Menu
Gildia Pióra na Patronite

Wpadka

WilceeQ`

WilceeQ`

- Eee... kscelencjo! Kochany nasz, najwyższy, umiłowany, dostojny, przewspaniały! Jakże ci dziękować?! - wykrzyknął, strojąc dziwaczne miny i kłaniając się nisko, krasnolud z południa.

- Eee... ksssscelencjo - szepnęły ponętnie kolejne usta, a boczki poruszyły się wraz ze zmysłowym krokiem w przód. - Jakże mam Cię zachęcić do rozpatrzenia mych próśb? Na osobności, rzecz jasna. W jaki sposób zaciągnąć Cię do twych komnat, byś odpoczął przy cichym rytmie muzyki i... Iiin-tym-ne-go tańca? - zapytała po chwili nader urodziwa elfka.
- Eee... kscelencjo! - Jakże młody Panicz wygląda! Powinien mieć na nóżkach cięższe buty i zasłoniętą tą... Tą... Przystrojoną zacnie klatę! Ubierać się cieplej i na domiar złego zakładać... Umiarkowane pożycie - tu odchrząknął - spożywczych produktów, ma się rozumieć. - Dodał pośpiesznie nie za duży gnom.
- EKSCELENCJO! Psiakrew! Podnoś ten ważny zad i rusz się! Ino raz! Nie będę na ciebie czekała kolejną dekadę, tylko dlatego, że zachciało ci się wysłuchiwać dworu! Sądzisz, że mam całe dnie na takiego lenia?! Nic nie robisz, nawet nie zajrzysz do spichlerza! A tam wyszło wszelkie ziarno... Pewnie twe Kocice nie sprawdzały się na tyle, by odgonić głodne myszy. Zrobili cię... Na szaro! - obruszona brakiem odpowiedzi dama zastukała obcasem, odeszła trzaskając drzwiami i mrucząc pod nosem przekleństwa. Kobiety już tak miały, że kiedy z tego samego rodu co i ty, to psy co dzień wieszały.
Gdy w końcu sala się wyludniła, mężczyzna podniósł się ociężale, zakasłał i przeciągnął, kątem oka spoglądając czy nikt aby nie spostrzegł, że nie łupie go już w krzyżu. Podskoczył nawet z dwa razy i przy zamiarze trzeciego zgiął się nagle w pół zamiast odbić z palców. Niemalże zszedł na zawał... Wszystko przez jeden, jakże uciążliwy, a zarazem upragniony szept.
- Polowanie braciszku! Polowankooo! - Tuż po nim, zza kolumny wyłonił się odziany w czerń najemnik i skłonił się głupawo.
- Za pięć minut i nie zapomnij maski!
Po czym rozmył się, tak samo nagle, co pojawił, pozostawiając samotnie swego druha.
- Pięć minut - powtórzył ten i przewrócił oczami. - Do czego to doszło, by rozkazywać władcom.
Mimo to ruszył ku drzwiom, kierując się w stronę stajni. Wszystko czego potrzebował i tak czekało za murami miasta. Czy nikt nie zauważy zniknięcia monarchy? Właściwie kto by się tam przejmował...
Stęp stopniowo przeradzał się w kłus, tenże w galop, by w końcu zakończyć na cwale. Pędzili ramię w ramię przed siebie, po kocich łbach i innych, podobnych częściach ciał wieśniaków, heretyków i wszelakiej gawiedzi. Kierowali się wprost do chaty na bagnach. Trzeba w końcu od czasu do czasu zajrzeć czarownicom pod kiecę. Podobno to szczęście przynosi i lata przedłuża, a komu tam śpieszyłoby się do grobu? Jeszcze wykopanego przez starego, zawszonego grubasa...
- Prrrr! - mruknął młodzian, który wyruszył wraz z władcą na wycieczkę. Rozejrzał się dokładnie i przyłożył palec do ust.
- Coś tu jest... Gapi się. - mruknął półgłosem i spojrzał ku Mirandzie - bo piękna klacz to była, jakże urodziwej maści. Cała czarna niczym burza i odważna jaka.
- Strzyże uszami - mruknął jeździec, który również przyglądał się swej własności.
