Menu
Gildia Pióra na Patronite

Krok

Anvaine

Anvaine

Kiedyś założyłam się, że można napisać całą stronę słów, o zaledwie dwóch krokach bohatera/ki, który/a wychodzi na ulicę. Oto co powstało.

Kiedy na wpół senne słońce już z wieczornym firmamentem nieba powoli przykładało promienisty policzek ku wąskiej linii majaczącego w oddali horyzontu, mała tajemnica obudzonego księżyca powoli rozbrzmiewała miękką melodią poznania, by w świetle radosnych uśmiechów zatańczyć przed ciekawskim spojrzeniem uniesionym w niebo. By móc także napawać swoim wyobrażeniem nigdy nieodgadnione myśli, postronnego obserwatora cichych zmian, kryjących się w codziennym rytuale przejścia świtania w nocny bal eterycznych wizji pożądania i sennych uderzeń serca, które pragnęło zrozumienia.
Wtedy to też na wyłożoną kocimi łbami ulicę - nieznanego nigdzie miasta, o wdzięcznej nazwie, którą rozumieją już tylko najstarsi z mieszkańców, a której nigdy nie usłyszy puste serce obijające się o występne ciało zbrukane nierządem wielkich podłości - wyszła kobieta, której oczy zapatrzone daleko w przestrzeń między poznaniem, a eterycznością pragnęły dostrzec niewypowiedziane słowa cichych przyjemności odchodzącego dnia. Tęczówki otoczone płynnym wyobrażeniem magii westchnienia przetoczyły swoim błękitem podobnym do harmonijnego dźwięku najdalszej z gwiazd, po powszednich przedmiotach mijanych bezwiednie przez przypadkowy tłum i niekiedy znudzoną masę istot, które zapewne nigdy w pełni nie docenią użyteczności materii przechowywanej przez niewybrednych handlarzy dbających jedynie o jutro własnego życia.
Pierwszym spokojnym i przepełnionym eterycznością krokiem wydawała się mówić, że miejsce, które właśnie odwiedza mogłoby bić pokłony w podziękowaniu za to, że niebiosa zesłały ją właśnie tutaj. Krok delikatny, acz stanowczy niekiedy przepełniał trwogą, że może to, jest tylko wyobrażeniem rozpędzonego z zachwytu umysłu świadka jej przybycia, kiedy ostrożnie poprawiała aksamitne włosy w duecie z wiatrem, który sam z siebie tańczył pogodnie w jej puszystych lokach, na końcach ich kosmyków. Zatrzymała się swobodnie dając sobie chwilę na życiodajny, miękki oddech.

c.d.n.

9083 wyświetlenia
108 tekstów
5 obserwujących
Nikt jeszcze nie skomentował tego tekstu. Bądź pierwszy!