Obudziły mnie promienie słońca. Całe moje ciało było odrętwiałe od jazdy samochodem. Przeciągnęłam się i omal nie uderzyłam Alexa w głowę.
- Jak się spało? - zapytał z uśmiechem. - A jak myślisz? - odpowiedziałam pytaniem na pytanie. - Już za chwilę będziemy na miejscu. - Na miejscu to znaczy gdzie? - Nie mogę powiedzieć. Ale popatrz, już jesteśmy.
Spojrzałam przez okno. Spodziewałam się, że zobaczę jakąś rezydencję czy coś takiego, gdzieś na odludziu. Myślałam, że Alex i jego tajna organizacja Likwidatorów są ludźmi wpływowymi i mają pieniądze, żeby pozwolić sobie na luksusowy tryb życia. A pomyślałam tak dlatego, że przed moimi oczami pojawił się blok, taki zwykły, zwyczajny, na zatłoczonej ulicy. Obok był plac zabaw, park i sklep spożywczy. Alex wyczytał z mojej miny wszystko. Wyglądał na rozbawionego.
- Pewnie spodziewałaś się czegoś innego, co? - Muszę przyznać, że trochę tak.
- To tak dla ostrożności – wyjaśnił – Żeby tamci nas nie znaleźli. - Rozumiem.
Oczywiście, to miało sens. Ale czego ode mnie mogą chcieć? Jestem zwykłą dziewczyną z małego miasta. Mało to innych dziewczyn?
- No właśnie aż taka zwyczajna to nie jesteś. Już zaraz pogadamy, wejdziemy do domu. Tam nas nikt nie podsłucha.
Leniwie wyszłam z samochodu. Zatrzasnęłam drzwi i na chwiejnych nogach ruszyłam z Alexem ramię w ramię, kiedy spostrzegłam się, że nie mam żadnych rzeczy ze sobą, oprócz komórki. To będzie problem. Zatrzymałam się. Alex popatrzył na mnie i jak zwykle wiedział o co chodzi.
- Daj spokój, nie przejmuj się ubraniami. Tutaj czynne są sklepy do 22, a mamy dopiero 7 rano. Odpoczniemy trochę i pójdziemy skombinować ci jakieś ciuchy. - Niezły plan – zgodziłam się.
Postanowiłam, że muszę koniecznie nauczyć się tej sztuczki, to znaczy czytania w myślach. Jest bardzo przydatna, bo zanim wypowiem zdanie, a przedtem zastanowię się jak je ułożyć tak, żeby druga osoba mnie zrozumiała to trochę czasu mija, a tak wystarczy sekunda i już wiadomo co chcę powiedzieć. Poza tym - i to jest duży plus – nie trzeba niepotrzebnie kłapać paszczą. Czasem jak dużo i długo mówię to mam wrażenie, że moje usta zamieniają się w pustynie. Alex nic nie mówił, ale widziałam, że powstrzymuje się od wybuchnięcia śmiechem. Trudno, będzie musiał znieść moje jakże interesujące myśli przez jakiś czas.
- Nie martw się dziewczynko. Nie takich gości miewałem. Bywali jeszcze gorsi.
Uderzyłam go pięścią w ramię. Nawet się nie skrzywił.
- Dobrze, teraz musimy się wdrapać na szóste piętro. - Jak to dobrze, że ludzie stworzyli coś takiego jak winda. - Niestety, windy tu nie ma. - Słucham? Jak to nie ma windy? Niemożliwe. A nie możesz użyć swoich cudnych mocy, teleportacja, czary-mary i te sprawy? - Nie jestem czarodziejem. Nie mam takich mocy. - To się nazywa mieć pecha. - Nie narzekaj. Zawsze mogło być gorzej – powiedział. - Dzięki za pocieszenie, naprawdę od razu mi lepiej. - Poczekaj tu na mnie. Idę po klucz.
