Menu
Gildia Pióra na Patronite

Jaskółka

Jaskółka mieszkała sobie w przyklasztornej oborze, którą prowadziły mieszkające w klasztorze zakonnice, więc szczęście tej jaskółki na tym polegało, że mogła sobie spokojnie gniazdować w oborze klasztoru żeńskiego, gdzie żaden państwowy lub unijny kontroler nie zaglądał, bo się po prostu zakonnic bał, gdyż fucząc jakieś unijne zasady naraziłby się na zemstę srogą kapłanek i służebnic Boga, przez stosowny zakaz praktyki w promieniu 1000 kilometrów, wydany przez odpowiednie władze świeckie i za aprobatą normalnej, a przeważającej część opinii publicznej, która szczerze tutaj nienawidzi, jak mówią i piszą tutejsi eurokołchozu . Więc jaskółka spokojnie sobie pofrunęła na trzecie piętro monumentalnego klasztoru, na Balkon siostry Frezegundy i tutaj dostąpiła wspaniałości natury, bo oto przed południem, jak cud spadł bordowy kwiatek werbeny ze skrzynki siostry Hryzostomy, której cela i balkon celi, były powyżej na czwartym piętrze - spadł pomiędzy żółte kwiaty sanwitalii, fioletowe surfinii i białe smagliczki, i sprawił, że w skrzynce pełnej kolorów oraz zapachów zrobiło się jeszcze bardziej kolorowo, wytworzył się jeszcze bardziej zachwycający klimat, jeszcze bardziej było interesująco, jeszcze mocniej zapraszająco, więc chwilę dosłownie później przyfrunął bielinek kapustnik, a zaraz po nim pszczoły miodne, i trzmiel woni i smaku głodny, jeszcze też za nim błonkówka anorektyczka, ruda w talii, i co było wielkim zaskoczeniem Drozophilla Melanogaster, czyli muszka owocówka, a ona, to pewnie pijana była sfermentowanym sokiem z niedojedzonego i porzuconego przez zwiedzających arbuza, który to arbuz był pochodzenia bałkańskiego, bo arbuzom sióstr jeszcze daleko było do późno sierpniowej dojrzałości, a czo za tym skutecznie podąża - tej polskiej słodyczy Podkarpacia. A popołudniu jaskółka zaobserwowała kolejny cud. Do starych, szarych budynków klasztornych, którym sypały się wiekowe tynki, przyszła na piechotę z tobołkiem na kiju, a szła ścieżką polną, pomiędzy łanami klasztornych zbóż - młoda, piękna w kształtach dziewczyna, pełna mocy minionych chwilę temu namiętności i rozkoszy. Wyelewały się w niej wszelkie dostępne grzechy cielesności męsko - żeńskiej. Doszła tutaj wypełniona też innymi radościami życia. Zamieszkała pomiędzy dużo starszymi od siebie, bardzo dużo starszymi i o wiele wiele starszymi służebnicami Pana, o włosach przyprószonych już bielą, o twarzach ugrudzonych rowami zmarszczek, jak grudniowa gleba po listopadowej orce głębokiej, traktorem sześćdziesiątką i pługiem trójskibowym nastawionym na skibę ostrą i głęboką. Dziewczyna sprawiła, że społeczność sióstr cudownie ożyła, co najlepiej było widać po twarzy księdza spowiednika, który przyjeżdżał chętniej, co przekładało się na to, że spowiadał trzykrotnie częściej, a i do pomocy przywoził księży z domu kapłana emeryta i jeszcze nie takie cudowności widywała jaskółka, bo i mleczność krów wzrosła i owce się pojawiły, więc królował smak buncu i bryndzy oraz wędzonym oscypkiem czuć było, kiedy autokary ze zwiedzającymi, a zarazem klientami zbliżały się do klasztoru. Żyła jaskółka pośród ludzi pięknem i szczęściem, ze szczęścia ludzi zrodzonym i jej ofiarowanym oraz oczywiście tym, że prawo za mury klasztoru nie ma wstępu.

297 715 wyświetleń
4773 teksty
34 obserwujących
  • 24 July 2018, 17:56

    Wybrnąłeś. :D
    Miłego wieczoru. :))

    • fyrfle

      5 February 2021, 13:02

      E no,ja naprawdę mam wyobraźnię,czy tam miewam. Pozdrawiam.

  • fyrfle

    24 July 2018, 12:06

    O dziwo jest to całkowita fikcja, którą zainspirował kwiat werbeny, który spadł z jednej doniczki do drugiej. Pozdrawiam.

  • 17 June 2018, 20:19

    Fajne, ale co Ty tam w żeńskim klasztorze robiłeś? :P
    Miłego wieczoru. :))