Menu
Gildia Pióra na Patronite

Obserwacje Rosiczki

WilceeQ`

WilceeQ`

Jestem... Sama. Całe życie otacza mnie tłum ludzi a mimo to tkwię w beznadziei dnia wczorajszego. Nie mam możliwości by wstać i iść, by biec czy śmiać się z jutra. Stoję, trwam, żyję... Przecież to też się liczy. Najważniejsze jest, że inni pozwalają mi odżywiać się, wydalać... Oddychać... Przecież to najważniejsze. Nikt bowiem nie zasługuje na odebranie mu potrzeb najwyższego rzędu, tych podstawowych, a co za tym idzie tych najniższych. Pamiętam, że kiedyś rysowało się piramidę i tłumaczyło, że na samym dole jest ileś cech a im wyżej się wspinamy, tym szybciej i wyłącznie wtedy, możemy dobrzeć do naszego spełnienia. Tylko, co jeśli najtrudniejszy szczebel jest pusty... Jak bunkry, które niegdyś chroniły tysiące istnień... dziś są tak samotne, zapuszczone... One pamiętają wszystko, ale o położeniu niektórych nawet nikt nie wie, ich przyjaciele, kompani, rodzice - zginęli... Tak jest też z nami... Krok po kroku kiedy chcemy iść wyżej, ktoś nas opuszcza. Nieodwzajemniona miłość, zdrada, zakłamana przyjaźń, wyższe stanowisko, nowa praca, zwierzak. Co gorsza komputer, notebook, tablet, intendo, samolot... Po co wymieniać dziwne nazwy? Najzabawniejsze jest, że każdy z tych podległych wyrazów ma swoje zastosowanie - ważniejsze i częstsze niż "człowiek". Czy ktokolwiek kiedyś ucieszyłby się gdyby w paczce od mikołaja, prezencie na urodziny, podarunku na imieniny czy choćby darowiźnie był... Człowiek? Zwykła istotna z uśmiechem, rozpostartymi ramionami, biała, czarna, czerwona, żółta - mamy różne barny, ale nie mamy zastosowań. Nie nadajemy się na prezenty... Dlaczego? Przecież tak często ktoś się nami bawi, psuje nas, składa do kupy, bije, zalewa alkoholem, wyrzuca, nudzi się nami... Dokładnie tak samo jak prezentem, a mimo to gdybyśmy przyozdobili się kokardą i wyszli w świat spotkalibyśmy się z pogardliwymi spojrzeniami.
Nas... czyli jest was więcej niż "ja"? Dlaczego więc piramida kończy się na jednostce? Osobowość przecież może mieć rozdwojenia, a kamyczek nieopodal mnie jest przełamany poprzeczną linią i z jednej strony pokolorowany na biało, bowiem jest cały czarny. Ying i Yang - Dobro i Zło. Kolejna litania jaką mamy w sobie, a mimo to sprowadzamy wszystko do "ja". Z rzadka dokładamy to tego "my", a przecież nie możemy być prezentami. Nikt się z nas nie cieszy... Kiedyś było inaczej. Kiedyś, kiedy na plantacje przychodził Człowiek, bardziej ludzki niż jego właściciel, ten się cieszył. Jego Pan był zadowolony, bowiem otrzymał taki prezent, ale dlaczego tylko wówczas? Nie można cieszyć się z podarowania komuś siebie - dobrowolnie? Przecież spoglądając na tenże "prezent" widzimy te same dłonie, stopy, oczy, serce... Przecież stoi przed nami lustrzane odbicie a my nie umiemy dziękować za to, że jest obok nas... tak całkiem bezinteresownie. Te słowo umarło wieki temu... tak przynajmniej mawiają. Wiecie co znaczy? Wyjaśnię wam:
Bezinteresowność - szlachetne postępowanie bez oczekiwania korzyści z niego wynikających.
Czytając dalej...
Bądźmy bezinteresowni – to się nam na dłuższą metę opłaci.
Przykro mi z tego powodu, bowiem wszystko podszyte jest kurtyną ciemnych mar, czyhających na korzyść...

Ciemności moja,
matko przegranych,
kochanko obłudnych,
kwiecie zwycięzców.
Naucz mnie kochać
bezinteresownym darem
wschodzącego słońca,
wyłaniającego się księżyca
i pokonanego szaleńca,
proszącego wyłącznie
o miłość, tak cielesną
jak duchową...
Błagającego o szczęście
bez dodatkowych kosztów...
Skamlającego o bycie
wśród żywych szczęściarzy...

Marność nad marnościami ciała człowieczego... Skoro nawet mój ojciec pragną mnie oddać. Sprzedać i pozostawić... A wszystko przez błąd i bezinteresowność przyjaciół, którzy pozwolili skoczyć mi pierwszej zarzekając się, że sprawi mi to niezapomnianą rozkosz...
Wybite kręgi, pęknięty kręgosłup, połamanie nóg i ręki w trzech miejscach... Skok życia. To na pewno... Nigdy wcześniej, nie czułam takiej radość niż podczas lotu. Byłam pierwsza, ufałam im, spełniłam płoche marzenie a skończyłam tutaj...
Przyczepiona do łóżka, wkuta w wózek inwalidzki, na którym ledwo siedzę, przywiązana do czterech ścian z prętami by nie przyszło mi do głowy znów szybować, zdana na aparaturę...
Konająca życiem... Konająca... Rosiczka, która oczekuje tylko chwili by pokąsać, w końcu Słabi ludzie najczęściej uważani są za zbędnych... Niezdolni nie mają racji bytu, a głupcy prawa oddychania... Dziś pomaga mi w tym maszyna, nie dziękuję jej. Chciałabym bowiem pożywić się nią jak muszą, zmusić by przestała oddychać, ale nikt mi na to nie pozwoli. Specjalna opieka. Nawet mój dom, do którego chciałam wracać, wolał stać prawie pusty... bez mojego oddechu, bicia serca... Z braku bezinteresowności mojej rodziny i przyjaciół pozostałam tutaj...
Dziś chciałabym być prezentem dla kogoś, kto ucieszy się gdy spojrzy w moje oczy, które jako jedyne pozostały takie jak niegdyś... Nie chcę współczucia... politowania, zrozumienia... Chcę być prezentem... ucieszyć kogokolwiek... O tak wiele proszę?
Pierwsze z suchych łez przesunęły się przez moją twarz, pierwsze i ostatnie... Ktoś kiedyś powiedział, że i one się kończą...
Miał rację...

Rośliny przecież nie płaczą,
to jedynie ogrodnik; od czasu do czasu je podlewa.

7869 wyświetleń
84 teksty
52 obserwujących
  • Lacrimas

    2 September 2012, 20:40

    No, Wilczku... masz szczęście, że tu jestem akurat teraz i mogę dostrzec Twój tekst. Nie lubię być banalny. W pewnym sensie będę musiał, bo pisząc o urzekaniu, nie wynoszę się ponad przeciętność językową. Poruszyłaś tutaj niezwykle istotne kwestie. Muszę tylko wprowadzić malutką poprawkę - człowiek jest najwspanialszym podarunkiem, jaki można otrzymać od losu. Przynajmniej tak jest w moim świecie. ;)

  • CzerwonaJakKrew

    2 September 2012, 13:18

    Poruszyłaś każdą cząstkę mnie….. Pięknie to za mało powiedziane...