Jakoś wewnętrzny głos,kazał mi się położyć i zamknąć oczy.Posłuchałam i zrobiłam to.Moim oczom ukazały się obrazy..
Zobaczyłam szwadrony Zła.Szło czwórkami w rzędy ustawione.Wszystko wokół w pustynię się zamieniało.Kwiaty więdły,traciły swe barwy.Ptaki milkły i umarłe na ziemię spadały.Wszystko wokół było szare i zimne. Zło i Śmierć razem szło. Zło, zakapturzone w czarnych pelerynach.Bez twarzy,jakby otchłań bez końca.W rękach trzymało sztylet z rękojeścicą w jakieś fantastyczne wzory wyryte. Śmierć,szła tuż na Złem.Z jej pustych oczodołów, co jakiś czas wystrzeliwały ognie świetliste.Niczym bomby samonaprowadzające ,szukały celu,aby życie komuś odebrać. Zobaczyłam siebie stojącą i drżącą,wystraszoną.Nie mogłam się poruszyć.Nogi mi ugrzęzły w jakiejś czarnej mazi. Gdy zło już do mnie zbliżało się,poczułam dobro i ciepło spływające na mnie.to był mój Anioł Stróż.Objął mnie i otulił swoimi skrzydłami.Tak trwaliśmy w bezruchu.Ja, wtulona w jego dobroć,on chroniący mnie. Lecz Zło i Śmierć okrutne są,nie dają szansy nikomu. Zło zbliżyło się....wyciągnęło sztylet.... Mój Anioł Stróż został ugodzony.Zło tak długo go dzgało ,póki siła z niego nie uleciała. Biel jego piór czerwienią pokryły się.Skrzydła bezwiednie opadły.Czułam jak traci moc,jak światło jego gaśnie. Zło zabiło mojego Anioła Stróża.
-"Co mam zrobić" - krzyczałam -"aby znów do życia przywołać go..."
Tylko cisza...głucha cisza wkoło panowała.Najpierw złowroga,teraz wraz z oddalającymi się Złem i Śmiercią w ciszę rozpaczy zamieniała się.
Chciałam otworzyć oczy,przerwać to...lecz nie mogłam.Jakaś siła trzymała palce na moich powiekach.
Teraz wypatruję mojego Anioła Stróża..Wiem ,ze poki w niego wierzę ,będzie pomału do sił wracał.Z tych śmiertelnych ran wyleczy się. Może,kiedy płaczę,moje łza spadają na jego rany i są balsamem.A każdy dobry uczynek,jaki wykonam względem innego człowieka,dodaje mu siły i blask przywraca. Tym razem Zło pokonało Dobro. Czuję się winna,że to przezemnie Anioł zginął.
Czekam...wciąż czekam...aż Anioł Stróż ukarze mi się zdrowy i uleczony.
o rety jakim cudem trafiłeś na moje opowiadanie;) tak dawno je pisałam... miło, że podoba się mimo niedopracowania już dawno miałam poprawić, to co wyrwało się spod kontroli (np odstępy) ale zawsze jakoś zapominam, lub brakuje mi czasu
dziękuję za chwilę poświęconą opowiadaniu pozdrawiam serdecznie:)
Dział z opowiadaniami to jak ciasto pełne zakalca, ale zdarzają się jednak jak widzę rodzynki. Wiedziony Twoim wpisem na forum uległem pokusie by tu zajrzeć, no i co widzę…to, że warto wrzucić pieniążek do fontanny, symbolizujący nieodpartą chęć, by powrócić tu znowu:)
No to ja codziennie sprawdzam i nie znajduję Twoich nowych myśli... zaczęłam sprawdzać wiersze ale i tam nie wstawiłaś nowych - nie wpadłam na to by zajrzeć do opowiadań a tu takie miłe zaskoczenie :) Opowiadanie suuper. Duży plus i pozdrawiam :)