Menu
Gildia Pióra na Patronite

" Odnaleźć...Siebie"

Julka 10

Julka 10

Część II.

Była zmęczona, w pośpiechu zdjęła buty, na komodzie położyła klucze i teczkę. Weszła do pokoju. Nie zapaliła nawet światła.
W tym półmroku usiadła w fotelu, schowała w dłoniach twarz, jakby chciała zdjąć... maskę, którą zakładała każdego dnia. Jakby chciała zdjąć z niej wszystkie spojrzenia, słowa, obcy wzrok.
Nie lubiła takich dni, kiedy musiała grać, stwarzać pozory... miłym gestem, półuśmiechem. Na więcej nie było jej stać. Czuła się wtedy jakby okłamała cały świat, jakby nie sprzedawała domu a... jakąś część siebie!
Uciekała w pracę, bo tylko w niej nie myślała o przeszłości. O przyszłości też nie myślała, bo takiej jeszcze nie widziała. Toczyła tę nierówną walkę każdego dnia, resztkami sił jakie jej zostały, chociaż nie wiedziała skąd je bierze, dlaczego się nie wycofa, dlaczego nie stanie się kimś, kogo trzeba prowadzić za rękę, chronić przed każdym kłopotem, oddać ster w czyjeś ręce. Tak przecież byłoby najwygodniej, najlepiej. Ale ona, wolała obrywać od losu, stawać mu na przeciw i płynąć, czasami pod prąd. W tej walce była niestrudzona. Resztką nadziei jaką kiedyś zostawiła w sobie na... później, pokonywała każdy niełatwy dzień, wierząc w lepsze, piękniejsze jutro. Skąd te wiarę czerpała?
Było w niej coś zdumiewającego, coś co przykuwało uwagę każdego, bo każdemu dawała tę siłę, tę radość, była trochę jak promień światła, za którym podążali inni. Ona tego nie widziała, nie zastanawiała się dlaczego ludzie tak do niej lgnęli.

Przez otwarte okno wdzierał się blask księżyca, oświetlał twarz, świerze powietrze wiosny i zapach bzu dawały ukojenie. Pierwszy raz tego dnia poczuła leciutką radość. To jej ulubiona pora roku, bo wszystko w niej zachwyca, wszystko w niej jest takie delikatne, subtelne i takie piękne jak... powabność motyla.
Nalała do kieliszka czerwone wino, zapaliła świece, zamknęła oczy i podążyła za marzeniem. A to marzenie każdego dnia było coraz śmielsze, coraz piękniejsze.
Nigdy nie myślała, że przyjdzie taki dzień, że zamiast żyć, w świat pragnień będzie uciekała. Że zamiast kochać, całować, dotykać, będzie tylko o tym... marzyła.
Nie potrafiła tak żyć, ta samotność sprawiała jej ból, każdego dnia coś z tej radości istnienia bezpowrotnie odbierała.
Była silną kobietą, nigdy się nie poddawała, nie narzekała, niczego się nie bała. Przyzwyczaiła się, bo życie ciągle ją sprawdzało, a ona z nim o wszystko...grała. Teraz też nie miała wyboru, więc kolejny raz zagrać z nim va bank chciała!
Czasami miała wrażenie, że za to właśnie je kochała, chociaż miłość ta była... nieodwzajemniona.

