Żywiec
I tak znalazłem się na żywieckim rynku. Cichym i spokojnym w czas październikowego słońca. Nepomucen też spokojny, nie musi intensywnie czuwać za ten niesforny i porywczy lud. Lud, który sobie upodobał on, który tu przemówił do niego. Wsłuchał się w ten lud. Czy coś zostało w kimś z tamtej cudownej chwili? Jest pięcioro sprawiedliwych i dobrych. Czasem słyszymy ich i czasem czynimy sobie wzajem czynną miłość.
Czasem, jak czasem to miasteczko jest pięknym i urokliwymi. Czasem te freski piękne, pełne artyzmu. Czasem figura świętego, stawiająca pytanie - kto ów, dlaczego, po co, i co z niego?
Czasem budynek urzędu, czasem wylęgnie się w nim ludzki optymizm, wiara w człowieka, w sprawiedliwość, bo faktycznie dokona się w nim sprawiedliwość.
Skwer Narodowych Sił Zbrojnych. Co roku w październiku, to perspektywa złotego wieku. Ziemia obiecana piękna. Mekka wrażliwego serca. Wielkie ukojenie. Piękniejszy odcień spokoju. Kapliczka refleksji, medytacji, kontemplacji. Mieszkanie Nirwany, która polega na zwolnieniu i wyhamowaniu serca, do poziomu, w którym krew płynie statecznie, wreszcie nogi gną się, a ciało spoczywa na ławeczce, chrzczonej kropidłem uniesionej psiej nogi.
Autor