzi.
- Niech idzie prywatnie. Stać ją. A tak, niech czeka jak wszyscy.
- Ten kraj jest naprawdę chory w temacie służby zdrowia, ale uwielbiam te sceny z korytarzy przychodni,gorzej, gdy muszę jechać do szpitala,strach się bać.
- Dobrze, że skończyłeś z corocznymi wyjazdami,dobrze, że to wreszcie koniec.(emotki z bicepsami)
- Pewnie. Musisz też iść na ten kręgosłup i razem pojeździmy se do sanatoriów.
- Pewnie.
- Przyszedł facet, młody. Ma pilne skierowanie. Recepcjonistka mówi, że wszyscy mają pilne skierowanie, więc proponuje mu 10 maja 2020.(emotki śmiech do rozpuku)
- Kocham dobrą zmianę na jeszcze lepsze, czyli dłuższe.(emotki, czzyli palce Victorii)
- Sarkazm wyczuwam.
- Nie, to autentyczny patriotyzm i uwielbienie dla prezesa.
- Upoważniłem Cię do dokumentacji, co było nie w smak recepcjonistce.
- Spoko,też ją mobbingują, tak nikt by nie miał wglądu w ewentualne błędy.
- Po lekarzu.
- Czyliż po?
- Tak, ale czekam na termin. Jest zadyma. Babcia wyszła po zabiegu, powiedziała, że boli ją głowa i padła. Wynieśli ją do gabinetu i tam zbiegło się paru lekarzy.
- Grubo.
- Stąd do wieczności, podsumowanie polskiej służby zdrowia. Czekam, na razie rumor tu jak w ulu. Próbują ją odzyskać.
- Ja pier...
- Jest patrol policji i prokurator, mają gorąco.
- Szok. Sen wariata normalnie.
- I tak przy jesiennym w pełni księżyca wtorku, wynieśli pacjentkę raz na zawsze uleczoną, w czarnym i na noszach worku. a ja - prądy, ćwiczenia, masaż, laser i na 27 maja przyszłego roku. Idę do ciebie.
- .urwa, przychodź! Idź stamtąd.
-Idę, choć w sumie taka fajna tragi farsa, typowo nasza.
- Ty, a powiedz mi Kochanie, czemuś Ty nazywał ją recepcjonistką, przecież to nie hotel, tylko szkoła życia, droga krzyżowa, czy jak to nazwać.