Menu
Gildia Pióra na Patronite

piórem2

* * *
Dnia 08.07. A.D. wszyscy krzyczeli, Des z bólu, Lost ze szczęścia i przerażenia jednocześnie, dziecko z zimna a lekarz ze złości. Wszystkie położne wzięły wolne i pewnie opalają się teraz na Rehem, bo pogoda była wyjątkowa. Tego bowiem dnia przyszła na świat Ufnen. Dostała wszystko to co natura ma najlepszego odważną matkę, mądrego ojca, pakiet na start w liczbie 10 pkt, , 5 kg. mleka w proszku, najnowszy model Bebecykl*, polisę na szczęście i kilka drobiazgów. Szpitale walczą o klienta jak mogą.
Pojawiła się nadzieja ale my nazwaliśmy ja Ufnen, bo taką trzeba zawsze mieć.

Lost tego dnia wrócił zmęczony jak po przerzuceniu tony wegla, wszedł do pokoju nalał do szklanki Portorici i opadł na fotel, ten który dostał od Des w prezencie, po chwili zasnął.
Obudził go dzwięk telefonu. W słuchawce odezwał się głos malego Soula - Galard umarł. Soul nie był już taki mały. To on obiął schede po Galardzie. Ten wychudzony, wiejski chłopiec który kiedyś zjadał resztki ze stołu, teraz sam podawał ludziom jedzenie.
Lost posmutniał, zamyślił się, wspominał drogę którą przeszedł był. Drogę niełatwą, wyboistą, czasami bezsensowną, o latach tułaczki, o biedzie, głodzie i niepewności.
Pił teraz Portoricę przysłaną przez małego brata*, który właśnie odszedł, siedział w swoim wytwornym salonie, w dostatku i szczęściu a to wszystko przez kobietę która kiedyś chciała go o coś zapytać a teraz wydała na świat nadzieję. Ich nadzieję.
cdn
/by Rosa Thomson/

129 194 wyświetlenia
1419 tekstów
12 obserwujących
  • 24 December 2016, 15:18

    oczywiście zostawiam, wszystkiego dobrego

  • 24 December 2016, 15:07

    Lubię tego rodzaju kawałki ,Spokojnych Świat Bożenko , Zostaw kawałek makowca dla mnie , tak jak obiecałaś ;)Pozdrawiam ;)