Menu
Gildia Pióra na Patronite

LEGENDA BESKIDÓW

fyrfle

fyrfle

Jedna z beskidzkich legend mówi, że tutejsze miliny wdrapują się na dachy góralskich domów, bo chcą osobiście spojrzeć w bazyliszkowe oczy "Czarciego Wierchu", czyli Babiej Góry i ona powiada,ta piękna legenda, że kiedy im już się to uda, to Diablak na wiele miesięcy niecha ofiar, bo milknie zawstydzony i wzruszony pięknem, które każe mu czynić pokutę w ciszy i spokoju wnętrza. Wtedy milkną też sługi czarciej góry i diabelskiej warowni - wiatr, deszcz i anioł czarci , który powoduje wszelkie tam pobłądzenia.

A było to tak. W Beskidach,pod Babią Górą mieszkali gazda i gaździna. Ich życiem była praca. Gazda pracował na kolei, a gaździna w społemowskim sklepie we wsi. Mieli ze dwa hektary ziemi, konia mieli, wybudowali dom, czyli rozbudowali ten po dziadkach i po rodzicach,chlew mieli i oborę mieli, mieli stodołę i kurnik mieli, drewutnię mieli i piwnicę mieli, a w nich mieli dwie krowy, trochę owiec mieli, kilka kóz mieli, psa imieniem "Sekretarz" mieli, dwa koty mieli, kurów mieli z kopę, kaczek ze trzydzieści, w tym francuskie, indyki mieli i gęsi mieli, i oczywiście króliki mieli, bo jakżeby mieć nie mogli, a do tego wszystkiego pięcioro dzieci mieli. Pewnikiem na więcej im już czas nie pozwolił, w którym mało było czasu na miłość, choć kochali się jak dwa janiołecki z samiśińkiego nieba tutaj zesłane dla pocieszenia rodzaju ludzkiego.

To było dawno dawno temu. Będzie jeszcze przed zaprzysiężeniem na drugą kadencję prezydenta Aleksandra Filipińskiego. Dzieci nie chciały gospodarować. Jedne pojechały w Polskę, drugie pobudowały się we wsi i wystarczył im chleb z pracy najemnej w jakiejś montowni koreańskiej, niemieckiej, czy angielskiej czegoś lub we fabryce tysz ościennych produkującej elektronikę jakąś do czegoś dla obcych. Inne jescyk i to je najgose pojechały do Nimcówf i tam o zgrozo popadli w uzależninie od ojro, jak psyjezdzajum, to nawetsik niekcum iść do kościoła i gadaajum, że wstydzum się tam iść, bo co Eurpkejczyki im powiedzum jak wrócom do cywilizacji.

Sprzedali hektary, konia oddali do schroniska, a z krów, bo stare i z kóz zrobili sobie kiełbasę. Trzymali ino kury, psa i kota. A przez całe życie nie jeździli na żadyn wywczas i na inksze ksiuty nie chodzili, czyli kino i tyater. Nie marzyli nawet o tym, obojgu, to przez myśl nigdy nie przeszło, bo robota musiała być zrobiuno, a bydląta dopatsune. Ino tylko chcieli na Diablak wlyść i zobocyć cołki tyn świot z jego wierchu. I w pewnum wigilie w tamten czas pojechali pekaysym, jescyk nie zamordowanym pses cwonych i dla cwonych hen as do tyj Zawoi hen tam i leźli ku diabylskimu wirchu i sie ćymno zrobino, a uni szli i lyźźli wciuns dali i dalyj. Nie wiedzieli, ze dioboł ich wiódł i nieopatrznie skrynćyly ze szloku w jakieś drzewa. I zaczyno sie burza śnieżno, a uni poczuli się zmęczeni zźymbnińci. Pomyśleli se, że łodpocnum do rana i pudum z rańca daalyj ku scytu. Przytulyni siędo się i w mroźe, śnigu i wietsysku zasnyli na wieki wieków.

Łobudził ich świnty Pieter i pado. Takieśta piękneśta dla Boga i całyj niebiańskij familyji, że Łociec i Syn postanowili, że zobocyta Diabloka ino kaajski inocej to bydzie. Łoboje zbudzita sie do zycia jako dwa pikne kwiaty i będzieta się piąć do nieba, aby spod niego zobaczyć szczyt Babieej Góry, i będziecie tam pod niebem, na dachach beskidzkich domów patrzeć w oczy Diablaka i zawstydzać go swoimi pięknymi kwiatami, że będzie milkł i pokorniał w pokucie za los, który wam sprawił.

Odtąd w Beskidach panuje zwyczaj sadzenia milinu bliźniaczo, że w górę, po ścianach domów, po balkonach i dachach pną się dwie rośliny i kwitną dwiema cudnymi kolorami.

297 598 wyświetleń
4773 teksty
34 obserwujących
Nikt jeszcze nie skomentował tego tekstu. Bądź pierwszy!