Menu
Gildia Pióra na Patronite

Wiara

dundelek

- Gdzie ja jestem? Czy to już niebo? – Spytał zaniepokojonym głosem, rozglądając się po jasnym pomieszczeniu.
- Niebo – usłyszał nagle przeraźliwy głos, w wypowiadanych słowach czuł dość mocną nutę ironii – Chciałbyś, żeby to było niebo – wiem.
- Kim jesteś? Gdzie jesteś?
- Stoję za Tobą! – Głos krzyknął
- Nie widzę Ciebie, kim jesteś?
- Kim jesteś i tylko, kim jesteś! Pomyśl, a na pewno będziesz wiedział.
- Czemu Ciebie nie widzę? – Chłopak nie dawał za wygraną
- Bo nie wierzysz…!
- W co, nie wierze? Przecież, chodziłem do kościoła – co niedziele. Wierze.
- W takim razie, w co wierzysz? – spytała
- W…w Boga – usłyszała niepewną odpowiedź
- Ale ja nie jestem Bogiem.
- To, kim? Kim jesteś i gdzie jesteś? Nie widzę Ciebie, ale słyszę.
- Co słyszysz?
- Ciebie, Twój głos, jesteś kobietą. Staruszką. Ten głos jest straszny. Boje się – wyszeptał
- Boisz się śmierci – ducha, który Cię przeprowadził przez wrota! – znów krzyknęła, a echo jej głosu odbiło się o ściany prawie pustego pomieszczenia – to ja – śmierć.
Młody mężczyzna zaśmiał się – Śmierć, przecież ja żyję.
W tej samej chwili na ziemię spadła mała klepsydra i roztrzaskała się na miliony malutkich części. Była pusta.
- Nie żyję… - powiedział spokojnie.
- Właśnie umarłeś. Jestem Twoim duchem śmierci. Teraz słuchaj, bo nie mam zbyt dużo czasu.
- Pójdę do nieba? –Spytał nagle
- Nieba? – Powtórzyła ironicznie
- Przecież wierzyłem, całe życie!
- Wierz, w co chcesz! – Powiedziała chłodno, a jej głos spowodował dreszcze w sercu chłopaka.
- Co ta za książka? – Odezwał się po chwili milczenia.
- To księga Twojego życia. Jest tam zapisane dobro, które uczyniłeś, są tam także dobre wspomnienia i Twoja miłość.
- Ale… Czemu ona jest pusta?
- A jak myślisz?
- Nie – to nie możliwe. Byłem dobrym człowiekiem, chodziłem do kościoła, co niedziele, dawałem na tace…Co tydzień i zawsze "gruby" banknot. Miałem swoją firmę, zatrudniałem ludzi, dawałem im pracę, szansę na normalne życie. Płaciłem im zawsze regularnie. To prawda, że nie miałem nigdy żony, ale mięłam dużo kobiet. Szanowałem je.
- A rodzice, Twoi rodzice, pamiętasz, co im zrobiłeś?
- Wybaczyli mi.
- Raniłeś ich, zabrałeś im to, co mieli, wszystko i sprzedałeś, żeby tylko mieć pieniądze. Chodziłeś do kościoła tylko po to, żeby inni widzieli, jaki jesteś wspaniały. Zatrudniałeś ludzi, dawałeś im pracę, ale w ogóle ich nie szanowałeś, gardziłeś nimi i traktowałeś jak gorszych. Kobiety…Ehh szanowałeś? To nazywasz szacunkiem. Dobrze wiem, co robiłeś, jak je raniłeś! Ciągle tylko pieniądze. Ludzie Cię nienawidzili, bo byłeś złym człowiekiem!
Słowa śmierci odbijały się od ściany do ściany. To było straszne. Mężczyzna skrzywił głowę, nie chciał tego słuchać. Stał nad pustą księgą swojego życia i zaczynał powoli rozumieć, ale było już za późno. Światło zaczęło przygasać. Nie słyszał już żadnego głosu.
- Co teraz będzie?!? – Zaczął krzyczeć
- To, co z każdym, który zaczyna rozumieć sens życia dopiero po śmierci.
Stara kobieta powszechnie nazywana śmiercią pstryknęła palcami i człowiek zniknął. Rozpłynął się, a księga spłonęła.

2031 wyświetleń
5 tekstów
0 obserwujących
  • Derisive

    30 July 2010, 13:34

    em straciłam nadzieje po słowie 'księgom'