-Jezu! Nie wytrzymam, puszczę! Puszczę! Nie dam rady! Trzymam cię, synku, trzymam! - krzyczy kobieta, która trzyma się balustrady balkonu. Z domu wydobywają się płomienie i dym. Kobieta zwisa z zewnętrznej strony balkonu, w jednej ręce trzyma dziecko, a drugą trzyma się barierki. Na całe to zdarzenie spogląda Stroop i jego ludzie. Śmieją się i nie mogą się doczekać, aż kobieta upadnie. Ta jednak kurczowo się trzyma i nie poddaje. Niemcy, wyzuci z wszelakich odruchów ludzkich, kibicują kobiecie, aby spadła. Od nich bije uczucie radości, triumfu i przewagi. Kobieta ma mętlik w głowie, kotłują się negatywne myśli, strach i przerażenie. Kobiecie wpadła do głowy myśl, że nigdy nie była po zewnętrznej stronie balkonu. Kawę piła kiedyś na balkonie. Teraz, zamiast zapachu kawy, smród dymu. Zniekształcenie zdarzeń. Inny kosmiczny wymiar. Zagłada. Przed wojną, gdy kobieta piła kawę na swym balkonie, potrąciła filiżankę. Ta upadła i się stłukła. Trochę to zasmuciło kobietę, bo filiżanka była z jej ulubionej zastawy. Pomyślała, że to tylko mała niewinna balkonowa tragedia. Nie przypuszczała, że będą wkrótce wielkie balkonowe tragedie...