Menu
Gildia Pióra na Patronite

O człowieczeństwie podejście drugie

Elodja

Elodja

Czasami dzisiejszy świat mnie naprawdę przeraża, wszyscy ludzie biegną gdzieś, to do pracy, do szkoły, uciekają od kogoś lub do kogoś. Skaczą przez mosty lub z mostów, a pośrodku tego wszystkiego idę sobie ja, oczywiście jak wszyscy, w pośpiechu. Przemykam przez uliczki i widzę nędzę przegryzaną brzydotą. Widzę jak powoli podnoszą się sztucznie hodowane ogrody.

Przechodzę obok pięknie, chociaż nieco chemicznie, pachnącej piekarni, wszystko przemyka w milionach barw, zarówno za dnia jak i nocą. Chociaż po zmroku biedota i brzydota często są jakby bardziej brutalne. Ale to nie jest ważne. Nie można przecież ciągle oglądać się za siebie w poszukiwaniu mordercy, bo przecież śmierć przychodzi zwykle z przodu.
Jakoś żyć. Wszyscy ci ludzie jakoś żyją, czy bogaci; majowym popołudniem popijają gorącą zupełnie zwyczajnie dobrą kawę za trzydzieści złotych w burżujskim hotelu, gdzie prawdopodobnie pestki od jabłek mają większą wartość niż dzienny posiłek jednego z tych żebraków, których pełno jest na Warszawskiej. Ale …Tak mi z tego powodu strasznie wszystko jedno, że aż nienawidzę wychodzić z domu popołudniami z lęku, że znowu będę musiała, przechodząc głównymi ulicami, uświadamiać sobie, że znowu zostawiłam sumienie i współczucie w domu.
Dwa zakręty później, zapomnieć o tym znów.
Tak jak tłum ludzi mi podobnych „zajętych”.
Kiedyś byłam pełna współczucia, zastanawiałam się nad faktem, dlaczego ci ludzie muszą mieć gorszy start ode mnie, że to takie niesprawiedliwe, że to paskudne i złe. Parę lat później uświadomiłam sobie… nie, inaczej. Parę lat później wytłumaczyłam sobie, że tak musi być, że najwidoczniej zrobili coś, popełnili błąd i nie potrafią zacząć na nowo. Bo prawdziwa bieda nie wychodzi na chodniki, prawdziwa bieda nosi dumnie podniesione czoło, chociaż idzie zgarbiona. Prawdziwa bieda nie jest brzydka, nie. Nawet, jeżeli prosi o datek, wstydzi się tego. Robi to, bo musi, bo naprawdę trzeba. Ma w sobie coś takiego, że należy odczuwać wobec niej, jeżeli nie szacunek to, chociaż sympatię. Ja czuję, że nie byłabym w stanie zaufać ludzkiemu dobru. Wykorzystać naiwność? Oczywiście, w sumie na tym bazuje dzisiejszy świat - na naiwności. Nic tak nie napędza świata jak naiwność. Żebrząc na ulicy wykorzystuje się też strategię tłumu „ on wrzucił, ty nie wrzucisz? „ „Zobacz, jaki on jest skąpy, nieczuły, spójrz tylko na niego „ … i tak dalej. Im głośniej tym lepiej. Widowiskowa nędza.
Ten owoc niesprawiedliwości świata ma w sobie jakąś czystość, coś takiego, że boli, gdy się na to patrzy. Czuje się tę niesprawiedliwość każdą komórką ciała, każdą synapsą. Wszystkim.
Ma się wrażenie, że ten nagły strach, ta potrzeba odwrócenia wzroku, bo to aż zbyt bolesne; czuje się wewnętrzny wstręt do samego siebie.
To właśnie jest piękna brzydota i bogata bieda. Tylko, dlatego, że wszyscy, którzy mają coś więcej w koło mają do siebie o to wyrzut sumienia, tak bardzo chcą się pozbyć swoich atutów, jakby parzyły.
Tacy ludzie są prorokami dzisiejszego świata, czasami jak patrzę na takich mam wrażenie, że posiadają jakąś koszmarną umiejętność, że widza każdy mój grzech i uderzają w najczulsze punkty.
Tak, ale ze względu na mój turpizm i umiłowanie melodramatów jestem może wyczulona na takie impulsy. Pragnę patosu w najnędzniejszych z ludzi. Ale to poczucie udręki, bycia wypalonym, zszokowanym ich siłą, trwa zawsze chwilowo, dłużej lub krócej, ale zawsze to tylko epizodzik w życiorysie. Zapominany z biegiem lat. Bo, po co komu się zadręczać nędzarzem, który pewnie zmarł gdzieś w rynsztoku.
Prawda?

7357 wyświetleń
82 teksty
7 obserwujących
Nikt jeszcze nie skomentował tego tekstu. Bądź pierwszy!