Menu
Gildia Pióra na Patronite

*

doremi

doremi

https://www.youtube.com/watch?v=cT-HeYARWJw
Pewnej nocy trafiłam do miejsca, w które mnie kiedyś zabrałeś. Ruiny pałacu. Niechętnie przyjęłam to zaproszenie od podświadomości, ale otuliłam wzrokiem cały jego smutek. Widok odpoczął od naszych spojrzeń, ucichły głosy. Cały był zimny, ale czułam, że wciąż żywy. Mgła jest teraz panią tego miejsca. Pachnie przepięknie i tak dumnie przechadza się po ruinach, jakby wciąż pamiętała każdą z komnat. To ona poprowadziła mnie wzdłuż podwieszanych torów nad jezioro. Obudziła jego zaspaną taflę, tańcząc z wiatrem tuż nad powierzchnią. Las szumiał, jakby i on dowiedział się o mnie. Spektakl rozświetlały gwiazdy opadające na przebudzone wzgórza. Przypomniałam sobie, że to miejsce od samego stworzenia istniało tylko dla mnie, a teraz wszystko wokół cieszy się na mój powrót. Chwilę zastygłam w zachwycie, gdy skrzypiące molo przerwało wzruszenie. Nawet drewno miało coś do powiedzenia. Uśmiechnęłam się i kroki skierowałam do małego domku. Nie byłeś tam po ostatniej wspólnej wyprawie, prawda?

Pamiętam, że zostawiłeś mnie na kilka godzin. Zdążyłam zwiedzić kilka światów przez teleskop, popływać i otulona ręcznikiem, z mokrymi włosami czekałam na Ciebie, przygotowując herbatę z przyprawami, które znalazłam w kuchennej szafce. Wróciłeś bardzo zdenerwowany. Nie wyczytałam z Twoich oczu powodu irytacji. Nie pozwoliłeś mi nic widzieć, nic powiedzieć. Poczułam się jakbyś wcale mnie tam nie chciał, jakbyś przyszedł mnie wygonić, krzycząc, że nie jestem tego godna. I kiedy spojrzałam na drzwi... ach, wciąż pamiętały Twoją irytację, ale zdołałam naprawić zerwany siłą uderzenia zawias. W kieszeni znalazłam kilka łez, które tamtego dnia schowałam zdaje się, że specjalnie na tę chwilę. Zakołysały się w oczach na dźwięki wskrzeszonej krzywdy i wreszcie znalazły właściwe ujście. Pomyślałam, że na pogrzebach ludzie też zbierają łzy do kieszeni, by później wyjmować je oglądając rodzinne albumy. I my żyjemy dzięki śmierci...

Weszłam do domku. Na dnie kubków został osad z herbaty, ona sama wyparowała. Gofry musiały zjeść ptaki, bo pergamin nosił ślady ich dziobków. Jak to się stało, że nie zdążyliśmy nawet wypić herbaty? Jest możliwe umrzeć z głodu na uczcie... Wyprosiłam liście, posprzątałam i usiadłam na drewnianym krześle, szukając odpowiedzi dlaczego znów tu jestem. Dociekanie wydało się nieistotne, gdy wzrok skupiłam na czymś, co kiedyś należało do Ciebie. Musiałeś to zgubić w ferworze poirytowania. Ujęłam maleństwo w dłonie, które nigdy nie były tak pełne, jak w tamtym momencie. Zapragnęłam wziąć tę cząstkę Ciebie, mieć coś, czego dotykałeś, coś, co smakowałoby, pachniałoby jak Ty. Miejsce, które dla mnie stworzyłeś ma duszę, której wszystkie oczy skierowane były wtedy na mnie. To był moment na właściwą decyzję, która miała w oka mgnieniu przenieść mnie do innego świata. (...)

2876 wyświetleń
110 tekstów
3 obserwujących
  • 24 March 2019, 23:55

    Opowiadanie i... czy od 18 lutego zajrzysz tutaj. Zajrzałaś. :D
    Dobranoc. :))

  • doremi

    24 March 2019, 19:25

    ciekawe co :)

  • 18 February 2019, 17:57

    Ciekawe.
    Pozdrawiam. :))