Mówiąc to podszedł do szafki na klatce schodowej. Ja przeglądałam tablicę ogłoszeń i dowiedziałam się, że jesteśmy w Poznaniu. Po chwili Alex zawołał mnie i rozpoczęliśmy naszą wspinaczkę po schodach. Kiedy wchodziłam na ostatni schodek myślałam, że zaraz umrę. Dostałam strasznej zadyszki. Alex za to wcale się nie zmęczył. Obserwował mnie i zaczął sobie ze mnie żartować.
- Widzę, że trzeba będzie popracować nad twoją kondycją – zaśmiał się. - Przestań gadać i otwieraj te drzwi. - Jasne, już się robi.
Weszliśmy do środka. Wnętrze było jasne i od razu przypadło mi do gustu. Ściany pomalowane na kremowo-fioletowy kolor, panele, czarny dywan, wielkie okno z tarasem na zewnątrz. Meble proste, stary styl połączony z nowością. W pokojach było czysto, nie było bałaganu. Po prosu idealne mieszkanie.
- I jak ci się podoba? - zapytał gospodarz domu. - Jest pięknie. - odpowiedziałam szczerze – Wchodząc troszkę się bałam, że w środku będzie tak jak na zewnątrz. Cieszę się, że się pomyliłam. - Zewnętrzny wygląd budynku to kamuflaż. Specjalnie wybrałem taki blok, żeby nie rzucał się w oczy. W mojej pracy to konieczne, nie chcę, żeby zwracano na mnie uwagę.
Zapadła cisza. Nie wiedziałam co powiedzieć. Na szczęście wyręczył mnie Alex.
- Co byś chciała wiedzieć, dziewczynko? Możesz pytać mnie o wszystko. - Kim jesteś, skąd się tu wziąłeś i dlaczego mi pomagasz? - Jestem dampirem. Urodziłem się w 1662 roku, w Salem. Dorastałem jak wszyscy inni chłopcy w okolicy. W końcu w moim życiu pojawiła się dziewczyna. Zakochałem się w niej bez pamięci, zresztą ona we mnie też. Dowiedziałam się, że jest czarownicą. Z początku bała się powiedzieć mi, kim jest, ale gdy to zrobiła przekonała się, że nie mam zamiaru zostawiać jej z tego powodu. Niestety nie wszyscy tak uważali. Były to czasy posądzania ludzi o czary. I nasz gubernator, Wiliam Phips wraz z jego ludźmi wprowadził dekret, na mocy którego wszystkie domniemane czarownice zostały skazane na śmierć. Domyślasz się, jakie było zakończenie mojej miłości, prawda? Moja dziewczyna została powieszona publicznie na rynku, a ja stałem tam, patrzyłem i nie zrobiłem nic, żeby temu zapobiec. Nic, rozumiesz?!
Alex wstał, przewracając krzesło z impetem. Ja siedziałam cicho i czekałam aż zacznie mówić dalej.
- Po tym wydarzeniu spotkałem jakiegoś przypadkowego wędrowca, który wiedział różne ciekawe rzeczy. To on zmienił mnie w dampira. „Stworzył” mnie, więc tak jakby miał nade mną władzę. Robiłem rzeczy okropne, polowałem na czarodziei, wampiry, wilkołaki i inne istoty, zabijałem je. Aż do wczoraj. Zbuntowałem się i w ten sposób odzyskałem wolność umysłu. - Co sprawiło, że odszedłeś od tego człowieka? - zapytałam szeptem.
Alex podszedł do mnie, chwycił mnie za rękę i spojrzał w oczy.
- Jesteś potomkinią mojej dziewczyny, Sary Goods. Wyglądasz jak jej bliźniaczka. Zakochałem się w niej, czyli w tobie. Nie mogłem stracić mojej miłości po raz drugi. Jesteś dla mnie zbyt ważna. Muszę cię chronić. Nie zostawię cię nigdy, chyba, że mnie o to poprosisz. - Zostań – poprosiłam jeszcze ciszej.
Nie mogłam uwierzyć w to, co usłyszałam. Więc to tak. On nie chce mnie skrzywdzić, on mnie kocha. Nie spodziewałam się, że będę taka szczęśliwa. Siedzieliśmy chwilę, po czym zadałam pytanie, które było nieuniknione.
