Menu
Gildia Pióra na Patronite

najwspanialszy mężczyzna

Leike

Leike

"Droga Klaro,
Nie zastałaś mnie dzisiaj w domu pierwszy raz od ponad trzech lat. I nie zastaniesz już nigdy więcej. Spakowałem wszystkie swoje rzeczy i wyprowadziłem się do nowego mieszkania, które kupiłem tydzień temu. Odchodzę od Ciebie. Próbowałem zrobić to pół roku temu, ale powstrzymałaś mnie. Powiedziałaś, że jeśli odejdę, to się zabijesz. Zostałem więc. Nie wiem, czy była to słuszna decyzja. Kochałem Cię tak bardzo, że chyba uwierzyłem w Twoje słowa i w to, że możesz się zmienić. Bo ludzie się zmieniają. Ale dopiero dziś zrozumiałem, że aby coś się zmieniło, musi wydarzyć się coś dobrego lub złego. A przede wszystkim coś wielkiego. Moje odejście nie byłoby dla Ciebie wielką rzeczą. Byłoby... niczym. Pomyliłem się. Nie zmieniłaś się. Po dwóch dniach seksu wróciła stara Klara. Ta, która nie potrafi docenić żadnej rzeczy, którą dla niej robię. Ta, która podcina mi skrzydła na każdym możliwym kroku. Ta, która każe traktować się jak królową, nie potrafiąc przy tym panować. Nad emocjami. Ta, która nie widzi nic prócz czubka własnego nosa. Mam dość, wiesz? Kończę z tym. Kończę z Tobą. Nie potrafię z Tobą być. Nie chcę. Odchodzę.
Znów chcesz się zabić? Nie obchodzi mnie to. Jesteśmy dorosłymi ludźmi. Sami decydujemy o własnym życiu. Wiem, że będzie mnie zżerało sumienie, jeśli naprawdę to zrobisz. Ale przeżyję. A potem będę szczęśliwy. Myśl o tym, podcinając sobie żyły.
Kocham Cię. Ale dłużej już nie mogę. Żegnaj.

Tadeusz"

Wrzuciła list do kubła. Wyciągnęła worek ze śmieciami i położyła przy drzwiach do mieszkania, zaraz obok worków z pustymi butelkami. Zamiotła podłogę w łazience i kuchni, nabrała na szufelkę śmieci, w skład których wchodziły głównie nakrętki i potłuczone szkło i wsypała je do worka, który następnie zawiązała. Wyszła na klatkę schodową i wcisnęła guzik przywołujący windę. Po chwili drzwi się otworzyły i Klara zjechała na poziom -1. Na parkingu podziemnym stało kilka kontenerów. Worek ze śmieciami wrzuciła do brązowego kontenera, dwa pozostałe, z butelkami, do niebieskiego. Wróciła do mieszkania.
Myjąc podłogę myślała o Tadeuszu. O jej cudownym, najwspanialszym Tadeuszu. Pracował jako grafik w jednej z największych agencji reklamowych w Warszawie. Dzielił się z nią każdym sukcesem i każdą porażką, chwalił się projektami, codziennie pokazywał jej jakieś dziwne rysunki, które miały być logami poważnych firm. Nie rozumiała jego zachwytu nad kółkiem i kreską, ale imponowało jej jego zaangażowanie i ta radość, którą czerpie ze swej pracy. Gdy on spędzał 12 godzin w biurze, ona spędzała tyle samo czasu przed telewizorem, oglądając nastoletnie matki w MTV. Czasem przeszło jej przez myśl, że mogłaby mieć dziecko, ale szybko dochodziła do wniosku, że jeszcze nie teraz, że jeszcze jest za młoda, nie mają tylu pieniędzy, a Tadeusz za rzadko bywa w domu. Tadeusz... Och, gdy wracał do domu, tworzył niesamowite rzeczy w kuchni. Robił najlepszą wegetariańską lasagne na świecie. Co prawda, Klara nigdy nie wyjechała za granicę kraju, ale załóżmy, że jego lasagne była najlepsza. Była pyszna, a to wystarczy. Po kolacji masował jej stopy. Opowiadał o swoim ciężkim dniu. Ona patrzyła na mrugające pudło, w którym Van Damme zabija z dziecinną łatwością setki bandytów. Dobrze, że Tadeusz tylko mówił i o nic nie pytał. Nie musiała uważać. Była zbyt zmęczona na rozmowy o korkach i niedziałających automatach na kawę. Przed snem uprawiali seks. On był zawsze na górze. Całował jej szyję. Ona odwracała głowę i czekała na finisz. Kochali się długo. Na początku potrafiła osiągnąć orgazm dwukrotnie. Od dawna jednak był tylko jeden. Zawsze udawany. Tak mijały dni, miesiące i lata. Po jakimś czasie Tadeusz zauważył, że coś jest nie tak. Mimo zapewnień Klary, że wszystko jest w porządku, Tadeusz nie mógł sobie znaleźć miejsca w ich wspólnym życiu. Pół roku temu chciał odejść. Nie pozwoliła mu.
- Nie mam nikogo, prócz ciebie! Jeśli odejdziesz, zabiję się. Po co miałabym żyć?
To było strasznie dziecinne, ale podziałało. Został. Bo co miała mu powiedzieć? Przecież to była prawda.
Dwa tygodnie temu wyjechała na weekend do rodziców. Gdy wróciła, zastała w mieszkaniu głuchą ciszę i list na stole. Tym razem odszedł.
Po dwóch tygodniach leżenia w łóżku, płakania, głodzenia się i picia, postanowiła ogarnąć się. Posprzątała mieszkanie, wywietrzyła, wyniosła śmieci i umyła podłogę. Zaparzyła sobie herbatę i wypiła ją, patrząc na ich wspólne zdjęcia. Włożyła pusty kubek do zlewu. Poszła do łazienki. Patrzyła przez chwilę na swoje odbicie w lustrze. Na smutne, zmęczone oczy i grymas. Otworzyła szafkę i wyjęła żyletkę.

17 575 wyświetleń
166 tekstów
54 obserwujących
  • fyrfle

    8 October 2015, 23:39

    Tak.