Menu
Gildia Pióra na Patronite

LIKWIDATOR

~ Ariadna ~

~ Ariadna ~

Epilog

Polska,
współcześnie

Obudziły mnie promienie słońca. Całe moje ciało było odrętwiałe od jazdy samochodem. Przeciągnęłam się i omal nie uderzyłam Alexa w głowę.

- Jak się spało? - zapytał z uśmiechem.
- A jak myślisz? - odpowiedziałam pytaniem na pytanie.
- Już za chwilę będziemy na miejscu.
- Na miejscu to znaczy gdzie?
- Nie mogę powiedzieć. Ale popatrz, już jesteśmy.

Spojrzałam przez okno. Spodziewałam się, że zobaczę jakąś rezydencję czy coś takiego, gdzieś na odludziu. Myślałam, że Alex i jego tajna organizacja Likwidatorów są ludźmi wpływowymi i mają pieniądze, żeby pozwolić sobie na luksusowy tryb życia. A pomyślałam tak dlatego, że przed moimi oczami pojawił się blok, taki zwykły, zwyczajny, na zatłoczonej ulicy. Obok był plac zabaw, park i sklep spożywczy. Alex wyczytał z mojej miny wszystko. Wyglądał na rozbawionego.

- Pewnie spodziewałaś się czegoś innego, co?
- Muszę przyznać, że trochę tak.

Pokiwał głową. Najwyraźniej przewidział moją reakcję.

- To tak dla ostrożności – wyjaśnił – Żeby tamci nas nie znaleźli.
- Rozumiem.

Oczywiście, to miało sens. Ale czego ode mnie mogą chcieć? Jestem zwykłą dziewczyną z małego miasta. Mało to innych dziewczyn?

- No właśnie aż taka zwyczajna to nie jesteś. Już zaraz pogadamy, wejdziemy do domu. Tam nas nikt nie podsłucha.

Leniwie wyszłam z samochodu. Zatrzasnęłam drzwi i na chwiejnych nogach ruszyłam z Alexem ramię w ramię, kiedy spostrzegłam się, że nie mam żadnych rzeczy ze sobą, oprócz komórki. To będzie problem. Zatrzymałam się. Alex popatrzył na mnie i jak zwykle wiedział o co chodzi.

- Daj spokój, nie przejmuj się ubraniami. Tutaj czynne są sklepy do 22, a mamy dopiero 7 rano. Odpoczniemy trochę i pójdziemy skombinować ci jakieś ciuchy.
- Niezły plan – zgodziłam się.

Postanowiłam, że muszę koniecznie nauczyć się tej sztuczki, to znaczy czytania w myślach. Jest bardzo przydatna, bo zanim wypowiem zdanie, a przedtem zastanowię się jak je ułożyć tak, żeby druga osoba mnie zrozumiała to trochę czasu mija, a tak wystarczy sekunda i już wiadomo co chcę powiedzieć. Poza tym - i to jest duży plus – nie trzeba niepotrzebnie kłapać paszczą. Czasem jak dużo i długo mówię to mam wrażenie, że moje usta zamieniają się w pustynie. Alex nic nie mówił, ale widziałam, że powstrzymuje się od wybuchnięcia śmiechem. Trudno, będzie musiał znieść moje jakże interesujące myśli przez jakiś czas.

- Nie martw się dziewczynko. Nie takich gości miewałem. Bywali jeszcze gorsi.

Uderzyłam go pięścią w ramię. Nawet się nie skrzywił.

- Dobrze, teraz musimy się wdrapać na szóste piętro.
- Jak to dobrze, że ludzie stworzyli coś takiego jak winda.
- Niestety, windy tu nie ma.
- Słucham? Jak to nie ma windy? Niemożliwe. A nie możesz użyć swoich cudnych mocy, teleportacja, czary-mary i te sprawy?
- Nie jestem czarodziejem. Nie mam takich mocy.
- To się nazywa mieć pecha.
- Nie narzekaj. Zawsze mogło być gorzej – powiedział.
- Dzięki za pocieszenie, naprawdę od razu mi lepiej.
- Poczekaj tu na mnie. Idę po klucz.

Mówiąc to podszedł do szafki na klatce schodowej. Ja przeglądałam tablicę ogłoszeń i dowiedziałam się, że jesteśmy w Poznaniu. Po chwili Alex zawołał mnie i rozpoczęliśmy naszą wspinaczkę po schodach. Kiedy wchodziłam na ostatni schodek myślałam, że zaraz umrę. Dostałam strasznej zadyszki. Alex za to wcale się nie zmęczył. Obserwował mnie i zaczął sobie ze mnie żartować.

