Menu
Gildia Pióra na Patronite

Zawieszeni

Albert Jarus

Albert Jarus

Dawno nie widziałem tak smutnej dziewczyny. To nie był żal po odejściu bliskiej osoby. Jej bladość nie była wynikiem złamanego serca. Głębokie spojrzenie, w którym niemal tonęła, nie wydawało się być spowodowane problemami w rodzinie, złą przeszłością, chorobą czy drugą osobą. Jak więc miałem pomóc, nie wiedząc co sprawia, że rozsypuje się na coraz mniejsze kawałki. Pierwszy raz miałem otworzyć do kogoś usta i nie miałem bladego pojęcia jakie słowa powinienem wypowiedzieć jako pierwsze.

- Umiesz pływać?
- Nie.
- To nic dziwnego, że toniesz.
- Rzuć mi więc koło ratunkowe... – szepnęła.
Cisza rozpostarła się, zmieniając oboje rozbitków w kamienie. On nie wiedział jakim słowem mógłby wywołać na jej twarzy uśmiech, ona zaś wpatrywała się w niczym niezmąconą pustkę. Siedzieli jak zaklęci na wzniesieniu, z którego rozpościerał się widok na całe miasto. Żadne z nich nie zapytało skąd się tu wzięło, dlaczego akurat tu i dlaczego oni.
- Długo tu siedzisz? – spytał podnosząc wzrok w jej kierunku.
- Wydaje mi się, że całą wieczność, ale faktycznie będzie jakieś pół godziny. Jak mnie znalazłeś?
- Nie wiem. To chyba instynkt.
- Przysłali cię tu, nie kłam przecież wiem.
- Ja akurat nie kłamię. Raczej nie pamiętam...
- Nowicjusz…
Znów zamilkli. Chciała mieć już wszystko za sobą, jednak wiedziała, że nie może go poganiać. Wszystko pamiętała jak przez mgłę, jednak zasadę „prowadzenia samemu” zapamiętała bardzo dobrze. To właśnie wtedy nie mogła liczyć na niczyją pomoc, gdyż jak twierdzili „wyżsi”, w ten sposób rodziły się kolejne zmysły.
Chwile mijały wolno, niczym na starym filmie, który zacinał niektóre klatki.
- Nie wiem jak z tobą rozmawiać… Wybacz.- Złapał ją za rękę. W jednej chwili poczuł palące ciepło. Przez chwilę zastanowił się czy nie powinien cofnąć swojego ruchu, jednak jej spojrzenie i delikatny uśmiech szybko utwierdziły go w przekonaniu, że to był dobry krok.
- Nie bój się- uspokajała go.
- Chyba ja powinienem to mówić. Nie nadaję się. Tak bardzo chciałem zmieniać innych, że zapomniałem o tym jak ważna jest moja zmiana.
- Radzisz sobie dobrze. Na pewno lepiej niż ja.
- Też jesteś…?- zawahał się i szybko przerwał zdanie.
- Aniołem?- dokończyła.- Nie wygłupiaj się nigdy nim nie będę.
- Na diabła też nie wyglądasz- zażartował. – To wszystko jest za trudne, nie sądzisz?- ciągnął dalej szukając w niej wsparcia i zrozumienia.
- Nikt nam nie mówił, że będzie łatwo.
- Zawsze nim byłeś?
- Kim? Aniołem?
- No.
- To jest tak długa droga, że nie pamiętam jej początku. Nie wybrałem narodziny, po prostu pojawiłem się i pierwszym co pamiętam, był potworny żar i języki ognia smagające moje ciało. Nie czułem bólu…
- Jak żyłeś?
- Nie pamiętam. Nie pasowałem tam. Bardzo długo starałem się przejść na drugą stronę.
- Długo już jesteś tu?
- Dość długo żeby zapomnieć o tym co było. Podobno po pierwszym spotkaniu… Takim jak z tobą, zapomnę o piekle całkowicie.
- Nie żal ci?
- Piekła? Żartujesz chyba! To co przydarzyło mi się tutaj, jest najlepszym czego mogłem doświadczyć. Jest cudownie- westchną spoglądając w kierunku nieba. – A ty?
- Co ja?
- Kim jesteś? Skąd wiedziałaś kim jestem ja? Musisz mieć coś wspólnego, przyznaj.
- Chyba nie chciałabym o tym rozmawiać.
- Dlaczego? Ja zdradziłem ci swój ciężar, spróbuj i ty.
- Daj spokój, ja nie mam żadnego ciężaru! Te posłannictwo już całkiem cię zaślepia!
- Przepraszam. Nie chciałem cię urazić.
- Nie uraziłeś- zniżyła głos, wiedząc, że uniesienie się było zupełnie niepotrzebne.
- Ale jesteś smutna… Zaraz, to dlatego tu siedzisz... Z tego powodu…
- Przestań!
- To dlatego nie widziałem w tobie ludzkich emocji… Kim jesteś?
- Powinieneś zapytać kim byłam. Jestem człowiekiem.
- Człowiekiem?- Nic mu już nie pasowało. Nie była aniołem, z takim cierpieniem nie mogła być też diabłem, a uczucia jakimi go karmiła na pewno nie mogły pochodzić od człowieka. – Kim w takim razie byłaś?
- Byłam… -zaczęła szeptać łamiącym głosem.- Pamiętam delikatność po jakiej stąpały moje stopy… Czuję jeszcze zapach siarki, którym karmiły się moje nozdrza… Byłam wszędzie.
