Menu
Gildia Pióra na Patronite

ITAN cz.1 -Ja ojciec

Jago

Jago

ENET

Znasz to uczucie, kiedy łapiąc się za głowę zastanawiasz się „co dalej?“
Jest tyle opcji jednak tobie pozostaje tylko czekać. Zżera cię to od środka. Jedyne co przychodzi ci do głowy po jakimś czasie to ucieczka. Ucieczka od problemów, od bólu, od samego siebie. Stajesz się chwilę kimś innym i takim już pozostajesz. Po jakimś czasie urządzasz sobie swój własny teatr. Zmieniasz maski pozostając prawdziwym sobą. W głowie układasz plan przedstawienia. A aktorów zaczerpujesz z życia.

Tak zaczęła się moja historia. Żyłem spokojnie jak każdy przeciętny człowiek. Miałem w życiu tyle zajęć lecz żadna z nich mnie nie zafascynowało. Czułem się niedoceniany mimo tego iż ciężko pracowałem. Stwierdziłem, że nie będę marnował już ani chwili dłużej. Zacząłem intensywnie myśleć o tym czego naprawdę pragnę od życia.
Ludzie w tym świecie są podatni na wszystko. Od dziecka nauczani manier, dobrego zachowania. Za złe zachowanie przewidywane są kary. Ustalono konstytucję. Gnie nie spojrzeć tam wyryte JAK POSTĘPOWAĆ. Każdy przekroczył już jakąś granicę. Każdy co najmniej raz złamał prawo w które wierzył. W nieskończoność można wymieniać co można a czego nie. Patrząc na zwierzęta widzimy, że nie postępują jak ludzie. Jest tylko chęć przetrwania. Ludzie mają zakodowanych znacznie więcej cech. Większość zostaje rozwiniętych już w wieku przedszkolnym. Współczucie, zazdrość... Wszystkie odczucia dotyczące człowieka są elastyczne. Dotyczą każdego. Ten kto się wyłamuje przestaje należeć do społeczeństwa. Jedni działają na wielką skalę, drudzy na małą. Jedni robią to dobrze, drudzy myślą, że robią to dobrze. Jednak wiedzą, że bez aktorów w swojej sztuce są nic nie warci. Manipulacja-to jedyna prawdziwa rzecz która istnieje w tym świecie.

Nasze sumienie nie pozwala nam okłamywać bliskich tak jak robimy to z nieznajomymi. Zasadą pierwszą jest to by nie dać nikomu się do siebie zbliżyć. Najważniejsze w sztuce jest to by wyciągnąć całe zło z postaci i wyłonić tych bez skazy. Popychać ludzi do błędów, by nauczyć ich jak żyć. Moją własną korzyścią jest to by dowiedzieć się kto żyje świadom systemu który nas otacza.

Porywają nas tak błahe rzeczy, że staje się obojętna nam śmierć.

Moja historia zaczyna się tak naprawdę w wieku 20 lat. Kiedy to postanawiam zmienić coś w systemie. Zaczynam przyglądać się ludziom. Wyciągam od nich informacje i zastanawiam się gdzie tkwi problem. Eksperymentuję każdego dnia.
Wstaję rano i patrzę przed siebie. Układam starannie i analizuję. Wychodzę z domu o 6. Idę do sklepu i płacąc za zakupy zostawiam kasjerce o wiele za dużo pieniędzy. Czy zostawi to dla siebie. Czy zawoła za mną. Zabieram po prostu zakupy odwracam się i wychodzę. Przychodzę kolejnego dnia i robię to samo. Czy liczy na więcej? Kiedyś by poznać odpowiedzi na te pytania musiałem się zastanawiać. Teraz wystarczy spojrzeć na ich twarze. Choć czasem zdradza ich choćby mały gest. Przychodząc 3 dnia do sklepu widzę jak kasjerka przegania inną bym mógł u niej zapłacić. Tym właśnie dostała już swoją rolę. Nie zrozumiała, że pieniądz jest tylko wytworem społeczeństwa. Dla niej przestała istnieć uczciwość by mogła się pojawić zachłanność. Wchodząc pewnego dnia do sklepu widzę jak panie zastanawiają się jakie wybrać mleko. Czy może 0.5 % a może 3.2%. Podchodząc do nich niechcący słysząc rozmowę, mówię, że przecież lepsze jest to które zawiera mniej tłuszczu. „Będą panienki szczupłe“ i oddalam się. Dostrzegam, że wybierają półprocentowe mleko. Są łatwowierne i w zasadzie nie wiedzą nawet, że wybrały gorzej. Na tak banalnych przykładach można udowodnić, że starczy lekko popchnąć w stronę zła. Potrzeba tylko ludzi zbyt mało błyskotliwych by wiedzieli co robią. Nieświadomość zżera ten świat od środka nie pozwalając mu istnieć. Już mało kto chce tworzyć. Wszyscy chcą czerpać.

Podchodzę do małego chłopca. Ma jakieś 5 lat. Rozmawiając z nim widzę, że nie został jeszcze zepsuty. Jego emocje są jasne. Słowa mają swój bieg. Nie stara się niczego ukrywać. Jest w nim znacznie mniej. Tylko to pozwala mieć więcej. Wystarczy wszczepić mu cel. Dzieci są niesamowite. Tak proste i tak niezachwiane. Raz płaczą, raz się śmieją. Tak właśnie postanowiłem adoptować dziecko. Mały Itan miał 6 lat. Nie pamięta innego życia niż to spędzone w sierocińcu. Staje mi się bardzo bliski. Kiedy udaje mi się adoptować go mam już 24 lata. Nie miałem większych problemów. Odziedziczyłem cały spadek po mojej rodzinie.
Tak zaczyna się kolejny etap mojego życia. Choć nie zmieniłem ludzkości mogę wychowywać Itana. To jest w tym momencie dla mnie najważniejsze. Lecz kiedy dorośnie sam zdecyduje jaką drogę wybrać. Ja mogę mu tylko pokazać swoje możliwości i być dobrym ojcem.
Poznajcie historię człowieka, który był wzorem. Nie rozumiał co to słabość i żył zgodnie z wszechświatem.

3437 wyświetleń
51 tekstów
1 obserwujący
  • Jago

    26 December 2011, 00:02

    Bardzo dziękuję:))

  • Sheldonia

    25 December 2011, 19:23

    Przyznam, że bardzo dobrze się czyta i tak samo bardzo mi się podoba. Z niecierpliwością czekam na następna część. Oby pojawiła się jak najszybciej:)