Od kilku dni ogarniał ją dziwny smutek, nostalgia, której nie rozumiała. Uśmiechnięta twarz i te blaskiem lśniące oczy lśniły już ukrytymi w nich łzami.
Czekała na nie, wiedziała, że za chwilę znowu poczuje ich smak, a jak mało kto smak ten dobrze znała.
Myślała, że takie dni ma już za sobą, że odnalazła część tamtej siebie.
Dlatego nie rozumiała co się z nią dzieje, a to sprawiało, że jeszcze bardziej zaczynała gubić się w swoich myślach.
Jak nie ona.
Czasami brakowało jej słów, czasami zastygała w pustej chwili... jakby jej nie było, jakby przeniosła się w innny czas.
Spojrzała na niebo, w śród gwiazd chciała znaleźć odpowiedź i przyczynę swojego smutku. Ale odpowiedzi nie było, gwiazdy nie ułożyły się w ciąg liter, z których mogłaby odczytać chociaż miniaturowy znak.
Wiosenny wiatr pogładził ją chłodem, otuliła się szalem, sama siebie objęła rękoma i... ten dotyk uświadomił jej , że to tęsknota sprawiła, że świat przestał wirować w rytm argentyńskiego tanga.
Doskonale znała to uczucie, było jak wierny przyjaciel, latami przy niej trwało, bo ciągle za czymś tęskniła. W tej na pozór silnej kobiecie było tak wiele wrażliwości, delikatności, uczuć przekutych w marzenia. Zakochana w kwiatach, szumie trawy, w bezkresnym widoku pół i łąk, w śpiewie ptaków odnajdywała siebie. Nie każdy o tym wiedział. I tak nikt nie zrozumiałoby, więc nie starała się do postrzegania takiego piękna nikogo przekonywać. Widziała świat swoimi oczyma i swoją duszą.
Podeszła do barku, nalała drugą lampkę wina, włączyła muzykę. W takich chwilach smutku Ennio Morricone był jak dotyk anioła. Ta muzyka odkrywała jej emocje, jej serce, zaglądała w duszę, gdzie skryły się wszystkie marzenia, uczucia. Jakby sama ją swoją myślą napisała. Zatopiła się na chwilę w każdej nucie, w każdym takcie, w każdym dźwięku. Wpatrzonym w gwiazdy smutnym wzrokiem wraz z tą nutą przyszła... odpowiedź. Już wiedziała, czego jej tak brakowało, za kim tęskniła mimowolnie, bezwiednie całą sobą, każdą myślą. Nadal czuła ten jego delikatny pocałunek, ten dreszcz... do którego od miesiąca ciągle myślą wracała.
Skrył się jak największa tajemnica pod tą łzą, która teraz po twarzy muzyką spłynęła, jak ta łza smutku... łza pragnienia, łza... niespełnienia.
Poczuła się dziwnie, zrobiło się jeszcze smutniej. Ta odpowiedź nie pomogła, może nie powinna jej szukać?
Tęskniła bowiem za kimś, kto był jej bliski, ale ona jemu... raczej daleka, odległa. Tęskniła do kogoś dla kogo być może była jak ta ulotna chwila, jedno słowo, jedno spojrzenie, jeden uśmiech...nie ważna, bez znaczenia. Tęskniła za kimś, kto w jej życiu bywał jak ten niedzielny gość. Tęskniła do kogoś, kto jeszcze wczoraj ocierał jej łzy, a dziś sam łzą... spłynął. Czy to była już... miłość? Czy już kochała? Chyba nie była na to gotowa, dlatego wciąż przed tym uciekała, a i tak w marzeniu o nim zasypiała. Jakby uciec wcale nie chciała, każdego dnia na niego... czekała.
Podniosła się szybko z fotela, jakby chciała zapomnieć o tym, o czym pomyślała. Przecież to bez sensu. Jak mogła? Owszem nigdy nie powiedział, nie napisał, że jest dla niego ważna, że ta znajomość jest istotna, ale czy ona go o to zapytała? A jeśli nawet, to nie miała prawa żądać, by myślał tak samo, nie miała prawa oczekiwać, że i on któregoś dnia... za nią zatęskni. Chociaż w głębi serca bardzo tego chciała.
Zrozumiała, że musi coś z tym zrobić, taka niepewność bardzo ją męczyła. Należała do osób, które lubią jasne sytuacje, które chcą wiedzieć a nie domyślać się. Domysły niszczą wszelkie relacje, wprowadzają zamęt, niepokój, tak jak zazdrość bywają zgubne.
Miała dość takich uczuć, emocji. Okrutnej samotności. Miała dość kolejnych straconych wieczorów, weekendów, spacerów w samotności z żalem pod rękę.
Zamknęła swoje życie w czterech ścianach, w komputerze i...w pracy. Uciekła w marzenia. A to nie było jej życie, to wegetacja, do której nie była przyzwyczajona. Świat wymykał jej się z rąk, a ona stawała się zapomnieniem, ciszą, której nikt nie słyszy, mgłą, której nikt nie czuje i powietrzem którego nikt nie widzi.

Z tych poszarpanych, nielogicznych myśli wyrwał ją telefon, było już bardzo późno, nie spodziewała się, że ktoś może zadzwonić. Spojrzała na numer i zastygała w bezruchu, nawet nie pamięta na jak długo. Nie odebrała.
Wiedziała jakie słowa usłyszy, znała je na pamięć, wyuczyła się przez te wszystkie lata jak roli w...teatrze!
A ona o tamtym życiu pamiętać już nie chciała. Nie chciała wracać do tego co ją tak zniszczyło bezustannie bolało każdego dnia i każdej nocy. Już prawie zapomniała.
Jak mógł zadzwonić?
No tak, on... mógł !! Tę umiejętność opanował do perfekcji.
Uśmiechnęła się i nie dlatego, że było jej wesoło, że jakaś myśl, ktoś sprawił jej radość, bo nie sprawił. Uśmiechnęła się ze złości, z bezradności wobec tego co działo się dookoła niej.
Radziła sobie ze wszystkim z każdą najtrudniejszą sprawą, a nie umiała poradzić sobie z najprostszymi kłopotami. Jego telefon, którego nawet nie odebrała kłopotem stał się sam w sobie.
Kiedyś już to przerabiała i chyba niepotrzebnie. Straciła tylko kolejny fragment ze swojego życia, w którym wszystko było trudniejsze niż kiedykolwiek. Dała jednak szansę, przecież kochała, przecież on też kochał. Starała się z całych sił, cała swoją nadzieją, cierpliwością, a tej nie miała. Starała się uwierzyć, starała się zapomnieć, mimo że każdy gest, każdy dotyk każde spojrzenie sprawiało okrutny ból.
Minęło kilka długich lat i myślała, że odbudowali, posklejali swoje życie. Znowu było jak... wcześniej. Byli szczęśliwi i każdy dzień piękniejszy od poprzedniego. Kosztowało ją to bardzo wiele, nigdy tak mocno nie walczyła sama ze sobą i dla... kogoś. Pomyślała wtedy, że było warto, że każdy może zrobić błąd, pomylić się.
I pomyliła się. Ona sama !
Dlatego tak bardzo zabolało, kiedy kilka lat później historia się powtórzyła ! Dlatego mało nie oszalała kiedy zawiódł ją drugi raz. Zabolało mocniej niż wtedy, kiedy zdradził ją po raz pierwszy!