- Nie rozumiem. Wytłumacz mi to…
- Ty powstałeś nie w tym miejscu gdzie trzeba… Jakaś pomyłka, ja natomiast powstałam w raju. Nie potrzebowałam niczego do szczęścia jak ludzkiej miłości. Życie dla nich było sensem każdego naszego istnienia… Zresztą, wiesz doskonale jak pięknie jest istnieć dla kogoś. Zapominać o wszystkim co składa się na mnie i żyć… Żyć życiem innych. Nie wiem jak to się stało… Pewnego dnia pokochałam człowieka miłością inną niż wszystkie.
- To dla niego zostawiłaś niebo?
- Chciałabym żeby było to tak łatwe, tak proste i naturalne.
- Nie było?
- Nie kochał mnie, nie tak jak ja jego. Wtedy wydawało mi się, że… nie wiem jak mogłam tak myśleć.
- Co ci się wydawało?
- Myślałam , że ludzie kochają jak anioły, z jedną tylko różnicą… Oddają swoje serce jednej istocie, nie wszystkim.- Powietrze robiło się gęste, ona zaś ściszała głos jeszcze bardziej, jakby czuła, że miłość, którą ofiarowała była szkaradną blizną, która szpeciła nie tylko ciało, ale i dusze. Od tamtego momentu wstyd nie opuszczał jej nawet na chwilę, bała się, że wszyscy to widzą, a to już było dla niej upokorzeniem na całe życie.
- Tak stałaś się człowiekiem? Tym bez uczuć i serca?
- Nie. Zanim zdążyłam zejść na ziemię poznałam coś jeszcze. Coś co dawało mi siłę przetrwać te upokorzenie.
- Co to było?
- Nienawiść. Karmiłam się nią jak najlepiej wypieczonym chlebem. Szybko jednak znaleziono dla mnie inne miejsce. Wtedy trafiłam do piekła. Było cudownie. Każdy zadany ból przelewałam na ludzi. Bawiłam się nimi jak laleczkami. Mijałam anioły śmiejąc się im prosto w twarz. Rozumiesz? Te głupki pieprzyły coś o nadziejach, wiarach i miłościach. Plułam na nich.
- Jakim więc cudem tu jesteś?
- Wydaje mi się, że minęły wieki nim stanęłam ludzkimi stopami na ziemi. Nie wiem nawet ile istnień zniszczyłam jednym ruchem palca.
- Sumienie?
- Chyba tak, ponoć to jest coś typowo ludzkiego.
- Co dalej…?
- Zakochałam się.
- Znów?
- Był młodym człowiekiem, pięknym i niezwykle inteligentnym. Doświadczałam go wszystkim co najgorsze. Za każdym razem gdy wstawał podstawiłam mu nogi. Gdy tylko coś otrzymywał zaraz wyrywałam mu to z ręki.
- Bez serca…
- Przecież nie miałam sumienia- przerwała mu.- Cierpienie innych było moja miłością.
- I co?
- Zabrałam mu żonę.
- A takie rzeczy nie leżą w gestii Boga.
- Powiedzmy, że bardzo się postarałam. Pijany kierowca… Niektórych nie trzeba długo namawiać.
- Rozumiem- powiedział schylając głowę jakby chciał pomodlić się za jej dusze.
- Przestań. To było dawno, jest już bezpieczna.
- Jakim więc cudem miłość?
- Po jej odejściu został sam. Tak samo jak ja. Nie wiedział dlaczego, nie rozumiał… I wyobraź sobie, że nie zaklął. Nie obwinił tego człowieka, nie złościł się na Boga. Przyjął wszystko jakby było rzeczą naturalną.
- Nie cierpiał?
- Krzyczał… W samotności płakał jak dziecko… Wtedy moje serce zaczęło pękać, wtedy w ogóle zrozumiałam, że mam serce.
- A on?
- Modlił się. Dziękował Bogu, że mógł ją poznać, kochać… Umiesz to sobie wyobrazić? Ja nie mogłam. Patrząc na każdy jego dzień przepełniony miłością do niej i do Boga zapragnęłam kochać. Tak straszliwie chciałam żeby ktoś kochał mnie tak mocno, żebym ja mogła…- zamilkła. Zacisnęła mocniej oczy, żeby łzy zatrzymały się jeszcze chwilę na rzęsach. – Zrozumiałam, że jest tylko jedna istota, która mnie kocha, jednak wiedziałam, że nie zasłużyłam na tą miłość.
- On?
- Tak On.
- Wiesz przecież, że tylko Jego stać na taką miłość i wybaczenie…
- Nie. To już nie chodzi o Niego. Strasznie grzeszyłam i póki nie poczuję, że zasłużyłam na Jego miłość…
- Będziesz człowiekiem?
- Tak. Chcę doświadczyć cierpienia, które da mi siłę do kolejnych kroków. Chcę pomagać innym, by wiedział, że jestem warta jego uwagi. Chcę kochać innych, by zasłużyć na Jego miłość. Nie ma bowiem na świecie nic cenniejszego niż wiara, że każdy nasz uczynek jest krokiem nadziei w stronę miłości.
- Dostałaś więc szansę…
- Tak, szansę bycia człowiekiem i nie chcę jej zmarnować.