- Widzę, że trzeba będzie popracować nad twoją kondycją – zaśmiał się.
- Przestań gadać i otwieraj te drzwi.
- Jasne, już się robi.

Weszliśmy do środka. Wnętrze było jasne i od razu przypadło mi do gustu. Ściany pomalowane na kremowo-fioletowy kolor, panele, czarny dywan, wielkie okno z tarasem na zewnątrz. Meble proste, stary styl połączony z nowością. W pokojach było czysto, nie było bałaganu. Po prosu idealne mieszkanie.

- I jak ci się podoba? - zapytał gospodarz domu.
- Jest pięknie. - odpowiedziałam szczerze – Wchodząc troszkę się bałam, że w środku będzie tak jak na zewnątrz. Cieszę się, że się pomyliłam.
- Zewnętrzny wygląd budynku to kamuflaż. Specjalnie wybrałem taki blok, żeby nie rzucał się w oczy. W mojej pracy to konieczne, nie chcę, żeby zwracano na mnie uwagę.

Zapadła cisza. Nie wiedziałam co powiedzieć. Na szczęście wyręczył mnie Alex.

- Co byś chciała wiedzieć, dziewczynko? Możesz pytać mnie o wszystko.
- Kim jesteś, skąd się tu wziąłeś i dlaczego mi pomagasz?
- Jestem dampirem. Urodziłem się w 1662 roku, w Salem. Dorastałem jak wszyscy inni chłopcy w okolicy. W końcu w moim życiu pojawiła się dziewczyna. Zakochałem się w niej bez pamięci, zresztą ona we mnie też. Dowiedziałam się, że jest czarownicą. Z początku bała się powiedzieć mi, kim jest, ale gdy to zrobiła przekonała się, że nie mam zamiaru zostawiać jej z tego powodu. Niestety nie wszyscy tak uważali. Były to czasy posądzania ludzi o czary. I nasz gubernator, Wiliam Phips wraz z jego ludźmi wprowadził dekret, na mocy którego wszystkie domniemane czarownice zostały skazane na śmierć. Domyślasz się, jakie było zakończenie mojej miłości, prawda? Moja dziewczyna została powieszona publicznie na rynku, a ja stałem tam, patrzyłem i nie zrobiłem nic, żeby temu zapobiec. Nic, rozumiesz?!

Alex wstał, przewracając krzesło z impetem. Ja siedziałam cicho i czekałam aż zacznie mówić dalej.

- Po tym wydarzeniu spotkałem jakiegoś przypadkowego wędrowca, który wiedział różne ciekawe rzeczy. To on zmienił mnie w dampira. „Stworzył” mnie, więc tak jakby miał nade mną władzę. Robiłem rzeczy okropne, polowałem na czarodziei, wampiry, wilkołaki i inne istoty, zabijałem je. Aż do wczoraj. Zbuntowałem się i w ten sposób odzyskałem wolność umysłu.
- Co sprawiło, że odszedłeś od tego człowieka? - zapytałam szeptem.

Alex podszedł do mnie, chwycił mnie za rękę i spojrzał w oczy.

- Jesteś potomkinią mojej dziewczyny, Sary Goods. Wyglądasz jak jej bliźniaczka. Zakochałem się w niej, czyli w tobie. Nie mogłem stracić mojej miłości po raz drugi. Jesteś dla mnie zbyt ważna. Muszę cię chronić. Nie zostawię cię nigdy, chyba, że mnie o to poprosisz.
- Zostań – poprosiłam jeszcze ciszej.

Nie mogłam uwierzyć w to, co usłyszałam. Więc to tak. On nie chce mnie skrzywdzić, on mnie kocha. Nie spodziewałam się, że będę taka szczęśliwa. Siedzieliśmy chwilę, po czym zadałam pytanie, które było nieuniknione.

- Co teraz będzie?
- Teraz to napiłbym się gorącego kakao. A potem pokażę ci starą Księgę Zaklęć Sary, którą zachowałem i nauczę cię z niej paru przydatnych rzeczy.
- A potem?
- A potem, no cóż... Coś się wymyśli. Carpe diem! Chwytaj dzień, Alicjo.

Pierwszy raz nazwał mnie Alicją. Patrząc na niego wiedziałam, że wszystko będzie dobrze.

