Menu
Gildia Pióra na Patronite
Mir

Mir

Idę ulicą. Wieczór. Chmury zakryły gwiazdy. Po obu stronach są domy. Jestem tylko ja. Ludzie w domach żyją swoim życiem. Ja tylko patrzę na ciebie. Cienie, które widać w oknach ich domów. W niektórych nie pali się światło.

W pierwszym oknie widzę jakąś parę. Przytulają się do siebie, całują. Ich cienie są takie delikatne, jakby w każdej chwili mogły się rozpłynąć.

Następne okno jest puste. A nie, czekajcie! Przystanęłam na chwilę by się przyjrzeć. Teraz widzę, niewyraźnie, bo próbują się ukryć. Dwoje ludzi, jedna osoba pochylona, druga stoi nad nią. Chyba krzyczy... Podniosła rękę z czymś, kształtem przypomina jakąś laskę. ...! Jeden cień uderzył ten drugi laską ! Słychać jęk... Nie, nie mogę na to patrzeć. Ruszyłam szybciej. O. Po lewej stronie coś się dzieje. W oknie stoi kobieta. Podchodzi do niej chyba mężczyzna... Tak, to mężczyzna! Objął ją i złapał za rękę. Pociągnął w głąb pokoju i... i zaczął z nią tańczyć!

Teraz jest dużo ciemnych okien. Coś się poruszyło w jednym z nich! To, to... Kto to? Ta postać jest łysa.To dziecko... Chyba jest chore na raka. Schowało się. Słyszę dźwięk pozytywki. Na okno padają plamki światła w kształcie gwiazdek. Mam nadzieję, że to dziecko będzie zdrowe.

A to okno jest bardzo nisko... Podeszłam do niego i zajrzałam do środka. Widzę dziadka, który siedzi w fotelu bujanym i czyta książkę. Koło jego nóg leży kot. Wszystko wygląda pięknie, ale on jest smutny. C-co to? Na stoliku koło niego stoi ciastko z palącą się świeczką. Za ciastkiem jest zdjęcie. To chyba on. On i jego żona? Ale gdzie ona jest? O jej... Ona chyba nie żyje... Dziadek spojrzał się w moją stronę. Schowałam się i przebiegłam na drugą stronę ulicy. Z tej strony tylko w jednym oknie jest światło. Jest tu kobieta. Siedzi na dywanie. Wkoło niej sa zabawki, ale gdzie jest dziecko? O. Idzie z ojcem. Położył dziecko kobiecie na kolanach i poszedł. Tak po prostu sobie poszedł. Jednak to dziecko jest szczęśliwe. Bawi się z mamą. Może ojciec po prostu długo pracuje? O, wrócił. Podszedł do kobiety i pocałował ją w czoło. Są szczęśliwą rodziną.

Ktoś mnie złapał za ramię!! Odwróciłam się. To tamten dziadek. Złapał mnie za rękę i pociągnął do drzwi. Otworzył je i gestem zaprosił mnie do środka. Gdy weszłam zaprowadził mnie do pokoju, który widziałam przez okno.

- Rozgość się. - powiedział - Dawno nie miałem gości, a ona nie chciałaby, bym samotnie obchodził jej urodziny. - wskazał głową na zdjęcie.

- Jak miała na imię? - zapytałam się.

Nie odpowiedział.

-Była taka młoda. Nie mogliśmy mieć dzieci. - powiedział łamiącym się głosem. - Lubisz herbatę? - nie czekając na odpowiedź poszedł gdzieś i po chwili wrócił z kubkiem. Postawił go przede mną.

-Uważaj gorąca. - powiedział i usiadł. - Przepraszam, że Cię wystraszyłem, ale zostań ze mną. Opowiem Ci o Annie, bo tak miała na imię moja żona.

Otworzyłam oczy. Jestem u siebie w łóżku.

18 812 wyświetleń
136 tekstów
7 obserwujących
  • Albert Jarus

    8 December 2011, 09:46

    O i to, że to był sen to ja uwierzę :)
    ładnie