- Ano strzyże, bom powiedział, że coś się czai...
I jak na rozkaz przed dwojgiem mężczyzn wyrosła niewiasta. Niby nic jej nie było, nic nie brakowało nawet, ale gnała przed siebie jakby ją horda wygłodniałych chłopów goniła. Właściwie to w swej myśli deko mniej mylić się można było. Bowiem za panną leciał jelonek, pewno się mu z łanią jakąś pomyliła.
Nie pozostało nic jak ratować niewiastę, napiąć łuk i wystrzelić. Zdobyć jej wdzięczność i korzystać do woli z usług, i innych radości. Tylko, że... Ach, ta Miranda... Nader przepiękną była. Więc uwaga waszmości na niej się skupiła. Do czasu aż jakiś ryk nie przeszył lasu. Pewno dziewka na rykowisko trafiła. Mężczyźni wybuchli śmiechem, prawie tak donośnym jak jęk zwierza przed chwilą i ruszyli ku lamentowi jaki las podrywał i potrzebną zwierzynę płoszył. Ustrzelili gwałciciela i unieśli się w strzemionach, spoglądając na łydkę, jaką kobieta odkryła. Uśmiechnęli się niewinnie i już mieli wspomnieć o zadośćuczynieniu za ocalenia ów niewieście życia, kiedy to pannica podniosła się i odrzuciła z twarzy burzę rudych loków.
- Stefan?! - wykrzyknęła rada na widok ogiera, jakiego dosiadł jeden z wojów i wyciągnęła doń ręce. Ten wyrwał wprost do niej parskając głośno i zamachał ogonem.
- Gdzieś się podziewał złośliwcu, ty głupi! Szukałam cię po lasach aż napadły mnie popaprańce! Miałeś pilnować pani, a nie... - tu zamilkła podnosząc oczy i krzyżując spojrzenie z jeźdźcem. Uniosła nieco brwi i przechyliła głowę w prawo po czym uśmiechając się czarująco wyszeptała.
- Won z tego siodła, złodzieju! - Nie czekając na wyjaśnienia odbiła się obunóż od ziemi z takim impetem, że jeździec spadł, a ona zajęła jego miejsce. Zadowolona poprawiła fartuch i zerknęła zza zwierzaka słodko świergocąc:
- Żyje waćpan?
Tenże jęczał coś pod nosem i tarł swą żyć dorodną. Klął po chwili coraz głośniej i złorzeczył, co by zdechło te dziewuszysko, co mu zwierzę podebrało, aż konia uszy oklapły, kiedy słyszał ów wiązankę. W końcu powstał, odsłaniając przez nieuwagę co nieco swej godności. Dziewka ryknęła śmiechem a tuż za nią wyższy stanem waszmość.
- Tak się dać wybić z siodła i od razu lądować we mchu, na dodatek samotnie?! Podziękowałbyś ów damie, że ci lekcję dała i nie dosiadła z równą furią co rumaka!
Młodziak jak był mały, tak się skurczył i zakrył to, co mu umknęło przed chwilą. Pokręcił głową zmieniany i odchrząknął, co by nie było - godnie.
- Pozwoliłem jej na to, sam dobrze wiesz, mój drogi. Kobietom warto ustąpić, bo urosną im rogi i będzie stokroć gorzej... - po czym spojrzał zabójczo wprost w rozochocone oczy dziewki i wykrzywił swe usta w niejakim grymasie. Lecz nagle go olśniło, a kobieta raz wtóry roześmiała się obficie. Biust jej podskakiwał i przykuwał wzrok władcy, póki nie posłyszał słów wychodzących z ust towarzysza...
- Bracie... Toż to twa córa... Lisza.
W tejże chwili król się zmieszał, otworzył japę i wydukał.
- Lisza?! Toż to bzdura!
- Spójrz więc zatem w jej oczęta, jakże jarzą się złośliwie. Poznasz swoich, jak ja poznam, tą co skradła mi... - tu zamilkł i wskoczył na grzbiet ogiera, ocierając się o plecy damy.
- Twa żona zna coraz ciekawsze sposoby, by zaniechać nam wyprawy...
- Zniechęcać?! - Wtrąciła się nadąsała już białolica, względnie czerwona i piegowata na twarzy.