KONIEC

3380 wyświetleń
61 tekstów
6 obserwujących
  • ~ Ariadna ~

    10 March 2013, 20:56

    Rosemarie, wyobraź sobie, że dzisiaj naprawdę chciałam przysiąść do tego dwudziestego rozdziału i w końcu go napisać, ale wybraliśmy się do cioci, więc zostałam oderwana od laptopa :) ale obiecuję uroczyście, jutro się za to zabieram chociaż by się waliło czy paliło xD
    I tak, wiem, że powinnam nadać "temu" tytuł, ale naprawdę nie mam pomysłu! Cokolwiek wymyślę, nic nie pasuje ! ;)
    Dziękuję za propozycję, jestem pewna, że Twoja okładka byłaby świetna, ale raczej wątpię, żeby moje opowiadanie zostało gdzieś opublikowane. To są tylko takie bajeczki dla zabicia czasu, ale nic więcej z tego nie będzie :)
    Pozdrawiam :**

  • Gothic Sanctuary

    10 March 2013, 18:59

    Moją opinię już znasz - ma być kontynuacja i już.
    Aczkolwiek cieszę się, że w końcu doczekam się dwudziestego rozdziału Michaliny i Konrada. Zwróć proszę uwagę na słowa "w końcu", gdyż czekam już na to od prawie dwóch miesięcy. I moim skromnym zdaniem, mogłabyś w końcu nadać temu jakiś tytuł. Ale to tylko takie wtrącenie. : )
    A co do Likwidatora, spróbuj jeszcze raz z jakimś konkursem. Naprawdę jest tego watry. Albo przynajmniej do gazety, czy coś...
    Jeszcze Ci znajdę jakiś sposób wykorzystania tego opowiadania. Jest wyjątkowe i marnotrawstwem byłoby go nie opublikować.
    Chociaż cały czas liczę na to, że w końcu się uprzesz i zrobisz z tego powieść. Nawet mogę zaprojektować Ci okładkę :D

  • Papużka

    4 March 2013, 16:41

    Oczywiście i nie tylko :) bo było ich więcej, w sensie "potomków bliźniaczych"...

  • ~ Ariadna ~

    4 March 2013, 16:39

    Aaa... Rozumiem, myślałam, że może jakiś wątek tam niepostrzeżenie wplotłam taki sam. No tak, w sumie masz rację, nawet nie zauważyłam, że można skojarzyć te "potomkinie" z Pamiętnikami Wampirów. Rozumiem, że chodzi o Elenę i Kathrinne ; )

  • Papużka

    4 March 2013, 16:16

    Podobna tematyka.. :D w pamiętnikach są "potomkinie"-bliźniacze jak i u Ciebie w opowiadaniu.. a oba seriale są o wampirach, czarownicach, wiedźmach wilkołakach, mieszańcach itp itd.. :)

  • ~ Ariadna ~

    4 March 2013, 16:14

    Papużko, (a może powinnam napisać Wiedźmo? ;) dziękuję. Co do dalszego ciągu, no sama jeszcze nie wiem czy coś napiszę. Jak to mówią: pożyjemy, zobaczymy :D Jeszcze mam takie pytanko, mogę wiedzieć dlaczego moje opowiadanie kojarzy Ci się z Pamiętnikami albo z True Blood?
    Pozdrawiam ; )

  • Papużka

    4 March 2013, 14:52

    fajna tematyka.. hymm kojarzy mi się to opowiadanie z Pamiętnikami Wampirów... abo z True Blood :D hehe bardzo fajna tematyka :))) chciałabym poznać ciąg dalszy tego opowiadania... czytałam je z zaciekawieniem i mam apetyt na więcej. Pozdrawiam Ciepło. Wiedźma. ;)

  • AMA

    4 March 2013, 14:39

    poczytna powieść mogłaby być, pozdrawiam:)

  • ~ Ariadna ~

    3 March 2013, 21:11

    Agnieszko, ponownie Ci dziękuję za pochwałę :) od razu mi się humor poprawił jak zwykle zresztą gdy komuś podoba się mój tekst ;) Odpowiadając na Twoje pytanie, to raczej ciągu dalszego nie będzie, aczkolwiek zastanawiam się nad tym, bo parę osób również się o to pytało. Tak więc na dzisiejszy dzień nie potrafię odpowiedzieć na to pytanie. Mogę jednak powiedzieć, że następnym tekstem, który dodam będzie rozdział o Michalinie i Konradzie :)
    Pozdrawiam :D

  • AMA

    3 March 2013, 14:15

    ciekawe opowiadanie, bardzo mi się podobało, a może jakiś ciąg dalszy..., pozdrawiam:)