Menu
Gildia Pióra na Patronite

Demony we mnie.

Logos

Logos

Demony we mnie, odbijają swe oblicze anielskie.
Gdy dzień wstaje, wrzask ciszy rozchodzi się po łokciach.
Cierpienie. Z niewolą nie ma to nic wspólnego, nie kontrolują tego.
Blada radość bez energii i tchu, pozwala zaczerpnąć siarczystego powietrza. W głowie łomot, jakby stu młotów uderzających w gąbkę beznadziejności, nasiąkniętą wrażeniami i wspomnieniami dnia wczorajszego. Wyciska się z niej całą esencję życia doczesnego. Monochromatyczna myśl przewodnia, by zrobić coś niepoprawnie złego. Halucynujący zapach, przypominający pierwsze zwycięstwo w tryumfie porażki. Bezsilność i łamanie kości, od witrażu oczu zapatrzonych w blask ciemności, skryty na dnie oceanu samotności. Jak gdyby deszcz nieszczęścia spadający z siłą meteorytu spalającego się w atmosferze niezrozumienia i złości. Lekki powiew wiatru nienawiści i oścień uderzający w ciało z modeliny, które łatwo uformować w zawiły przepych ignorancji. Tendencja spadkowa, by upaść z wysokości, lecz przy takiej jego Wysokości nie dolega lęk. Więc nie klęka się, by nie oddać atomu trwania. Pragnienia napędzające karuzelę mierności. Spowolnienie i spalanie za poprawność uczynków nakręcanych ujarzmiającymi pochwałami, w wyniku redukcji spalin dobrych myśli w szarych komórkach. Adekwatny memoriał z ułomnością wpływający na różnorodność zdarzeń zawartych w trajektoriach przemijających faktów.
Wyczuwalność, tak znikomych bytów, powielanych w samoświadomości ucisku wynikającego z braku zaangażowania całego gremium, w posiadaniu władzy nad jednostką zdolną do skonsolidowania. Brak wyraźnych bodźców, przy jednoczesnym nacisku siły, która kruszy nasiąknięty krwią kamień. Bezcelowość upatrzona w jednym kierunku przemijania, dotykającą każdą powłokę uczucia. Emocjonalne hibernacje nie potwierdzające braku przynależności do zdematerializowania.
Zaradność wpływu , nad którym nie ma się panowania, powstający z braku zaangażowania własnej woli przezwyciężenia, przy jednoczesnym blokowaniu uczynków pozwalających odetchnąć z ulgą. Ciągły pościg za przemijającym czasem, wyprzedzanie własnego punktu odniesienia względem punktu zaczepienia. Paraliż potężnej siły, nadciągającej ze strony, która jest znana pod pewnymi warunkami atmosferycznymi w obłoku chwały oddanej niewłaściwej postaci. Szybowanie po zawiłych ścieżkach uniemożliwiających dalszą podróż w niedalekiej odległości czasoprzestrzennej.
Szept wołający o pomstę do piekła, uzdrowienie duszy i ciała osób czwartych, przy których drży grdyka. Owijający wąż nieszczerości i supeł zakłopotania, sprowadzają do nietypowej reakcji społeczeństwa w wyniku zaciśnięcia więzi emocjonalno-uczuciowej z tymże zwierzęciem. Nieskrępowany i niepohamowany lament dojrzałości odzwierciedlający zaistniałą sytuację. Całkowite odłączenie od jakiejkolwiek aglomeracji dobra. Powolna i konsekwentna droga z mrocznym pasażerem. Stagnacja jaźni

103 921 wyświetleń
1596 tekstów
14 obserwujących
Nikt jeszcze nie skomentował tego tekstu. Bądź pierwszy!