Menu
Gildia Pióra na Patronite

Droga

Cenos

Jechali wciąż tą samą drogą. Za każdym razem jak mijali znak z nazwą miejscowości, coś wracało ich z powrotem. Jechali już trzydzieści minut. W końcu odezwała się Elżbieta:

- Zajedź na stację.
- Po co?
- Porozmawiam z obsługą. Może będą znali przyczynę naszego kłopotu.
Zygmunt przyhamował i skręcił w lewo. Zatrzymał samochód na parkingu i wysiedli oboje. Zygmunt szybko złapał ją za rękę i powiedział:
- Nie mów im, że nie możemy stąd wyjechać. Powiedz, że chcesz zadzwonić na policję.
Przez chwilę patrzyli na siebie, aż w końcu Elżbieta skinęła głową i weszła do budynku. Jej mąż został na zewnątrz.
Elżbieta wzięła dwie małe butelki wody niegazowanej i przeszła do kasy. Gdy chłopak, przejeżdżał czytnikiem po kodzie kreskowym, Elżbieta zapytała:
- Macie tu może telefon?
- Nie, proszę pani.
- A można jakoś zadzwonić, zapomniałam telefonu, bardzo by mi pan pomógł.
- Mogę pani pożyczyć swój, ale prosiłbym o to, żeby pani nie wychodziła z nim na zewnątrz, tylko rozmawiała w mojej obecności.
- Dobrze, oczywiście.
Mężczyzna wręczył jej telefon i patrzył na nią, teraz uważnie. Elżbieta wcisnęła na klawiaturze dotykowej numer i oczekiwała, słysząc w głośniku dzwonienie.
Po chwili usłyszała głos:
- Tutaj policja, słucham.
- Proszę pana... - przez chwilę zastanawiała się co powiedzieć, by nie wyjść na wariatkę, rzekła więc:
- Proszę pana zepsuł się nam samochód i nie możemy dostać się do domu, czy mógłby nam pan jakoś pomóc.
- A co się stało, gdzie pani jest?
Elżbieta opowiedziała zmyśloną historię o zepsutym silniku i podała miejsce postoju.
- Dobrze, zaraz wyślemy do pani patrol, proszę zaczekać na miejscu.
- Dobrze. Dziękuję bardzo - rzekła Elżbieta i rozłączyła się.
Oddała telefon chłopakowi i podziękowała, zaś on odparł:
- Gdybym wiedział, że ma pani problem z autem, to z chęcią bym pani pomógł.
- Nie trzeba. Przyjedzie policja, to rozwiążemy problem. Dziękuję panu za chęci.
- Nie ma sprawy.
Elżbieta wyszła na zewnątrz i stanęła przed Zygmuntem. Zrelacjonowała mu wydarzenia i powiedziała, że teraz muszą tylko czekać.
- Myślisz, że to się uda? - zapytał Zygmunt.
- Nie mamy innego wyjścia. Musimy stąd jakoś wyjechać.
- A ten chłopak, co dał ci telefon, był jakiś podejrzany?
- Nie, nawet polecał swoją pomoc, ale nie zgodziłam się, powiedziałam, że poczekam na policję.
- No to dobra. Teraz tylko czekać - powiedział Zygmunt i ziewnął, zakrywając twarz ręką. Po chwili zauważyli nadjeżdżający radiowóz, który skręcał na stację. Zygmunt i Elżbieta wyszli mu naprzeciw i kobieta zaczęła machać rękami, by zajechał do nich. Jednak, gdy radiowóz zbliżał się, to zaczął się rozmywać. Po chwili zniknął i ze stacji wybiegł chłopak i krzyknął do nich:
- Może jednak pomogę!

16 457 wyświetleń
233 teksty
10 obserwujących
Nikt jeszcze nie skomentował tego tekstu. Bądź pierwszy!