Co za dzień...czy to wszystko dzieje się naprawdę czy ja śnie? Sama sobie kilka razy zadawała to samo pytanie, bo już nawet nie umiała uwierzyć, że jednego dnia cały jej świat znowu zatoczył koło.
I pomyślała o tym, jak to życie naprawdę z niej kpi, jak drwi każdego dnia. Stała się jego ulubienicą, bo nie odpuszcza jej żadnej z chwil, by o nim zapomniała.

Zamknęła okno, jeszcze raz spojrzała na wieczorne niebo, tym razem szukając w nim ukojenia od tych chwil z przeszłości, które do niej przyszły i od tej myśli o tęsknocie. Zatrzymała się na chwilę w zamyśleniu... Skąd ja mam brać na to siły, ani ze mnie człowiek z żelaza, ani z marmuru, ani...?
Była naprawdę zmęczona.

Dlatego tak bardzo chciała, aby wreszcie nastały inne, spokojniejsze dni, takie, w których będzie się uśmiechała, takie kiedy w długie wieczory zamiast pracować będzie się do niego... przytulała. Kiedy przestanie być słowem pisanym mailem, chwilą, odkładanym ciągle spotkaniem. Nie chciała za nim tęsknić. Chciała żeby...był ! Czekała kiedy wróci, tych kilka dni bez niego stały się nie do zniesienia! Przypomniała sobie zabawny fragment wiersza, który dziś stał się odpowiedzią na to o czym myślała od kilku dni. Uśmiechnęła się po raz pierwszy, poczuła jakieś niewidzialne ciepło, jakby ktoś mówił jej z daleka ... dobranoc i dotknął swoją myślą.

Moja tęsknota jedno ma...imię,
moje marzenie jedną ma...twarz,
moje myśli jeden adres...znają,
w jedną stronę podążają,
bo...
Jedno mam serce więc dla...jednego,
jedną mam duszę, właśnie dla...niego,

Czy to możliwe? Czy sen jawą się stanie, a ona powie do niego...kochanie?

http://www.youtube.com/watch?v=rRbyZ3eD-9M

C.D.N.
( opowiadanie jest fikcją literacka )

54 867 wyświetleń
428 tekstów
95 obserwujących
  • Julka 10

    23 May 2011, 20:54

    Pięknie dziękuje Ines :):) Tak jak po pierwszej części tak i teraz zatrzymałam się, bo nie wiedziałam który z wątków bardziej rozwinąć. Ten z przeszłości, czy ten...nowy. Ale jak zwykle obserwacja ludzi i życia sama coś mi podpowiedziała. Więc będzie ten...nowy :):) bo pewnie tak będzie bardziej ciekawie.
    Życzę miłego wieczoru...buziaczki pa-pa.

    p.s Jak zwykle...Tobie pierwszej dam znać :):)

  • Sol 8

    22 May 2011, 23:29

    Jeszcze raz przeczytałam nie jestem ekspertem , ale mi się podoba jeśli po kilku słowach się nudzę to nie czytam , bo za sypiam jeszcze raz powiem chętnie będę czytać dalej proszę daj mi znać jak będzie dalej pisała buziaki Julio :))

  • Sol 8

    16 May 2011, 10:11

    :)) Masz racje inaczej się czyta , jak czytałam to cały czas zadawałam sobie pytanie gdzie i kiedy kim jest , więcej chciałam wiedzieć co robi jaki czas same pytania się garnęły do głowy , ale wciąga i zachęca do czytania , bo pojawiają się te pytania , dziękuje , że na pisałaś bardzo mi się podobało Julio na piszę za kilka dni bo mnie nie ma pa buziaki :))