7031 wyświetleń
113 tekstów
103 obserwujących
  • Kamila 6

    6 February 2013, 17:38

    Piękne opowiadanie, z resztą nie tu jedne :) Zatrzymuje i zmusza do refleksjii.

  • zaczarowana.

    18 August 2012, 15:00

    wiesz co ci powiem ? jeszcze żadne opowiadanie nie trafiło do mnie tak mocno jak to ... trochę mnie to przeraża bo ta dziewczyna jest podobna do mnie . dziękuję Ci za to . Dziękuję :)

  • zakochaneniebo

    11 June 2012, 15:39

    Fajna, ciekawa treść.
    Miło mi się czytało no i jakoś krótko. :)
    Pozdrawiam

  • Lalanel

    10 June 2012, 19:18

    piękny morał ubrany w piękne słowa (: sądzę, że nie ma osoby, która by na koniec czytania nie zastanowiła się chwilę nad swoim życiem - nad tym, jak wykorzystuje szansę bycia człowiekiem.

  • Albert Jarus

    8 June 2012, 12:53

    Tak, tak wiem...
    Chyba zmusisz mnie do kreatywnego myślenia i wyduszania z siebie więcej.
    Wiedz jednak, że się staram :)

  • 7 June 2012, 19:02

    Okej, okej, przeczytałam. Momentami zalatuje banałem (a wiem, że stać Cię na więcej). Natomiast... doczytałam do końca. A to oznacza, że dałeś radę.

    Niemniej jednak, Ty wiesz...

  • Gaia

    7 June 2012, 13:41

    Hmm.... lekkość "popełniania" jest darem :-)

  • PetroBlues

    4 June 2012, 13:57

    Powiem tylko tyle. Dla mnie jesteś jednym z najlepiej piszących opowiadania użytków na tym portalu. Pozdrawiam.

  • I.Anna

    28 May 2012, 12:45

    Tak ogólnie w tym miejscu chciałam podziękować, za dotknięcie duszy. Ktoś polecił mi jeden tekst Alberta i dzięki temu natknęłam się na to miejsce, na kolejne opowiadania... myśli.
    Dziękuje... potrzebowałam tego. Bardzo potrzebowałam...
    Pozdrawiam

  • Albert Jarus

    23 May 2012, 15:32

    Wiesz Marto... To takie osoby jak Ty dotykają mojej duszy...
    pozostawiane wielokropki są dla mnie tak wymowne i z całego serca dziękuję.
    I Gosia... wzajemnie bo słów już chyba brak.
    Może i wazelina ze mnie, ale przy Takiej aktywności na cytatach to cud że jesteście :) dzięki
    Dziękuje Tobie Marto za czas i energię poświęcona dla moich tekstów.
    Alinko przed Tobą również chylę czoło z podziękowaniami, nie zapominając o Agnieszce- masz świetne myśli lubię do Ciebie czasem zajrzeć i porozmyślać