Cd. (do obróbki)
- Oczywiś... - Nie dokończył jej tylny towarzysz, gdyż raz wtóry zleciał ze Stefana; ten rzecz jasna, był wielce oburzony zachowaniem chwilowego Pana i musiał pokazać mu miejsce wiecznego spoczynku.
Oczywiście, to spowodowało soczystość jegoż słów i wzbogacało słownik ociemniałych; niestety nauczać waćpan, by nie mógł bo krasnoludzki mu się z ludzkim i gnomim mieszał przez co wychodziło coś pokroju:
- Khhargurkugguui! Mera wacekfirehhh waar!
Rudowłosa znów śmiała się w głos a król wątpliwie kręcił łepetyną
- Oj przedstawiać się w czasie litanii nie musiałeś, mój przyjacielu...
- Jakże?! - Oburzył się młodzian
- Whttp://www....waaacek?! - ryknęła Lisza i widziała, że nawet klacze rżą uradowane.
- Imię godne przyjaciela króla!
- Milcz Ty...tyyyy.... - w takim wypadku słów mu brakło, a żywego koloru purpura mogła mu zazdrościć
- Jaa! - Skłoniła się niewiasta i pomknęła wgłąb lasu podskakując radośnie w międzyczasie śląc im pocałunki. Tyle jej widzieli, choć już pewność mieli, że cały dwór po ich powrocie świergotać będzie rozpromieniony historią Wacka, pogromcy Jeleni. W końcu najlepiej na czyjąś niekorzyść swą wpadkę zamienić!
- Cóż ja teraz pocznę?! - rykną zrozpaczony, szukając pomocy u króla. Ten rozejrzał się jakby nie rozumiejąc, że ktoś może naprawdę prosić go o poradę, zastanowił się i wydukał:
- Eeee...

7876 wyświetleń
84 teksty
52 obserwujących
  • WilceeQ`

    5 March 2013, 21:50

    Czuje się osaczona przez płeć... no mężczyzn ;p

  • PetroBlues

    5 March 2013, 21:36

    Wilku! Nie bluźnij! Wujaszkiem jest Sierjoża!

    :D

  • WilceeQ`

    5 March 2013, 21:30

    Czepiacie się jak pijani płotu ;)

  • PetroBlues

    5 March 2013, 10:03

    Zawisza też jest już martwy:P

  • WilceeQ`

    4 March 2013, 23:38

    Ale Ty jesteś wujaszkiem ;p

  • WilceeQ`

    4 March 2013, 23:35

    Tak nie ufam nikomu ;) Jednak w dobrym kierunku idziemy ;)

  • WilceeQ`

    4 March 2013, 21:57

    Wiedziałam, że mogę na Ciebie liczyć! ;)

  • WilceeQ`

    4 March 2013, 19:54

    Powodzenia! Jak coś nie zapomnij wówczas o mnie i zaproś do biblioteki watykańskiej, zabierz mnie w misję całym świecie pod przykrywką misji :D

  • WilceeQ`

    4 March 2013, 15:35

    O samych opętaniach, ktoś powiedział kiedyś coś bardzo ciekawego - może z czasem umieszczę to w jakimś tekście, kto wie ;)

  • PetroBlues

    3 March 2013, 23:51

    Jak na ironię ja tez kiedyś o kapłaństwie myślałem, ale szybko mi przeszło:P Zbyt mnie ciągnie do kobiet:P Może jakby celibat znieśli...:P Ale też nie, bo przecież niezbyt wierzę w tego na górze, chociaż dziś to też nie przeszkoda...

    Egzorcyzmy widziałem na własne oczy, co paradne - na środku kościoła. Wtedy byłem wstrząśnięty, ale z perspektywy czasu stwierdzam, że był to teatr na najwyższym poziomie, ale nic więcej.