Dziś drzewa szumią smutkiem. Zbliżają się dni, o których nikt by nie pomyślał, że będą tymi złymi. Dziewczyna leży na kanapie. Kanapa jest w stylu Biedermeier. Czyta książkę. Nie wiem o czym, ale wydaje się dziewczynę interesować. Nagle wiatr wtargnął przez uchylone okno do pokoju. Spadła doniczka i się roztrzaskała. Skąd ten wiatr? - pyta się sama siebie. Bo wiatr wparował, chciał dziewczynie coś powiedzieć. Będzie za niedługi czas nawała zła, lawina smutku, czas zgnębienia i poniewierki. Będą życia roztrzaskane jak ta doniczka. Dziewczyna nie słyszała, co do niej wiatr mówił, po prostu nie rozumiała jego języka. Sprzątnęła doniczkę i wróciła do lektury. - Ta kanapa w stylu Biedermeier spłonie. Książka, którą czytasz zresztą też - mówi wiatr do dziewczyny. Drzewa szumią smutkiem, każdy listek drży z bojaźni. Oto nadchodzi czas Apokalipsy spełnionej. Spełnią się najstraszniejsze koszmary. Ale na razie wszystkie trudności sprowadzają się tylko do tej zbitej doniczki. Zbita doniczka, ale roślina w niej cała. I tak będzie przez wiele lat. Ludzie - rośliny w zbitych doniczkach, ale korzeniami głęboko w ziemi. Nie wypleni się bowiem nigdy patriotyzmu.
Patriotyzm to idiotyzm.
Patriotyzm to idiotyzm.