Czy widzieliście kiedyś najciemniejszą z ciemności ? Taką która zamknęłaby Was w aksamitnej bezwymiarowej przestrzeni ? Czuję jak wypełnia każdą pustkę, każdą lukę aż po granice percepcji, miękka jak wata pochłonęła wszystko co ma jakikolwiek kształt i wymiar. Wytężam wzrok i widzę tylko tą czerń nieprzeniknioną bez najmniejszego pobłysku światła, bez punktów odniesienia. W niej krążą myśli, bije moje przyśpieszone tętno, scalam się z nią w jedność. Czuję się częścią prastarej kosmicznej otchłani wspólnej dla wszystkiego co istniało, istnieje i istnieć będzie po nieprzeliczone wieki nieokreślonego czasu.. Myśli pływają swobodnie choć czuję dreszczyk emocji.. to jednak kopalnia. Kilometr skały nad głową, awaria lampy a ja sam jak palec poruszam się w tej czarnej, matowej pustce. Nareszcie.. słyszę daleki ryk silnika, błysnęły zza załomu światła.. Jadą chłopaki, koniec problemów na dzisiaj. Niedługo zrzucę brud pod prysznicem i jadę do domu. Żonka z uśmiechem poda obiad, uściskam dzieciaki.. to dla nich, moich Skarbów najdroższych przecież tu pracuję.
Jurku życzę tyle samo zjazdów w dół co szczęśliwych powrotów na górę...i samych światłości ,mnie już ta wizja przeraża,podziwiam pracujących na grupie...