Menu
Gildia Pióra na Patronite

Rycerz

Sanny16

Sanny16

- Jam, Miłosz z Sianowa, iście rycerskim zwyczajem dam radę. Wyruszę na swym rumaku do walki z wiatrakami. Pomimo wielu przeciwności, niczym strzała pędząca do celu dam radę. Zostało mi już tylko pokonanie kładki i schodów...

- Zacny rycerzu jak sie wkradniesz dostaniesz coś nienaruszonego jako nagrodę

-Dobrze... a więc wyruszę w tą daleką podróż. Podróż usianą złymi dresami, punkami , metalami, skinheadami, Twoim bratem, Twoją rodziną. A gdy już do Ciebie dojdę, ujrzę Twe piękne oblicze. Popatrzę na Ciebie, Ty na mnie. Popatrzymy się na siebie razem. Wzrokiem obadam Twoją talię, i zatrzymam się na metalowych majtasach cnoty które są szczelnie zamknięte na klucz. Zacznę szukać klucza...

A więc podchodzę do Ciebie pewnym, lecz spokojnym i łagodnym krokiem... me ręce dotykają Twych włosów, policzków, ust... schodzą niżej, łapię Cię za majtasy i wpisuję kod. 123 ... Niestety nie pomyślałaś i karteczkę z kodem < by go nie zapomnieć > miałaś naklejoną tuż obok czytnika. Uważnie i dokładnie wpisuję kod. Raz, dwa, trzy. Wpisany. Słyszę lekki trzask, majtasy uchylają się . Pod nimi widzę już tylko twe ciało opatulone w lekką, powiewną tkaninę . Niebieskie tworzywo okrywa twe piękne ciało... Zbliżam się, tkanina rozwiewana wiatrem dotyka mej twarzy, dając uczucie spokoju i ukojenia...Lekko odchylasz mnie od siebie i hamujesz mego rumaka.

- Na to co mam w sobie będzie musiał jeszcze poczekać i przejść jedna próbę która definitywnie pokarze ze jesteś tym jedynym i to z tobą powinnam stracić swoja niewinność

- Jakaż to próba kolejna mnie czeka?

Spytałem zatroskany. Tyle już ich przebyłem, pokonałem niezliczone armie, mury i przeszedłem schody. Nie podobała mi się wizja następnej próby. Byłem już tak blisko u celu, celu który mnie ekscytował i podniecał. Po mym czole skapnęła jedna kropelka potu. Byłem zmęczony, zbyt wiele kosztowało mnie przybycie w te miejsce. Zauważając Cię, wróciły mi wszystkie siły. Lecz po tym stwierdzeniu me nadzieje opadły... a serce znowu zabolało .

-Nikt jeszcze nie dotarł tak daleko wiec trudności tego zadania ci nie podam. Widzisz tamte drzwi?? Za nimi jest ciemny pokój a na środku stoi biurko które jest zakryte różowa tkanina. Zdejmij ja i podpisz to co znajduje sie pod nią.

Z wielka niepewnością otwieram drzwi, próbuję wytężyć wzrok by ujrzeć biurko. Tak widzę już je . Stoi tam gdzie opowiadała. Z drżąca ręką zrzucam tkaninę i patrzę na to co jest pod nią <akt ślubu

- Akt ślubu...

Tego się pod tą tkaniną nie spodziewałem. Wiedziałem że róż oznacza coś ciężkiego do pokonania. Spojrzałem kątem oka na biurko, z pozoru zwyczajne, drewniane, brązowe. Jednak miało w sobie specyficzną magię, takie coś czego się nie da opisać, to się czuje, coś jak miłość. Unosiła się nad nim lekka poświata, a w jego lewym kącie leżały dwie rzeczy. Zapalona lampka i wieczne pióro... Popatrzyłem ponownie na akt ślubu, potem na pióro. Lekki ruch ręki w stronę pióra. Nie, jednak nie. Cofam dłoń by za chwilę ponownie spróbować sięgnąć po pióro. Cholera, znowu nie potrafię. Dlaczego? Czegoś mi brakuje. Już wiem...

- Muszę pocałować się z tą piękną, opatuloną tkaniną niewiastą, jej usta powiedzą mi co robić.

Czym prędzej wybiegłem i wróciłem do niej, znowu przybliżając się do niej, tym razem łapiąc ją dwiema rękoma mocno w pasie i przytulając do siebie .
Ona nie pewnym wzrokiem patrzy sie na to co poczyni ten młody rycerz. Bije sie z myślami. A jeśli mu nie podoła i go zniechęci. Nigdy tego nie robiła skąd może wiedzieć jak to sie robi. Czy to właśnie on jest jej pisany?? Ma zaryzykować ??

- Dlaczego chcesz sie upewnić?? Nie wierzysz temu co masz w środku?? Czy wy zawsze musicie mieć zadatek tego co chcecie wpierw by zobaczyć czy warto tyle poświęcić??

- Nie, ale liczyłem na jakiś pocałunek w usta przy okazji. Ale mam coś co Ci się spodoba.

Odpowiedziałem i wyciągnąłem zawinięty z biurka akt ślubu i wieczne pióro. Popatrzyłem na Ciebie, znowu oplatając wzrokiem już Twe ciało pozbawione tkaniny. Teraz widziałem wszystko dokładnie i byłem jeszcze bardziej zadowolony. Przystawiłem akt ślubu do Twych piersi, by mieć podpórkę i delikatnie zacząłem się podpisywać. Po podpisaniu wziąłem karteczkę i razem z wiecznym piórem dałem Ci do podpisu.

7453 wyświetlenia
79 tekstów
14 obserwujących
Nikt jeszcze nie skomentował tego tekstu. Bądź pierwszy!