Menu
Gildia Pióra na Patronite

Listopadowe motyle część pierwsza.

fyrfle

fyrfle

Do powstania tego tekstu przyczynił się artykuł na blogu MEANDRY - blog.pl, napisany przez wielkiego namysłowskiego barda, poetę, tłumacza Wysockiego, prozaika i kabareciarza- pana Kazimierza Jakubowskiego. Swoim pogodnym tekstem wypchnął mnie on do lasu, a był wtedy listopad 2012 roku. Poszedłem na grzyby zasadniczo. W tamtym sezonie grzybozbiór zdecydowanie sobie odpuściłem, pochłonięty działką, pisaniem, czytaniem, kochaniem i cierpieniem za miliony(wszak liczba ma wtedy była 44) oraz wyprowadzaniem Pana Mikiego. To ostatnie zajęcie szczególnie pochłania mi wiele czasu, ale jest wielce pouczające. Godzinami wsłuchuję się w odgłosy wiosny i przypatruję się letnim miłostkom, a nawet poczęciom, w końcu jesieni, którą na końcu oszroni zima. Śledzę żywoty przyszłych bohaterów Dnia Zadusznego, a także właścicieli aureol świętości, czyli przyszłych właścicieli pierwszego dnia listopada.

Było też tamtego sezonu tak, że grzyby, zacne osoby, którym tu cześć i chwałę oddaję, przynosiły mi do domu, a nawet część z nich marynowały i też przynosiły do domu. Marynowane grzyby potrzebne są do ludowego obrzędu zwanego "Zagryzką". W sumie bardzo mnie to cieszyło - i to, że te zacne osoby pozwoliły mi samemu chociaż zaopatrzyć się w potrzebny do owego obrzędu alkohol. Tu przypominam sobie tych, którym też tu oddaję stosowną cześć, którzy zapewniają mnie ciągle, iż wcale nie muszę kupować, bo oni "odręcznie" wykonają stosowny do marynaty płyn , o co najmniej kopie konic zacierzystych, którego to moc rozdziewiczy fałsz samego Muchomora Sromotnikowego.
Kiedy pisałem te słowa, za oknem szalała miesięcznica, czyli wigilia nocy listopadowej, znaczy polki galopki na ulicach Warszawy. Czwartego dnia Wszystkich Świętych, kiej już zapaliłem wszystkie znicze i porozmawiałem sobie z tymi, którzy już odeszli, kiedy odebrałem od nich nauki, niesiony tą pozytywną falą i stekiem rurowo - wydechowym(przepis na MEANDRY-blog.pl), poszedłem do lasu, tuż za warsztat pewnego znanego kierowcy rajdowego - na grzyby. W samym grzybobraniu nie chodzi jednak jednak o grzyby. Tu strawestuje pewnego klasyka: "Bo grzyb jaki jest każdy widzi". Liczy się przygoda. Czyż "Czerwony Kapturek" chodziła by do lasu , gdyby nie liczyła na spotkanie wilka? Odpowiedzmy sobie drodzy siostry i bracia - odpowiedzmy szczerze.
Wszedłem więc do lasu i od razu znalazłem urodziwego grzyba, jak najbardziej jadalnego, malkontentom listopadowym dając odpór. Listopad jest, grzyby są, a i pogoda słoneczna, a temperatura wiosenna. W promieniach słońca, na ciemnobrązowych liściach, wił się ciemnozielony bluszcz, przecięty przez środek każdego z liści, jakby szronem siwizny. Widok iście poetycki, ale to trzeba chcieć dostrzec. Najgenialniejszym jest jednak widok jesiennej barwy liści, które w promieniach listopadowego słońca, zapierają dech w piersiach. Dla mnie efekt jest lepszy od pokazów laserów studentów Politechniki Wrocławskiej, jaki rok rocznie urządzają wykorzystując za tło akademiki. Potem znajdowałem kolejne grzyby i kolejne puszki, najczęściej po " Złotym Denarze", co świadczy o bezguściu tych, co je porzucili. Było też mnóstwo plastikowych butelek po coli i wodzie mineralnej.
Tu pomyślałem sobie, że Nadleśnictwo w porozumieniu z władzami miasta powinno rozpalić ludzkie sumienia i zorganizować tzw. Subotnik i lud pracujący i pijący, obojga parafii posprzątał by po sobie. Teraz już soboty wolne, to jedna w roku nie zawadzi. Tam za linią energetyczną, na tej słynnej polanie pijackiej, można by odprawić w połowie onego subotnika mszę świętą polową, co na pewno skusiłoby proboszczów. Chodząc po tym lesie za elektrownią, a wzdłuż ulicy Skłodowskiej, doszedłem do jedynie słusznej prawdy, że dobrze by było przekształcić go w naturalny Park Miejski. W nim zaś ścieżki rowerowe, ławeczki,a przy nich kosze na śmieci, a przy tych pojemniki z foliówkami na psie odchody. Te ostatnie to polecam władzy przy każdym skwerze miejskim, trawniku, placu zabaw. Wyobraziłem sobie tam latem budki z napojami chłodzącymi i lodami i orkiestrę dęta namysłowską, zasuwającą walce i polki.

297 714 wyświetleń
4773 teksty
34 obserwujących
  • fyrfle

    11 March 2014, 19:15

    To bardzzo popularny zamiennik płynów akcyzowych w całym kraju.

  • onejka

    11 March 2014, 12:34

    A dzisiaj bardzo zaciekawił mnie ten płyn co ma moc rozdziewiczania fałszu samego Muchomora Sromotnikowego ;)