- Co teraz będzie? - Teraz to napiłbym się gorącego kakao. A potem pokażę ci starą Księgę Zaklęć Sary, którą zachowałem i nauczę cię z niej paru przydatnych rzeczy. - A potem? - A potem, no cóż... Coś się wymyśli. Carpe diem! Chwytaj dzień, Alicjo.
Pierwszy raz nazwał mnie Alicją. Patrząc na niego wiedziałam, że wszystko będzie dobrze.
Rosemarie, wyobraź sobie, że dzisiaj naprawdę chciałam przysiąść do tego dwudziestego rozdziału i w końcu go napisać, ale wybraliśmy się do cioci, więc zostałam oderwana od laptopa :) ale obiecuję uroczyście, jutro się za to zabieram chociaż by się waliło czy paliło xD I tak, wiem, że powinnam nadać "temu" tytuł, ale naprawdę nie mam pomysłu! Cokolwiek wymyślę, nic nie pasuje ! ;) Dziękuję za propozycję, jestem pewna, że Twoja okładka byłaby świetna, ale raczej wątpię, żeby moje opowiadanie zostało gdzieś opublikowane. To są tylko takie bajeczki dla zabicia czasu, ale nic więcej z tego nie będzie :) Pozdrawiam :**
Moją opinię już znasz - ma być kontynuacja i już. Aczkolwiek cieszę się, że w końcu doczekam się dwudziestego rozdziału Michaliny i Konrada. Zwróć proszę uwagę na słowa "w końcu", gdyż czekam już na to od prawie dwóch miesięcy. I moim skromnym zdaniem, mogłabyś w końcu nadać temu jakiś tytuł. Ale to tylko takie wtrącenie. : ) A co do Likwidatora, spróbuj jeszcze raz z jakimś konkursem. Naprawdę jest tego watry. Albo przynajmniej do gazety, czy coś... Jeszcze Ci znajdę jakiś sposób wykorzystania tego opowiadania. Jest wyjątkowe i marnotrawstwem byłoby go nie opublikować. Chociaż cały czas liczę na to, że w końcu się uprzesz i zrobisz z tego powieść. Nawet mogę zaprojektować Ci okładkę :D
Aaa... Rozumiem, myślałam, że może jakiś wątek tam niepostrzeżenie wplotłam taki sam. No tak, w sumie masz rację, nawet nie zauważyłam, że można skojarzyć te "potomkinie" z Pamiętnikami Wampirów. Rozumiem, że chodzi o Elenę i Kathrinne ; )
Podobna tematyka.. :D w pamiętnikach są "potomkinie"-bliźniacze jak i u Ciebie w opowiadaniu.. a oba seriale są o wampirach, czarownicach, wiedźmach wilkołakach, mieszańcach itp itd.. :)
Papużko, (a może powinnam napisać Wiedźmo? ;) dziękuję. Co do dalszego ciągu, no sama jeszcze nie wiem czy coś napiszę. Jak to mówią: pożyjemy, zobaczymy :D Jeszcze mam takie pytanko, mogę wiedzieć dlaczego moje opowiadanie kojarzy Ci się z Pamiętnikami albo z True Blood? Pozdrawiam ; )
fajna tematyka.. hymm kojarzy mi się to opowiadanie z Pamiętnikami Wampirów... abo z True Blood :D hehe bardzo fajna tematyka :))) chciałabym poznać ciąg dalszy tego opowiadania... czytałam je z zaciekawieniem i mam apetyt na więcej. Pozdrawiam Ciepło. Wiedźma. ;)
Agnieszko, ponownie Ci dziękuję za pochwałę :) od razu mi się humor poprawił jak zwykle zresztą gdy komuś podoba się mój tekst ;) Odpowiadając na Twoje pytanie, to raczej ciągu dalszego nie będzie, aczkolwiek zastanawiam się nad tym, bo parę osób również się o to pytało. Tak więc na dzisiejszy dzień nie potrafię odpowiedzieć na to pytanie. Mogę jednak powiedzieć, że następnym tekstem, który dodam będzie rozdział o Michalinie i Konradzie :) Pozdrawiam :D