Zza kurtyny nicości
Dziś w półmroku szłam przez deszcz,przyglądając się rozpływającym się na niebie,co kilka chwil błyskawicom... Słuchałam grzmotów przypływających z gdzieś daleka coraz to bardziej ku mej osobie...Łomot uderzających ogromnych kropel deszczu zagłuszał me myśli skupione tylko na Tobie...Ruszając powoli w nieznaną mi drogę zobaczyłam jak stoisz na ulicy, cały mokry i przeziąbnięty... Uśmiechnąłeś się szeroko na mój widok jak byś zobaczył anioła...Powolnym ruchem zapuściłam się ku Tobie...Spoglądając w Twoje oczy,poczułam jak me serce zaczęło płonąć...Owinęłam swe bezwładne ręce na Twoim karku,z niecierpliwością czekając na pocałunek...Nasze usta zbliżyły się...I połączyły w jedność...Nadal czuję ich smak,twój zapach,i delikatne dłonie,które wędrowały po moich plecach jak poparzone...Jesteś bogiem nawet moich snów...
Autor