Menu
Gildia Pióra na Patronite

Niespodziewane zakończenie dnia

~ Ariadna ~

~ Ariadna ~

Część druga

Tańczyliśmy już jakieś pół godziny, co chwilę podchodząc do baru po jakiegoś drinka. Wypiłam już parę kolejek i skierowałam się po kolejnego drinka w czasie, kiedy Kamil poszedł do toalety. Właśnie wtedy, gdy siedziałam przy barze podszedł do mnie Marcin. Sam.
- Nie za dużo już wypiłaś? – spytał mnie patrząc gdzieś w bok.

Prychnęłam.
- Co ty, moja matka jesteś? Idź tańczyć ze swoją Zuzią – warknęłam.
- Czyżbyś była zazdrosna?

Zmierzyłam go spojrzeniem.
- A więc to o to chodzi tak? Chcesz, żebym była o ciebie zazdrosna. Postępujesz tak ze wszystkimi dziewczynami?
- Jak?

Nie zrozumiał. Oczywiście, że nie. Albo udawał, że nie rozumie. Świadomie rozkochuje je w sobie żeby potem kłóciły się o niego. Palant.

Nie odpowiedziałam mu. Nie był wart mojego czasu i uwagi.

Odwrócił twarz w moją stronę i pochylił się lekko ku mnie.
- Słuchaj, wtedy w maju… No wiesz… Poniosło mnie trochę. Ale naprawdę wiele dla mnie znaczyłaś wtedy. A teraz też nie jesteś mi obojętna. Chciałbym…
- Nie. Lepiej nic już nie mów. Sam się pogrążasz.
- To prawda, trochę się pogubiłem w tym co myślę i co czuję do ciebie. Ale gdybyś dała mi jeszcze jedną szansę…
- Nie! – krzyknęłam.
- Dlaczego?
- Naprawdę tego nie rozumiesz?

Wpatrywał się we mnie bez słowa. Westchnęłam.
- Dlatego, że nie zasługujesz na drugą szansę. Powiedziałeś mi, że chcesz ze mną być, że czujesz do mnie coś więcej niż przyjaźń, a zaraz potem napisała do mnie twoja dziewczyna! Dziewczyna! Nie raczyłeś wspomnieć, że masz już dziewczynę. A gdybym to ja była na jej miejscu i to mi wywinąłbyś taki numer? Bo nie wątpię, że prędzej czy później ci się znudzę i też zostawisz mnie dla jakiejś innej. A przez to, że wyznałeś mi coś takiego, straciliśmy naszą piękną, dwuletnią przyjaźń. Nie rozmawiamy już o takich rzeczach jak ulubione bajki z dzieciństwa, nie wspominamy wycieczek klasowych i naszych wygłupów gdy udawaliśmy obcokrajowców w polskim sklepie! To wszystko zniknęło, ty wszystko zepsułeś!
- Więc twoim zdaniem lepiej, żebym nic nie mówił na temat co do ciebie czuję? Wolałabyś, żebym milczał i się męczył?
- Tak. Nie. Nie wiem. – nie wiedziałam już co o tym myśleć.
- Aga, naprawdę chciałbym spróbować jeszcze raz – chwycił mnie za rękę.
- Hej, puść mnie. Nie dotykaj mnie!
- Co tu się dzieje? Puść ją – odezwał się Kamil.

Marcin popatrzył na mnie po czym wstał i wyprostował się. Przez kilka chwil mierzyli się wzrokiem. Potem na usta Marcina wypłynął krzywy uśmieszek. Spojrzał na mnie.
- To nie jest dla ciebie odpowiedni facet. Lepiej, jeśli zostawisz go w spokoju.
- Nie będziesz mi mówił z kim mogę się przyjaźnić czy spotykać. Nie masz żadnego prawa sterować moim życiem. A teraz odejdź.

Przez moment patrzyliśmy na siebie. Ja wyzywająco, on szyderczo. W końcu oddalił się od nas. Kamil przybliżył się do mnie.
- Kto to był? Mam go pogonić?

Uśmiechnęłam się.
- Nie, nie trzeba. Chodźmy się bawić. Chcę zapomnieć o tym palancie.
I znów zaczęliśmy wirować po parkiecie. Pamiętam, że leciała akurat piosenka Enej „Skrzydlate ręce”. Kamil coraz bardziej się do mnie przybliżał i w końcu delikatnie dotknął moich ust swoimi wargami. To był delikatny, niewinny pocałunek, ale po nim otrzeźwiałam.
- Co ty robisz? – zapytałam.
- Przepraszam, jeśli zrobiłem coś nie tak, jeśli za bardzo się pospieszyłem. Ja…
- Dobra, dobra. Zazwyczaj nie całuję się z chłopakiem, którego znam zaledwie jeden dzień, więc bardzo cię proszę, żebyś zwolnił. Na dzisiaj mam już i tak dość wrażeń.

Nagle zadzwoniła komórka. Spojrzałam na wyświetlacz. Oliwia. Zmarszczyłam brwi.
- Przepraszam, ale muszę to odebrać.
- W porządku – odpowiedział Kamil.
- Halo?! – krzyknęłam do słuchawki, przykrywając dłonią drugie ucho żeby usłyszeć cokolwiek poza dudnieniem i muzyką.
- …usia… zadz….ić do …o… …łam się po…ać.
- Co?! – wydarłam się – Poczekaj chwilę, Oliwia, nie słyszę cię.

Przepychałam się przez tłum imprezowiczów jakąś minutę. Wreszcie wyszłam na wieczorne powietrze i odetchnęłam z ulgą.
- Już jestem Oli. Co się stało?
- Musiałam zadzwonić do kogoś. Chciałam się pożegnać.

Zapadła cisza. Nic nie zrozumiałam.
- Oli? Coś się stało? Wyjeżdżasz? Tak nagle?
- No można tak powiedzieć.
- Wracasz do mamy, do Rzeszowa?
- Nie.
- Do siostry do Poznania?
- Nie.
- No to o co chodzi? Powiedz!

Cisza. Dopadły mnie złe przeczucia.
- Oli? Co się dzieje?

Brak jakiejkolwiek reakcji. Przeraziłam się nie na żarty.
- Oli?!

Po drugiej stronie rozległo się ciche westchnienie.
- Łukasz mnie rzucił. Nie widzę sensu żeby dalej żyć, chcę się zabić.

Nie wiedziałam co powiedzieć, zatkało mnie. A potem moje myśli zaczęły galopować.
- Oli nie rób tego, już jadę do ciebie, porozmawiamy spokojnie. Pogadamy, wypłaczesz się, a po kilku dniach będziemy się z tego śmiać, zobaczysz. Tylko nic nie rób, zaraz będę u ciebie. Będzie dobrze, zobaczysz. Obiecuję ci to Oli.
- Nic już nie będzie dobrze, nie rozumiesz! – krzyknęła – Nic nie rozumiesz. Ja już zdecydowałam, nie chcę żadnych rad i pomocy. Zamierzam to zakończyć. Nie chcę być już dla nikogo problemem.
- Przecież nie jesteś – odpowiedziałam – Zobaczysz, wszystko się ułoży, tylko musisz w to uwierzyć. Za chwilkę będę u ciebie, tylko… Oli? Oli!!!

Ale już nie mogła mi odpowiedzieć. Usłyszałam dźwięk odkładanej słuchawki.

3379 wyświetleń
61 tekstów
6 obserwujących
  • ~ Ariadna ~

    10 June 2014, 19:30

    Asmodeuszu - to nie są strofy, tak zaznaczam akapity :) spójrz na moje poprzednie teksty to zobaczysz ;)