Menu
Gildia Pióra na Patronite

'cudownych rodziców mam'

hotsugar

hotsugar

Jak co wieczór usiadła na parapecie i patrzyła przed siebie. Wzrokiem szukała ulubionej gwiazdki. Niebo pokrywała gruba warstwa chmur, nie zobaczyła więc tego, co chciała. Nic dzisiaj się jej nie udawało. Chciała jechać na dyskotekę, nie pojechała. Chciała posiedzieć dłużej na gg -nie dało rady. Kasa na karcie się skończyła. Nic, tylko klaskać uszami z radości. "Czemu traktują mnie jak dziecko? Przecież mam już prawie 16 lat! Inni mogą robić co chcą a ja? Czemu jest tak niesprawiedliwie?"

Rok później. "O co im chodziło! O co cała ta kłótnia? Przecież nic nie zrobiła! Spotkała się tylko z kolegą! To jakieś przestępstwo?! No jasne! Jeszcze szlaban na fona. Ge-nial-nie. Po prostu cudownie. O co im chodzi!?"
5 miesięcy później. Kolega stał się najbliższym przyjacielem. Ona od początku wiedziała o jego problemach z rodzicami i nie tylko. Tego dnia wiadomość od niego zaskoczyła ją jak mało co kiedykolwiek. Pokłócił się z rodzicami. Tym razem poszło już wszystko. Złamał mu się grunt pod nogami, wszystko to, co było dla niego podstawą. Głównie rodzina. Ojciec wyrzucił go z domu, matka alkoholiczka nazwała go złodziejem, bo zapomniała, gdzie rzuciła portfel. Wziął kluczyki i pojechał do swojego mieszkania. Nie było w nim zupełnie nic. Gołe ściany, stół i krzesło. To wszystko. Wiedziała, że to go załamało. Napisał jej pożegnalnego eska. W ostatniej chwili ojciec przyjechał do niego. Później było już tylko gorzej. Dużo gorzej. Teraz, pół roku później już zupełnie nie mają ze sobą kontaktu.
Teraz ona patrzy na to wszystko z perspektywy czasu. Znowu siedzi na parapecie. Tam najłatwiej jej jest skupić myśli, dojść do porozumienia samej ze sobą. Popatrzyła na swoje życie z perspektywy czasu.
Wychowywana zawsze bez ojca, zawsze miała tylko mamę i dziadków. To oni oboje zastępowali jej puste miejsce ojca. Gdy mama szła do pracy, zostawała w domu z dziadkami. W wieku 5 lat do dziadka zaczęła mówić tato, mówiąc, ze skoro nie ma tatusia, to dziaduś będzie jej tatusiem. Przez to wszyscy domownicy do dziadków zaczęli mówić babciu i dziadku.
Dzieciństwo było najpiękniejszym i jednocześnie najtrudniejszym okresem jej życia jak do tej pory. Co niedziela siedziała przy oknie i czekała, żeby tato przyszedł do niej, przytulił, dał pluszowego misia. Im była starsza tym mniej nadziei na to miała. W wieku 9 lat zupełnie przestała o tym myśleć. Dla niej rodzicami była mama i dziadkowie. Zresztą do teraz tak jest. To z nimi załatwia wszelkie wyjścia, oni kontrolują oceny i postępy w nauce. To im zawdzięcza opiekę gdy jest chora, gdy się źle czuje. To po dziadka dzwoni, gdy ucieknie autobus, to jego budzi, gdy sama zaśpi do szkoły.To dziadek zabrał ją na pierwszą lekcję gry na pianinie i robić latawce. Z babcią od zawsze piekły ciasta. Mama nauczyła ją haftować, udzielać pierwszej pomocy. To z Nią godzinami pisała dyktanda nad którymi płakała krokodylimi łzami. To Mama wiedziała o potajemnych spotkaniach z pierwszym chłopakiem, podsuwała książki warte przeczytania. Była zawsze najbliżej. Zrozumiała, że to dzięki nim ma takie życie jakie ma, dzięki nim ma szansę zdobyć wykształcenie, w przyszłości zawód. Ma gdzie mieszkać, ma przy sobie ludzi, których kocha ponad wszystko. Bez nich byłaby nikim. Kłóci się z nimi co chwila. Różnica pokoleń i charakterów, poglądów i podejścia do życia. Ale nie potrafi sobie wyobrazić życia bez nich. Są dla niej wszystkim. Cudowni są. Ma ich zawsze obok siebie.
Gdyby była w skórze jej przyjaciela nie potrafiłaby się pozbierać za nic. Sama nie wyobraża sobie znaleźć się w takiej albo chociaż podobnej sytuacji. On stracił wtedy sens życia, z nią pewnie byłoby tak samo.
Zawsze była ukochaną córeczką i wnuczką. Przez lata nie potrafiła tego docenić. Do dziś dzień czasami ma ich serdecznie dość, nie potrafi znieść przesadnej troskliwości. Ale dobrze zdaje sobie sprawę z tego, ze to tylko dlatego, że ją kochają ponad wszystko. Z całą pewnością może powiedzieć, że za nic nie chciałaby zamienić swojego życia na inne. W playerze cicho leci muzyka. A ona cicho nuci pod nosem. Tak. Ona ma cudownych rodziców....

40 329 wyświetleń
257 tekstów
90 obserwujących
  • marfefta

    28 February 2010, 14:47

    Dla mnie początek jest pusty i jakoś bez sensu napisany. Za to końcówka mi się podoba. Zdecydowanie za rzadko doceniamy to, co robią dla nas najbliżsi... coś o tym niestety wiem.
    pozdrawiam :)

  • 28 February 2010, 13:52

    Rozwiń wątek przyjaciela, rozwiń wątek ojca alkoholika, dodaj jakieś wspomnienie z czasów dzieciństwa. i jak piszesz opowiadanie to nie używaj zdrobnień charakterystycznych dla rozmowy 12latki. np " eski " - ale ogólnie plus. !